Wywiad z Hodgsonem
Trener The Reds przerwał na kilka minut przygotowania do meczu z Wigan aby porozmawiać z dziennikarzami radiowymi o serii pięciu spotkań bez porażki, a także formie poszczególnych zawodników takich jak Lucas Leiva, Christian Poulsen i Joe Cole.
Jestem pewien twojej odpowiedzi, że praca wciąż trwa, musisz być jednak zadowolony patrząc na szerszą perspektywę po kilku dobrych występach i jeszcze lepszych rezultatach?
Zdecydowanie, po za tym jestem zachwycony wsparciem, które nagle otrzymujemy z każdej strony. Nasi kibice byli fantastyczni w trakcie spotkań u siebie z Blackburn i Chelsea, a także na wyjeździe w Boltonie. To dobrze, że mamy taki poziom poparcia. Piłkarze tego potrzebują i myślę, że zaczynają spłacać dług wobec fanów.
Ciężko pracujemy nad naszą grą i każdy z osobna chce być pewny, że stworzymy wspólnie lepszy zespół, nie tylko grupę utalentowanych indywidualistów. Mam nadzieję, że taka tendencja się utrzyma, bo w tej lidze nie da się przetrwać bez prawdziwego ducha drużyny.
W Premier League nie ma łatwych spotkań, a teraz na drodze Liverpoolu staje Wigan. Cenisz ekipę Martineza za filozofię gry, którą starają się przełożyć na boisko?
Mam dla nich sporo uznania. Wszystkie zespoły w naszej lidze mają dobrych menedżerów i trenerów, każdy jest zorganizowany i nie ma spotkań przeciwko nieprzygotowanemu rywalowi. Wszyscy podchodzą do każdego meczu z odpowiednim nastawieniem.
Większość z drużyn prezentuje styl określony przez wizję i pomysł trenera. Roberto ma jasną filozofię. Lubi grać środkiem i zaskakiwać przeciwnika na początku meczu, co przyciąga do niego wielu zwolenników, bo ludzie lubią oglądać taką piłkę. Nie jest to jednak jedyny sposób gry we współczesnym futbolu.
Myślę, że Martinez wykonuje dobrą robotę, podobnie jak przed nim Steve Bruce. Właściciel Wigan, Dave Whelan zasługuje na ogromną wdzięczność fanów za wprowadzenie Latics do Premier League.
Po fantastycznym zwycięstwie nad Chelsea Dirk Kuyt powiedział, że jest to dowód na to, iż możecie pokonać każdego. Starasz się propagować ten rodzaj myślenia w szatni?
Świadomość tego zawsze była obecna wśród zawodników. Mieliśmy zły początek, kiedy sprawy nie układały się po naszej myśli a w jednym czy dwóch spotkaniach brakowało nam trochę szczęścia. Za coś takiego nie zyskujesz szacunku i nie możesz się spodziewać aprobaty.
Zawsze zdawaliśmy sobie sprawę, że kiedy będziemy mieli zdrową kadrę i wybierzemy skład, który według nas będzie najsilniejszą jedenastką jaką możemy wystawić, będziemy w stanie zagrać bardzo, bardzo dobry mecz przeciwko dowolnemu przeciwnikowi. Zrobiliśmy to już w pierwszej kolejce w meczu z Arsenalem, kiedy przez połowę meczu graliśmy w 10.
Jeśli o to chodzi, nie boimy się nikogo. Zachowujemy jednak skromność i trzeźwość umysłu bo wiemy, że jeśli powtórzyłaby się sytuacja z początku rozgrywek i nie dawalibyśmy z siebie wszystkiego od pierwszej do ostatniej minuty, możemy stracić punkty tam, gdzie trzy oczka są całkowicie w naszym zasięgu.
