Dalglish ostrzega nowych właścicieli
Kenny Dalglish ostrzegł potencjalnych nowych właścicieli Liverpoolu, że stoi przed nimi trudne zadanie odbudowania zaufania kibiców do władz klubu. Od momentu przybycia na Anfield w 2007 roku Toma Hicksa i George'a Gilletta, stosunki z fanami nie były najlepsze.
Smaczku całej sprawie dodaje zbliżający się proces sądowy.
Dalglish jest zmartwiony zamieszaniem, jakie ma miejsce w LFC i liczy, że następcy Hicksa i Gilletta wyciągną odpowiednie wnioski.
Były reprezentant Szkocji, łączony przez niektórych z posadą menedżera The Reds, na której miałby zastąpić Roya Hodgona, powiedział:
- Na Anfield panują ciężkie czasy.
- Nigdy nie jest miło, kiedy na temat twojego klubu pisze się na pierwszych stronach gazet w takiej ilości, jak na ostatnich.
- Ten tydzień był dla Liverpoolu ważny, jednak pozostaje uczucie niepewności. Nikt nie może zagwarantować, co stanie się wkrótce.
- Cała ta wrzawa musi być szczególnie uciążliwa dla kibiców. Jestem pewien, że większość z nich jest zadowolona z możliwości sprzedaży. Pamiętajmy tylko, że w rzeczywistości chcieliby oni zobaczyć jak ich drużyna pnie się w górę - tłumaczył King Kenny.
- Miejmy nadzieję, że tak się stanie i wszystko potoczy się dobrze.
- Ważne jest, aby nowi właściciele podzielili się z fanami długoterminowym planem, w którym określą w jaki sposób chcieliby rozwiązać problem długów, inwestować w nowych zawodników oraz wyjaśnić kwestię stadionu.
- Ludzie zatrzymują mnie na ulicy i pytają, co teraz się stanie. Nie potrafię dać im precyzyjnej odpowiedzi, ale wiem, że DNA klubu zapewni mu przetrwanie i sukces w przyszłości.
- Nie dziwmy się sceptycyzmem fanów, którzy mają za sobą ciężkie doświadczenia - zakończył Dalglish.
Komentarze (0)