Roy nie szczędzi pochwał
Trener The Reds z radością przyznał, że zachwycił go występ powracającego do składu Joe Cole’a, który zakończenie swojego miesięcznego przymusowego rozbratu z futbolem zaakcentował bramką w pierwszej minucie pojedynku w Lidze Europy.
Dokładnie 27 sekund upłynęło od gwizdka sędziego do czasu, kiedy Anglik zdobył swoją pierwszą bramkę dla Liverpoolu wykorzystując złe podanie Octaviana Abdurana do bramkarza Steauy.
Wprawdzie Cristan Tanase wyrównał stan meczu, jednak druga połowa należała tylko do Czerwonych, a dwie bramki Davida Ngoga i piękne trafienie rezerwowego Lucasa dały Liverpoolowi wymarzony początek rozgrywek grupowych.
Na pomeczowej konferencji Hodgson nie krył zadowolenia z podopiecznych:
- Świetnie, że Joe mógł po raz pierwszy świętować zdobycie bramki w Liverpoolu. Był bardzo aktywny przez cały mecz, także w pierwszej połowie, kiedy spotkanie było bardziej wyrównane.
- Steaua trzymała piłkę u swoich obrońców lub pomocników, ale rzadko starała się poważniej zagrozić Reinie. Musieliśmy ciężko pracować, aby nie pozwolić im na więcej, ale także w tym okresie Cole pokazał kilka dobrych zagrań i szukał gry.
- Kiedy rywale starali się wyrównać i wrócić do gry, było mu jeszcze łatwiej.
Roy uznał też za słuszne pochwalić Ngoga, który strzelając dwie bramki w drugiej części gry zwiększył swój dorobek strzelecki tego sezonu do 6 goli.
Francuz odzyskał prowadzenie The Reds z rzutu karnego, a w doliczonym czasie gry ustalił wynik na 4:1.
- Po dobrze wykonanej jedenastce wzrosła jego pewność siebie. W pierwszej połowie nie było najlepiej, ale z czasem Ngog czuł się na boisku coraz pewniej.
- W drugiej połowie mieliśmy miażdżącą przewagę posiadania piłki, co dobrze wróży na przyszłość. Ważne jest, aby linia pomocy była naprawdę silna, co stwarza dobre okazje do zagrywania odpowiednich piłek do przodu.
- Wszystko to zgrało się na odpowiednie nastawienie snajpera, który pokazał, co potrafi.
- Chcieliśmy zmienić Davida i dać Babelowi szansę na szpicy, ale zasygnalizował drobny problem z mięśniami, więc bez sensu było zdejmować dobrze dysponowanego napastnika i ustawić na jego miejscu gracza, który odczuwał pewne dolegliwości.
Na dziewięć minut przed końcem stało się jasne, jaki będzie podział punktów w tym meczu, kiedy Lucas pięknie uderzył z dystansu tuż obok słupka.
Brazylijczyk znajdował się na boisku zaledwie od kilku minut, kiedy jego uderzenie z 20 metrów znalazło drogę do siatki. Hodgson jednak odmawia przyjęcia jakichkolwiek pochwał za przeprowadzoną zmianę.
- Nie myślałem o tym, że Lucas strzeli bramkę zaraz po wejściu na boisko. Chcieliśmy tą zmianą zacieśnić środek pola i dać odpocząć Babelowi, który sporo się nabiegał.
- Była to więc zmiana typowo defensywna i przypadkiem jest, że Lucas w tym momencie zdobył piękną bramkę. To dobre dla niego i klubu, a ja nie mam w tym żadnej zasługi.
Hodgson wykorzystał mecz Ligi Europy aby dać odpocząć kilku zawodnikom pierwszego składu, takim jak Gerrard, Torres czy Skrtel.
W sumie trener dokonał aż ośmiu zmian w stosunku do jedenastki, która rozpoczynała mecz w Birmingham w zeszłą niedzielę. Według Roya, niektórym graczom mogła przydać się chwila wytchnienia.
- Ważne jest, aby podejmować decyzje z odpowiednich powodów. Było dla mnie jasne, że mając tylu piłkarzy grających na poziomie międzynarodowym, kilku z nich będzie musiało podładować baterie.
- Ci, którzy wyszli dziś na boisko wykonali świetną pracę i osiągnęli dobry rezultat. Gdyby jednak wynik był inny, wciąż uważałbym decyzję o zmianie składu za słuszną.
- W tym momencie po prostu cieszę się wygraną, a o weekendzie zacznę myśleć od jutra – zakończył trener zwycięskiego Liverpoolu.
Komentarze (0)