Meireles szczęśliwy w Liverpoolu
Raul Meireles wyjawił dziś jak szczęśliwy jest na Anfield oraz dlaczego czuje się w Merseyside jak w domu. Nasz nr 4. opowiedział także o grze przed The Kop, inspiracji, jaką czerpie z klubowego hymnu oraz znaczeniu jakie miałby dla niego pierwszy gol w czerwonej koszulce.
- Podoba mi się życie w tym mieście - powiedział Portugalczyk w rozmowie z Liverpoolfc.tv.
- Wraz z rodziną znaleźliśmy wygodne, dogodnie usytuowane mieszkanie. Lubimy spacerować i zwiedzać okolicę.
- Ludzie tutaj są bardzo przyjaźni i wspaniale nas powitali.
- Odwiedziliśmy już kilka świetnych restauracji. To naprawdę fantastyczne miejsce do życia.
- Zrozumienie Stevena czy Carry jest bardzo trudne, ale na szczęście mówią do mnie wolno, więc udaje mi się to.
- Lucas i Fabio Aurelio tak jak ja mówią po portugalsku i bardzo mi pomogli.
Były zawodnik Porto wspomniał także o swoich odczuciach podczas You'll Never Walk Alone, które rozbrzmiewa na Anfield przed każdym meczem.
- Występ przed The Kop jest czymś specjalnym, a gra dla Liverpoolu naprawdę mi się podoba.
- Gdy wychodzę na murawę Anfield, pierwszą osobą, której wypatruję jest moja żona.
- Przed spotkaniem z Blackburn zobaczyłem ją z telefonem komórkowym w dłoni, nagrywającą Gerry'ego Marsdena i kibiców, gdy ci śpiewali "You'll Never Walk Alone".
- Kiedy jesteś na boisku i czekasz na pierwszy gwizdek, tłum śpiewający ten utwór inspiruje cię.
Meireles mówił także o społeczności zawodników z tatuażami, która zawiązała się ostatnio w Melwood oraz żartach z Martinem Skrtelem i Danielem Aggerem.
- Rozmawialiśmy o naszych tatuażach i pytałem, gdzie je wykonano.
- Myślę, że mam ich więcej niż Martin, ale pierwsze miejsce bezsprzecznie należy do Daniela Aggera. Ja próbuję go dogonić!
Komentarze (0)