Steven Gerrard powiedział mi i jak się spodziewam powiedział także prasie, że słabszy okres i wyjście z niego dzięki kilku dobrym wynikom uczyni nas mocniejszymi. Będziemy zawsze pamiętać pobyt w strefie spadkowej i będziemy znacznie bardziej zdeterminowani, aby takie okresy jak pierwsze miesiące sezonu nigdy się nie powtórzyły.
Do końca rozgrywek jeszcze mnóstwo czasu, ale jak oceniasz wasze szanse na odzyskanie miejsca w Lidze Mistrzów? Carlo Ancelotti określił Liverpool jako zespół, który powinien walczyć o jedno z pierwszych czterech miejsc na wiosnę.
To bardzo miłe z jego strony. Nie chciałbym zaniżać naszych szans, ale uważam, że pytanie menedżerów, o to, jakie zajmą miejsce na koniec sezonu jest bezsensowne. Szczególnie w moim przypadku, po bardzo słabym początku mógłbym powiedzieć, że na pewno zajmiemy miejsce w TOP 4, a w rzeczywistości mogłoby być zupełnie inaczej i stałbym się wyśmiewany jako niepoprawny optymista.
Chciałbym wrócić do omawiania kwestii Ligi Mistrzów kiedy zostanie określona liczba kolejek do rozegrania i będziemy widzieć, jak naprawdę wygląda sytuacja. W tym momencie można walczyć o wszystko. Na pewno nie można nas skreślać. Z drugiej jednak strony 5, 6, 7 punktów straty to zdecydowanie nie to, co chcieliby widzieć kibice. Póki co wstrzymam się z konkretną odpowiedzią, ale śmiało możecie zadać mi to pytanie na 6 kolejek przed końcem sezonu.
Jednak po pięciu zwycięstwach z rzędu i następnych meczach z Wigan i Stoke musisz przyznać, że za kilkanaście dni tabela może wyglądać zupełnie inaczej…
Zdecydowanie. Muszę jednak odegrać adwokata diabła mówiąc, że po dwóch porażkach nasza sytuacja także bardzo by się zmieniła. Wszyscy są tak blisko siebie, że to naprawdę niesamowity rok w Premier League. Normalnie, kiedy znajdujesz się mniej więcej w 1/3 tabeli, tak jak my, możesz dokładnie zobaczyć, które zespoły będą walczyć o utrzymanie, a kto do końca będzie się bił o mistrzostwo.
W tym roku ludzie nie będą ryzykować stawiania dużych sum na zwycięstwo danego zespołu w całej lidze, a jeszcze mniej osób zdecyduje się obstawić trójkę która pożegna się z ligą. Między 20., a 6-7 miejscem nie widzę wielkiej różnicy punktowej.
Dwa zwycięstwa z rzędu mogą zmienić wszystko dla każdej z drużyn. Trzy wygrane zmieniły naszą sytuację niesamowicie, więc dlaczego nie miałoby to zadziałać podobnie w przypadku innych zespołów?
Nie wymieniając zbyt wielu piłkarzy ograniczymy się do tych, o których najwięcej słychać po minionym weekendzie. Są to bez wątpienia Lucas, Gerrard i Torres. Jaki wpływ ma jednak Raul Meireles na drużynę? Wcześniej nie pokazywał zbyt wiele rozgrywając dosyć ciche mecze, teraz jednak prezentuje formę, dla której ściągnąłeś go na Anfield.
Myślę, że Raul potrzebuje czasu. Każdy zawodnik przychodzący do nowego klubu go potrzebuje, a on jest bardzo dobrym graczem. Miał swój udział przy drugim golu Torresa z Chelsea i uważam, że będziemy mieli z niego mnóstwo pożytku.
Cieszę się, kiedy nowych zawodników nie ogląda się pod mikroskopem od pierwszego dnia, bo nawet, kiedy przychodzisz z takiej ligi jak Portugalska i klubu tak mocnego jak Porto, zawsze potrzebujesz czasu. Intensywność ligowych spotkań w Anglii może oszołomić przy pierwszym zderzeniu, więc każdy musi przystosować się w swoim tempie.
