Pożegnalny wywiad Broughtona
Odchodzący prezes Martin Broughton opowiedział o dramatycznych i historycznych siedmiu miesiącach w Liverpoolu. Wyjaśnił też dlaczego, pomimo bycia fanem Cheslesa, zakochał się w naszym wspaniałym klubie.
Jakie emocje towarzyszą twoim przygotowaniom do ustąpienia z roli prezesa Liverpoolu?
Tak naprawdę to mieszanka emocji. To było wspaniałe i będzie mi tego bardzo brakować, myślę jednak, że nadszedł właściwy moment.
Za nami szalone siedem miesięcy, czy były one dla ciebie przyjemne?
Tak. Muszę przyznać, że momentami nie było zbyt zabawnie, kiedy jednak patrzę wstecz, cieszę się, że mi się udało i sprawiało mi to wiele radości.
Czy było to trudniejsze zadanie niż się spodziewałeś?
Było trudniejsze. Spodziewałem się nieco większej ilości zainteresowanych na wcześniejszym etapie sprzedaży. Potrwało to nieco dłużej i z pewnością ostatecznie okazało się nieco bardziej skomplikowane niż się tego spodziewałem.
Które z wydarzeń było najważniejsze?
Bez wątpienia ubicie interesu z właściwymi ludźmi. Daliśmy to co obiecaliśmy, odpowiednich właścicieli.
A najtrudniejszy moment?
Myślę, że przyszedł on dość wcześnie. Mieliśmy problemy z cieszącymi się złą sławą właścicielami, odszedł menedżer, musieliśmy więc szukać nowego. Do tego historie sugerujące, że Stevie i Fernando chcą odejść. Wszystko to wydawało się wystąpić w nieodpowiednim momencie.
Jak bardzo dumny jesteś z roli, jaką odegrałeś w zabezpieczeniu przyszłości klubu?
Jestem z tego bardzo dumny. Wspaniale było przyjść i spełnić obietnicę.
Jakie wrażenie wywarła na tobie praca, jaką wykonuje NESV od momentu przejęcia klubu?
Zabierają się do tego bardzo profesjonalnie. Zaimponowało mi to. To coś, czego od nich oczekiwałem. Myślę, że zatrudnienie Damiena Comolliego to dobry ruch. Nie spieszą się, wszystko robią ostrożnie, dokładnie to przemyślając, bez zbędnego pośpiechu. Są właściwymi ludźmi.
Wiemy, że jesteś fanem Chelsea, ale czy po tych doświadczeniach Liverpool zajmie wyjątkowe miejsce w twoim sercu?
Zajmie bardzo wyjątkowe miejsce. Kocham ten klub. Myślę, że to fantastyczne miejsce.
Fani Liverpoolu, wśród których część wątpiła w to, jak może pomóc nam fan Chelsea, uważają cię teraz za zbawcę klubu. Jak się z tym czujesz?
Właściwie to dziwne uczucie. Bycie zaczepianym przez fanów Liverpoolu na ulicy, w pociągu czy gdziekolwiek indziej. Wszędzie wpadam na kibiców Liverpoolu i czuję się naprawdę dumny. To sprawia, że wiem, że było warto.
Czy masz ostatnią wiadomość dla naszych kibiców?
Moja wiadomość to podziękowania za bycie tak wspaniałymi fanami. To fantastyczny klub z niesamowitymi kibicami. Był to dla nich pełen emocji, trudny okres, rozumiałem to. Mimo wszystko zachowali jednak wiarę. Teraz też nie można im zwątpić. Drużyna wkrótce wydobrzeje.
Komentarze (0)