Kontuzje Skrtela i Kuyta
Martin Skrtel i Dirk Kuyt toczą wyścig z czasem o powrót do pełni sprawności po urazach. Słowak przez kontuzję kolana i kostki musiał kończyć sobotni, przegrany mecz ze Stoke na środkach przeciwbólowych. 25-latek zrezygnował z występu w reprezentacji i zdecydował się pozostać na Merseyside aby kontynuować leczenie.
Wczorajszego popołudnia dołączył do niego Dirk Kuyt, który wycofał się z dzisiejszego starcia Holandii z Turcją.
Kuyt dopiero co powrócił po kontuzji kostki, która wykluczyła go z gry na cztery tygodnie, również odniesionej na zgrupowaniu reprezentacji.
Rozegranie trzech spotkań w ciągu ośmiu dni dla Liverpoolu okazało się zbyt dużym obciążeniem dla 30-latka, dlatego selekcjoner reprezentacji Holandii, Bert van Marwijk, nie będzie ryzykował pogłębienia urazu.
Skrtel także robi wszystko aby zdążyć odzyskać sprawność na sobotni mecz z okupującym dolne rejony tabeli West Hamem.
- Miałem problemy z kolanem i kostką (od meczu ze Stoke) – powiedział Skrtel.
- Przed przerwą jeden z przeciwników kopnął mnie w tył kolana i musiałem dokończyć mecz na środkach przeciwbólowych..
- Poza tym także mam skręconą kostkę, co męczy mnie od towarzyskiego spotkania z Kostaryką rozegranego w czerwcu.
- Zaraz po meczu ze Stoke zadzwoniłem do trenera reprezentacji Słowacji i wyjaśniłem swoją sytuację. Cieszę się, że zrozumiał i dał mi wolne.
- Podróż i dwudniowy pobyt w Słowacji nie miałyby sensu, jeśli nie wiadomo czy byłbym w stanie zagrać.
- Jeśli byłby to mecz o punkty z pewnością bym pojechał, ale w tym przypadku zgodziliśmy się, że będzie lepiej dla mnie jeśli zostanę w Liverpoolu i spróbuję wyleczyć uraz.
Z drugiej strony, dobrą wiadomością dla Roya Hodgsona jest powrót do gry po kontuzji Fabio Aurelio, który rozegrał 75 minut dla rezerw w zremisowanym 1-1 spotkaniu z Blackpool.
Brazylijczyk, który od momentu podpisania nowego kontraktu z Liverpoolem rozegrał w jego barwach jedynie trzy spotkania może być teraz brany pod uwagę przy ustalaniu osiemnastki meczowej na spotkanie z West Hamem.
Asystent menadżera Liverpoolu, Sammy Lee, zgadza się z kolei, że drużyna musi ustabilizować swoją formę i unikać słabych występów.
Jego zdanie potwierdza fakt, że w przypadku wygranych z Wigan i Stoke, Liverpool zajmowałby piąte miejsce w tabeli, odsuwając w niepamięć trudny początek sezonu.
- Potrafię zrozumieć euforię po wygranej z Chelsea, jednak zawsze powtarzamy, żeby nie brać niczego za pewnik – powiedział Lee.
- Odnieśliśmy wspaniały rezultat przeciwko Chelsea, po którym nastąpiły dwa słabe występy.
- Wszyscy zadajemy sobie pytanie o stabilizację. Zawodnicy również chcą polepszać swoją grę.
- Jesteśmy w tym razem i razem próbujemy odnaleźć formę zespołu.
Komentarze (0)