Początek drogi sądowej
Saga związana ze sprzedażą klubu weszła na kolejny poziom wraz z rozpoczęciem sprawy sądowej, która przesądzi o przyszłości LFC. Najwyższy Trybunał rozstrzygnie, czy Royal Bank of Scotland (RBS) miał prawo przeprowadzić transakcję sprzedaży Liverpoolu.
Przed rozpoczęciem rozprawy, tuż obok wejścia do gmachu Trybunału zgromadzili się w niespotykanej dotąd ilości przedstawiciele różnych mediów. Do sali rozpraw nr. 16 zostali wpuszczeni tylko 2 fani The Reds i 28 dziennikarzy, za to 30 innych odprawiono z kwitkiem. Prezes Martin Broughton i dyrektor zarządzający Christian Purslow również pojawili się w sądzie.
Sprawa RBS przeciwko Hicksowi i Gillettowi była jednym z 7 wniosków rozpatrywanych w dniu dzisiejszym. Znalazła się jako trzecia na liście i zakładano, że potrwa około 2 godziny.
Justin Room, 37-letni fan LFC z Londynu, zasiadł dzisiaj w galerii dla publiczności.
- W ciągu ostatnich 5 lat, od finału w Istambule, przeszliśmy długą drogę od samego szczytu do dzisiejszego pośmiewiska- stwierdził Room.
- Wygląda to trochę tak, jakbyśmy pozbywali się jednych Amerykanów, a jednocześnie zastępowali ich kolejnymi. Mimo to, trzeba raz na zawsze usunąć Hicksa i Gilletta z Anfield.
- Mieszkam w Londynie, dlatego nie mógłbym sobie wybaczyć, gdybym nie przyszedł tu dzisiaj- zakończył Room.
Około 40 do 50 kibiców wyjechało dziś wcześnie rano z Liverpoolu, żeby wziąć udział w obradach.
Rzeczniczka prasowa Najwyższego Trybunału oznajmiła mediom, że dzisiaj nie zostaną podjęte żadne decyzje odnośnie tej sprawy. Zgodnie z normalną procedurą, sędzia ma kilka dni na podjęcie decyzji, która jest następnie ogłaszana na sali rozpraw.
Komentarze (0)