Ryan nowym Henrym, ale nie w LFC?
Jak można udowodnić swoją wartość bez wcześniejszego otrzymania szansy? Na to pytanie Ryan Babel musi odpowiadać sobie codziennie. Liverpoolowi udało się wygrać wyścig o podpis Holendra w lipcu 2007 płacąc Ajaxowi 11,5 mln funtów.
Wszyscy byli wówczas pod wrażeniem gry tego zawodnika na mistrzostwach Europy U-21. Grając na pozycji napastnika Babel wybrany został zawodnikiem meczu finałowego strzelając w nim bramkę, a Holandia pokonała Serbię 4-1. "Ma potencjał, który pozwoli mu zostać następnym Thierrym Henry" powiedział wówczas Marco van Basten, selekcjoner Oranje.
Prawdopodobnie wciąż jest to możliwe, nie mogą temu zaprzeczyć nawet fani Liverpoolu. 54 z 84. występów w czerwonej koszulce to wejścia z ławki rezerwowych, 30 rozpoczynał od pierwszej minuty, a więcej niż 20 razy zdejmowano go z boiska przed końcowym gwizdkiem. Były menedżer Liverpoolu zastępował nim Harry'ego Kewella lub Alberta Rierę w 70. minucie, wymagając próby wywarcia wpływu na opieszałą grę The Reds. Ustawiany przez Beniteza na lewej stronie pomocy, nigdy nie był pomocnikiem przypominającym stylem Ashleya Younga czy Leo Messiego. Podając piłkę słabszą nogą, jego gra cofnęła się pod niejednym względem.
Krótki występ na prawej stronie przeciwko West Ham United we wrześniu zeszłego roku, kiedy to po jego dośrodkowaniu gola na wagę zwycięstwa zdobył Fernando Torres, pozwoliło Babelowi na pokazanie umiejętności - siły i szybkości, dzięki której pokonać może każdego obrońcę. Jednak w kolejnych dwóch spotkaniach z Hull i Chelsea tyłek Babela znów poczuł surową i przykrą rzeczywistość.
Wraz z pojawieniem się na Anfield Roya Hodgsona wielu kibiców Liverpoolu liczyło, że Babel dostanie wreszcie możliwość zabłyśnięcia - szczególnie dzięki absencji Fernando Torresa na początku sezonu. Jego rola jest jednak wciąż drugoplanowa. Silnie zbudowany, mierzący ponad 180 cm wzrostu, mający w swoim repertuarze kilka zwodów, wydaje się idealnym zastępstwem dla Hiszpana. Ale to David Ngog, kupiony z PSG za 1.5 mln funtów zyskał zaufanie Hodgsona, który próbował nawet wymienić Holendra na Carltona Cole'a z West Hamu.
Więc co jest z Ryanem? Oskarżenia o brak poświęcenia i słabą postawę są kierowane głównie przez jego nazbyt duże zainteresowanie rapem. Ale co z tego? Zapewnienie o pojawianiu się na treningach i dawaniu z siebie wszystko jest najważniejsze. W ostatni wtorek napisał na swoim Twitterze: „Poświęciłem swój wolny dzień na trening strzałów…”. A więc nie polował na bażanty w Formby.
Słaba postawa mogłaby być nawet usprawiedliwiona zabraną mu pewnością siebie. Był nazywany przyszłością holenderskiego futbolu, miał szansę na zabłyśnięcie w nowym klubie regularnie grającym w Lidze Mistrzów, ale przegrywał walkę o pierwszy skład z tak przeciętnymi i tanimi graczami, jak Fabio Aurelio, Andrea Dossena, Kewell, Riera i Maxi Rodriguez.
Apel Hodgsona do Babela wygłoszony przed zremisowanym 0:0 spotkaniem z Birmingham o udowodnienie swojej wartości byłby usprawiedliwiony, gdyby Ryan zajął miejsce kontuzjowanego Dirka Kuyta na prawym skrzydle. Lecz on siedział na ławce. Trener ignorował go przez całe 90 minut, ostatecznie nie wpuszczając go na boisko pomimo jednej dostępnej zmiany. Być może tendencja Glena Johnsona do opuszczania swojej pozycji na prawej obronie odradziła Hodgsonowi wpuszczanie Babela na murawę i – jeśli to było powodem – to jest to kolejny ciężki kęs pecha, który Holender musiał połknąć.
Babel prawdopodobnie wystąpi w dzisiejszym spotkaniu ze Steauą Bukareszt na Anfield od pierwszej minuty, co pokazuje, że nie należy do szkieletu drużyny, który dziś ma odpocząć przed najbliższym ligowym meczem z Manchesterem United. W takich sytuacjach łatwo jest poddać się frustracji. Aby naprawdę pokazać swoje umiejętności, Ryan musi regularnie dostawać szanse gry w pierwszym zespole pośród piłkarzy, którzy mogą z niego wycisnąć to, co najlepsze.
Po byciu „piątym kołem u wozu” przez trzy lata i zazwyczaj byciu cierpliwym, łatwo zauważyć, że Babel zasługuje na szansę odegrania większej roli w drużynie. Wciąż ma poparcie wielu fanów Liverpoolu i przyrzekł udowodnić swoją wartość tak szybko, jak tylko dostanie na to szansę. Jednak Hodgson preferuje dominującą w nowoczesnym futbolu formację 4-5-1, więc nie wydaje się, żeby kiedykolwiek do tego doszło.
To wielka szkoda. Babel może być „następnym Thierrym Henry”. Lecz prawdopodobnie nie w Liverpoolu.
Newsa współtworzyła redaktor Olka.
Komentarze (0)