Roy liczy na swoich snajperów
Roy Hodgson wierzy, że David Ngog i Fernando Torres mogą być kluczem do niedzielnego zwycięstwa jego zespołu z Tottenhamem. Boss Liverpoolu był zachwycony współpracą napastników w starciu z West Hamem i zapowiada się, że młody Francuz zachowa miejsce w składzie obok swego hiszpańskiego mistrza.
Hodgson zdaje sobie sprawę z siły Kogutów, którzy po ostatniej ligowym arcyważnym zwycięstwie na wyjeździe z Arsenalem, teraz w środku tygodnia pokonali bez najmniejszych problemów 3-0 Werder Brema w Lidze Mistrzów.
Trener nalega jednak, że jeśli zespół zachowa standardy gry z pierwszej połowy meczu z Młotami, to nie ma powodów do paniki.
- Mamy ostatnio dobry bilans, gdyż przegraliśmy tylko 1 spotkanie na ostatnie 8 pojedynków.
- Jesteśmy szczęśliwi, ale też nie jesteśmy naiwni. Wiemy, że jadąc na White Hart Lane możemy przegrać, ale jeśli zagramy tak jak w pierwszej połowie z WHU, to możemy w niedzielę znacznie utrudnić to zadanie przeciwnikowi.
- Jeśli Ngog i Torres zagrają na swoim poziomie, to możemy sprawić gospodarzom niemiłą niespodziankę.
- Zwycięstwa przeciwko topowym zespołom na wyjeździe nie należą do najłatwiejszych, a Tottenham trzeba w tej chwili do takich zaliczyć.
- Są bardzo dobrą drużyną, która pokonała w tym sezonie klubowego mistrza Europy. To umiejętnie poukładany zespół, mający spore aspiracje.
The Reds w 2010 roku wygrali tylko 2 wyjazdowe mecze w Premier League, z Burnley i Boltonem.
- Forma wyjazdowa nie jest najlepsza w Liverpoolu od dłuższego okresu.
- W Premier League nie jest łatwo o zwycięstwa na wyjeździe, gdyż każdy mecz jest niezwykle trudny.
- Wierzę jednak, że zachowując poziom ze spotkania z WHU, takie zwycięstwa przyjdą i na obcych stadionach.
- Myślę, że nie chodzi tutaj o jakąś mentalną blokadę. Przeciwko Stoke graliśmy dobry mecz, zanim strzelili Nam gola. Później się otworzyliśmy bardziej, strzelili drugiego gola, zamykając mecz.
- Rezultat jest najważniejszy i ludzie zawsze patrzą tylko na końcowy wynik a nie grę na boisku.
Komentarze (0)