Intensywność nie zawsze oznacza wyższy poziom. Nie mówię, że w Anglii tak jest, to po prostu zupełnie inna liga. Musisz podejmować szybsze decyzje, co zrobić z piłką i dostajesz znacznie mniej czasu na złapanie oddechu niż w większości krajów. Każdy, kto tu przychodzi musi odbyć naprawdę trudną szkołę zanim będzie mógł powiedzieć, że naprawdę grał w Premier League.
Kiedy już o tym mówimy, od dawna zapewniałem znajomych, że Lucas może odnieść sukces w Liverpoolu, jednak mało kto się ze mną zgadzał. Przez krótki czas, odkąd go poznałeś możesz powiedzieć, że Brazylijczyk osiągnął odpowiedni poziom gry?
To wciąż młody zawodnik, chociaż staram się go nie traktować jako jednego z młodszych w drużynie. Trzeba jednak pamiętać, że nie ma za sobą wielu lat na boisku i nie ma ogromnego doświadczenia. Kiedy przyszedłem do Liverpoolu uważnie słuchałem, co ludzie mówią na jego temat i odkryłem, że wielu błędnie ocenia go po prostu jako nie dość dobrego piłkarza. Nie zamierzałem się wypowiadać, bo przychodząc do nowego klubu trzeba dać szansę wszystkim i nie oceniać nikogo przedwcześnie. Cieszę się, że zrobiłem tak z Lucasem, bo po dotychczasowej pracy z nim nie wiem, dlaczego ludzie go krytykowali. Muszę jednak przyznać, że nie przyglądałem się szczególnie jego poprzednim występom. Interesuje mnie to, jak gra teraz.
Oceniam go po tym, co widzę. A widzę ciężką pracę, staranność i chęć jak najlepszego nauczenia się gry, a także wielką pracę dla zespołu. W nim i Poulsenie, który również spotkał się z moim zdaniem przedwczesną krytykę widzę zawodników będących dla nas bardzo przydatnymi w pozostałej części sezonu.
Być może Christian będzie musiał przejść tą samą drogę, co wcześniej Lucas, ale w obu widzę umiejętności których szukam dla zespołu i wiem, że nie raz pomogą nam wygrać mecz. Niestety, nie możesz mieć w klubie 11 Stevenów Gerrardów, bo 11 Stevenów Gerrardów nie istnieje!
Joe Cole i Glen Johnson wypadli w ostatnich tygodniach ze składu przez kontuzje. Jesteś teraz w idealnej sytuacji, kiedy Anglicy będą musieli bardzo się starać, aby wywalczyć powrót do podstawowego składu?
Tak, nie ma wątpliwości, że muszą pokazać iż na to zasługują. Joe to wielki profesjonalista i kolejny zawodnik, który marzył o trochę innym początku kariery w Liverpoolu. Wszyscy byśmy tego chcieli, ale nie ma nikogo, kto przewyższyłby Cole’a w chęci udowodnienia swojej wartości. Jeśli chodzi o tę dwójkę, nie mam się czym martwić. Glen będzie się starał grać jak najlepiej, aby utrzymać miejsce w reprezentacji Anglii, a Joe zrobi wszystko, żeby do niej wrócić.
Najważniejsze w sytuacji Cole’a jest to, że naprawdę bardzo chciał trafić na Anfield. Długo się zastanawiał i był to dla niego ciężki wybór zanim zdecydował się na Liverpool. Miał wiele innych propozycji, które mógł wybrać lub pójść łatwiejszą ścieżką i zostać w stolicy. Wybrał się jednak na północ, do wspaniałego klubu gdzie aby się pokazać trzeba grać na naprawdę wysokim poziomie, ponieważ tego właśnie chciał. Jestem pewien, że w końcu zacznie pokazywać, na co go stać. Może to właśnie on potrzebuje najwięcej czasu z nowych graczy. Na pewno nie straciłem w niego wiary i mam nadzieję, że kibice także go nie skreślili, bo Joe będzie dostawał szanse na znalezienie formy.
