Roy: Pójdźmy za ciosem
Roy Hodgson oczekuje umiarkowanego optymizmu w szatni w Melwood, pomimo lepszej formy drużyny w ostatnich meczach. Menedżer konsekwentnie unikał odpowiedzi na pytania, czy Liverpool wraca do walki, po fatalnym początku w sezonie, który przyniósł sześć oczek w ośmiu meczach.
The Reds zajmują obecnie dziewiątą lokatę w tabeli Premier League, po wygranych nad Blackburn, Boltonem i Chelsea. Hodgson zdaje sobie sprawę, że potknięcie na wyjazdach z Wigan i Stoke w tym tygodniu może przybliżyć jego zespół do strefy spadkowej.
Zapytany na konferencji prasowej, czy spogląda w górę czy w dół tabeli, odpowiedział: - To zależy raczej od dwóch następnych meczów.
- Jeśli wywieziemy punkty w kolejnych dwóch spotkaniach, na pewno będziemy patrzeć w górę. Jeśli przytrafi nam się podwójne niepowodzenie, znowu będziemy musieli oglądać się do tyłu. Mówię to jednak w imieniu wielu drużyn z tabeli.
- Rywalizacja jest zacięta, nawet kiedy na boisko wychodzi drużyna ze strefy spadkowej i zespół z piątego miejsca. Dwa mecze potrafią nieźle przetasować ustawienie tabeli.
- Jeśli liga będzie przebiegać nadal w ten sposób, cały czas będziemy oglądać wzloty jednych i upadki drugich.
- Nasz główny cel to oddalenie takiej wizji, aby nasze wysiłki z ostatnich czterech lub pięciu meczów nie poszły na marne.
- Bazując na kilku ostatnich spotkaniach, zespół ciężko pracował i zasłużyliśmy na te wyniki. Przed nami długa droga.
- Trzeba jednak pamiętać, że kiedy zaczniemy radować się co chwilę dobrym wynikiem albo myśleć o innych rzeczach, w końcu nadejdzie moment gorszych rezultatów.
- Wolę myśleć tylko o następnym meczu, dlatego nie włączę się do dyskusji na temat naszych szans na czwarte miejsce w tabeli, trzecie, drugie albo mistrzostwo Anglii. Czas na takie przewidywania przyjdzie, kiedy do końca sezonu zostania zaledwie kilka meczów.
Wigan zajmuje obecnie 18. miejsce w tabeli Premier League, po tym jak przegrało na wyjeździe z Blackburn w weekend.
Hodgson chce zobaczyć od swoich podopiecznych takie samo zaangażowanie, jak podczas występu z mistrzem Anglii.
- Zdajemy sobie sprawę ze znaczenia każdego meczu. Musimy dogonić resztę, ponieważ straciliśmy zbyt wiele punktów na początku sezonu - dodał Hodgson.
- Gwarantuję, że wyjdziemy w środę z odpowiednim nastawieniem i determinacją, by wygrać ten mecz. Myślę, że Wigan na pewno nie cofnie się do swojej bramki, ponieważ również myśli o zwycięstwie.
- To będzie dla nas dobry test, ponieważ czeka nas mecz z dobrym przeciwnikiem. Ostatnio Wigan miało jednak trochę pecha.
- Bardzo nierozważnie podeszlibyśmy do meczu, nie obstawiając odpowiednio defensywy. Pozycja Wigan w tabeli nie będzie miała dla nas w środę znaczenia.
Menedżer Liverpoolu był również pytany przez dziennikarzy o dyspozycję Fernando Torresa, który po meczu z Chelsea ma na koncie cztery trafienia.
- Na pewno w niedzielę było widać, że wraca do najlepszej formy - powiedział Hodgson. - Potrzebował trochę czasu, żeby osiągnąć formę, której każdy od niego oczekuje, ale zawsze wiedziałem, że przyjdą dobre występy.
- Jestem zadowolony, że w niedzielę mogliśmy zobaczyć naprawdę świetny występ z jego strony i zebrał po spotkaniu zasłużone brawa. Mam nadzieję, że zainspiruje go to do kolejnych takich meczów.
Hodgson był pytany o Torresa na każdej konferencji prasowej przed meczem, jednak jego wsparcie dla hiszpańskiego napastnika zawsze było takie samo. Czy menedżer Liverpoolu właśnie nam coś dowiódł?
- Nie wiem, czy musiałem się usprawiedliwiać - powiedział Hodgson. - Sytuacja Fernando w ogóle nie była dla mnie problemem. Odpowiadałem tylko na pytania w szczery sposób. Pozostawię to innym do oceny, czy to co powiedziałem było słuszne, czy nie.
- Kiedy był w ogniu krytyki, a dziennikarze zadawali mi pytania, odpowiadałem w sposób, jaki uważałem za słuszny.
Kolejnym piłkarzem, którzy przyciąga sporą uwagę prasy jest Lucas Leiva. Brazylijczyk znajduje się w świetnej formie, a w ostatnich czterech meczach na 168 podań, źle posłał tylko osiem piłek.
Lucas nigdy nie miał takich komentarzy w brytyjskiej prasie, jak teraz. Hodgson przyznaje jednak, że nie jest zaskoczony jego talentem.
- Nie było mnie w klubie, kiedy był stale krytykowany - powiedział menedżer. - Mogę oceniać go tylko od czasu, kiedy poznałem go w Szwajcarii na obozie. Od tamtego czasu zrobił na mnie wrażenie swoją mentalnością, gdyż rozumie i chce spełniać rolę na boisku, której oczekujemy.
- Nie jestem zaskoczony jego występami. Ludzie, którzy są zdziwieni, ale oglądali go w akcji, w pewien sposób się do niego uprzedzili.
- Jestem z niego naprawdę zadowolony, jego postawa naprawdę jest pozytywna od mojego przyjścia do klubu.
Hodgson został również poproszony o komentarz do słów Stevena Gerrarda. Kapitan klubu wypowiadał się na temat korzyści ze wspólnych treningów wychowanków i seniorów.
W tym momencie, Gerrard i jego koledzy trenują w Melwood, natomiast młodzież klubu uczy się futbolu w Kirkby, kilka kilometrów dalej.
Hodgson przyznaje, że to nie jest idealne rozwiązanie, ale nie wyobraża sobie zmian w strukturach.
- Wszyscy chcieliby dostać takie rozwiązanie, nie ma co do tego wątpliwości. Główny problem polega jednak na miejscu do treningu. Nie można zorganizować takich sesji w Melwood. Musielibyśmy zamknąć Melwood i przenieść wszystkich do Kirkby, gdzie nie ma tak kompleksowej bazy. Cieszę się, że takie kwestie są omawiane, ale to zła lokalizacja na nasz dom.
- Może pewnego dnia klub zdecyduje się przenieść wszystko do Kirkby. Według mnie, to byłaby zła decyzja, ponieważ Melwood to już tradycja dla Liverpool Football Club.
- Mamy jeden z najlepszych kompleksów treningowych jeśli chodzi o pierwszą drużynę. Jeśli chcielibyśmy przenieść tutaj Akademię, sytuacja byłaby naprawdę trudna, ponieważ są tylko trzy boiska. Sama dyskusja jest dobra, ale założenia niemożliwe do zrealizowania.
Komentarze (0)