LIV
Liverpool
Premier League
05.05.2024
17:30
TOT
Tottenham Hotspur
 
Osób online 1210

Najważniejsze z wyzwań Roya


Jest zdecydowanie za wcześnie, aby podnosiły się głosy o kolejnych zmianach na stanowisku trenera, nie ulega jednak wątpliwości, że Roy Hodgson stanął przed najtrudniejszym wyzwaniem w swojej trenerskiej karierze.

Od dawna czekamy na poprawę sytuacji wokół klubu, ale póki co jest coraz gorzej.

Nikt nie może wskazywać palcem na dany aspekt i mówić, że właśnie to zawiodło i jest przyczyną kryzysu. Tak naprawdę, złożyło się na niego kilka czynników.

Po kolejnym bezbarwnym występie na Anfield przeciwko Blackpool można było wyraźnie zobaczyć, co fani sądzą o tym wszystkim.

Kibice Liverpoolu słyną wprawdzie z cierpliwości, ale saga związana ze sprzedażą klubu nawet dla nich trwa już za długo i nie można się dziwić takim a nie innym reakcjom.

Pod koniec spotkania część sfrustrowanych fanów zaczęła śpiewać imię Kenny’ego Dalglish, o czym też wiele mówiono po meczu.

Nie jest to za bardzo w liverpoolskim stylu, ale mogę zrozumieć Kopites, którzy oczekując poprawy muszą patrzeć, jak sytuacja staje się beznadziejna.

Hodgson to naprawdę doświadczony menedżer, który uczył się fachu w wielu klubach jak Europa długa i szeroka.

Nigdy jednak nie prowadził klubu tak wielkiego, jak Liverpool i od razu widać, że to największe z jego dotychczasowych wyzwań.

Teraz musi radzić sobie z ogromną presją i wie, że poprawa wyników musi nadejść jak najszybciej.

W świecie idealnym Roy wziąłby wszystkich zawodników na rozmowę po meczu, a dzisiaj rozpoczęliby pracę od nowa.

Obecnym celem jest poukładanie piłkarzom w głowach i skupienie ich na walce o punkty.

Przerwa na mecze reprezentacji zostawia mu jednak niewielkie pole manewru po wyjeździe kilku zawodników z Melwood na zgrupowania.

Możemy mieć teraz nadzieję, że chwilowa zmiana otoczenia orzeźwi ich i powrócą do klubu z chęcią poprawienia swojej sytuacji.

Mimo okropnych nastrojów trzeba oddać szacunek Blackpool, które zaatakowało na Anfield od pierwszego gwizdka i wyglądało bardziej jak zespół z TOP 4, niż beniaminek.

Teraz każdy mecz jest dla nich jak pojedynek w FA Cup i szczególnie w pierwszej połowie widać było, że zawodnikom gości po prostu bardziej się chce. A to niedobrze.

Grali odważnie, a na ich tle Liverpool wyglądał nerwowo i niepewnie. Po zejściu Torresa widać było, jak ramiona The Reds opadły jeszcze niżej.

Dwadzieścia minut po przerwie radziliśmy sobie naprawdę nieźle i udało się nawiązać kontakt z rywalem. Gdyby Joe Cole wykorzystał swoją okazję i wyrównał jestem pewien, że zdobylibyśmy trzy punkty. Kiedy nie trafił w końcu okazało się, że nie starczy impetu na druga bramkę. Końcowy wynik nie pomoże w podniesieniu morale.

Druga połowa była rzeczywiście lepsza w naszym wykonaniu, ale grając na takim poziomie przez pierwsze 45 minut nie można spodziewać się jakiekolwiek zdobyczy punktowej.

Wszyscy kibice zasługują na znacznie lepsze występy piłkarzy i musi nastąpić jakaś odpowiedź.

Ponadto, chciałbym życzyć Davidowi Fairclough’owi szybkiego powrotu do zdrowia po drobnym problemie z sercem.

Wiadomości o jego kłopotach były straszne, ale na szczęście dobrze się skończyły i czekamy, aż znów będzie między nami w pełni sprawny.

Nauka dominacji na boisku

Jednym z boiskowych problemów Liverpoolu jest to, że zawodnicy siedzą zbyt głęboko na swojej połowie.

Dlaczego nasi środkowi obrońcy panicznie boją się jakichkolwiek wyjść tego nie wiem, ale zdecydowanie musimy przesuwać się dalej na boisku i wreszcie zacząć dominować.

Po raz kolejny wychodzi ten brak i Roy musi chyba dokładnie przemyśleć sytuację w środku pola, bo póki co nie ma tam żadnej równowagi.

Nasza najlepsza opcja w środku to Gerrard i Meireles. Obecnie wydaje mi się, że Liverpoolowi pasowałoby ustawienie w diament, bo przecież skrzydeł w ogóle nie używamy.

Na lewej pomocy grał Joe Cole, a na prawej w niedzielę Raul Meireles.

Portugalczyk się tam po prostu marnuje, a znacznie większy efekt Anglik mógłby zrobić na środku, za napastnikiem.

Derby o wysoką stawkę

Wszystkie derby Merseyside są niezwykle ważne, ale najbliższe na Goodison będą miały naprawdę ogromne znaczenie.

Przy obecnej sytuacji i presji, Roy Hodgson nie mógł sobie wymarzyć trudniejszego spotkania.

Wygląda na to, że Everton powoli budzi się do nowego sezonu po wspaniałym wyniku z Birmingham, a The Reds będą musieli pokazać mnóstwo woli walki i zaangażowania, aby wydrzeć punkty gospodarzom.

Jeśli jednak nie będziemy w stanie powstać i walczyć w derbach, wtedy mamy naprawdę duży problem. Mam nadzieję, że wniesiemy do tego spotkania to, co najlepsze w Liverpoolu.

Zdobycie Goodison wprawiłoby wszystkich w dobry nastrój i pozwoliło z nadzieją patrzeć w przyszłość.

Za wyjątkiem drugiej połowy meczu z Arsenalem, do tej pory tak naprawdę ani razu nie zagraliśmy dobrze w lidze.

Goodison będzie doskonałym miejscem na powstrzymanie zjazdu w dół i rozpoczęcie budowania czegoś lepszego.

John Aldridge

Doceniasz naszą pracę? Postaw nam kawę! Postaw kawę LFC.pl!

Komentarze (0)

Pozostałe aktualności

Salah odmawia wywiadu i zaskakuje w mediach  (31)
27.04.2024 20:44, BarryAllen, Liverpool Echo
Moyes po remisie na London Stadium  (1)
27.04.2024 18:03, Wiktoria18, whufc.com
Reakcja Kloppa po remisie z West Hamem  (7)
27.04.2024 17:36, Bartolino, liverpoolfc.com
Gakpo: Nie takiego wyniku oczekiwaliśmy  (4)
27.04.2024 16:33, Loku64, Liverpoolfc.com
Statystyki  (2)
27.04.2024 16:19, Zalewsky, SofaScore
Skład na mecz z West Hamem  (119)
27.04.2024 12:39, Bajer_LFC98, własne
West Ham - Liverpool: Wieści kadrowe  (1)
27.04.2024 10:19, B9K, liverpoolfc.com