Co sądzisz o wystawianiu Torresa i Kuyta obok siebie w ataku? W niedzielę Nando wyglądał na szczęśliwego mając kogoś do pomocy, a Dirk przyszedł do klubu jako środkowy napastnik. Uważasz, że grając obok siebie mogą osiągnąć szczyty formy?
To, co robi Dirk jest tym samym, co na tej pozycji robił Steven lub Meireles. Kiedy dołącza do akcji z przodu daje nam więcej opcji zachowując jednocześnie kształt naszej formacji w środku przeciwko drużynom grającym z trzema pomocnikami w centralnej części boiska. Obecnie mnóstwo klubów gra trzema zawodnikami z przodu lub pięcioma w linii pomocy, więc jeśli wystawisz tam tylko dwóch, nie ma szans, aby poradzili sobie z przewagą liczebną. Wtedy trzeba być pewnym, że jeden z napastników może się cofnąć i wspomóc kolegów w pomocy.
Kiedy tą rolę odgrywa Gerrard, co robi doskonale, naraża się na uwagi, że najlepszy jest kiedy się bardziej wycofa. Kiedy wystawimy go bardziej z tyłu, podnoszą się głosy, że powinien być przesunięty bliżej ataku, aby wspierać Torresa. Fantastyczna logika. Niestety nie umiemy go sklonować, więc potrzebny jest wybór w wyniku którego czasami gra bliżej napastnika, a czasami linii środkowej.
To, jak pracowali razem Dirk i Fernando przeciwko Chelsea mogliśmy osiągnąć kilkoma innymi kombinacjami, które oferuje nam nasz skład. Nie mamy problemu z opcjami w tej strefie boiska. Gorzej jest z tyłu, gdzie brakuje nam doświadczonych obrońców. Oczywiście, kiedy z jakichś powodów Torres i Ngog nie mogą zagrać, nasze możliwości w ofensywie również są ograniczone.
Od pierwszego dnia w klubie powtarzam, że są pozycje, które będziemy musieli uzupełnić w styczniowym okienku. Nie mamy tak szerokiego i silnego składu z tyłu i w ataku, jak mamy w linii pomocy. Między innymi dlatego szukać będziemy kolejnego napastnika.
Patrząc w terminarz można pomyśleć, że następne 6 tygodni lub dwa miesiące będą idealną okazją do zapomnienia o fatalnym początku rozgrywek.
Ostatni okres pokazał nam, do czego jesteśmy zdolni. W każdym wycinku sezonu można znaleźć potencjalnie ryzykowne mecze. Dwa starcia z Napoli, spotkania z Blackburn i Boltonem oraz klasyk ligi z Chelsea wyglądają nawet na bardzo trudny czas, który mógł skończyć się dla nas jeszcze gorszą sytuacją. To, jak dobrze sobie poradziliśmy mówi mi, że będziemy potrafili powtórzyć taką serię pięciu spotkań w dowolnym momencie.
Jak każdy, kto ma dobrą passę chcemy podtrzymać serię dobrych wyników jak najdłużej i zrobimy co w naszej mocy, aby tak się stało. Nie zobaczycie mnie panikującego po żadnym meczu ponieważ wierzę w tę drużynę i umiejętności piłkarzy. Wiem, że są w stanie wejść na wysokie obroty i rozegrać kilka świetnych gier pod rząd.
Za każdym razem, kiedy uda się seria zwycięstw w lidze angielskiej skutkuje to dużym skokiem w tabeli ze względu na wiele remisów i nieprzewidywalnych rezultatów. Tak jest od kilku lat, a w tym roku szczególnie widać, jak mocna i wyrównana jest Premier League.
Komentarze (0)