Walsh o meczu ze Spurs
Paul Walsh, była gwiazda Liverpoolu i Tottenhamu twierdzi, że niedzielne spotkanie między tymi drużynami może być swego rodzaju odwzorowaniem obecnych sezonów obu klubów. Walsh uważa, że zwycięzca meczu na White Hart Lane będzie na najlepszej drodze do zakończenia sezonu w czołowej czwórce.
- To wielki i bardzo ważny mecz dla obu moich byłych klubów. Spurs są teraz na fali. Wydarli zwycięstwo z gardła Arsenalu, a w środę bardzo dobrze zaprezentowali się z Werderem. Będą podbudowani tymi meczami i zdesperowani by wskoczyć do czołówki i wiedzą, że Liverpool to jedni z ich rywali do tych miejsc.
- Liverpool nie miał ostatnio dobrej passy, ale pomijając mecz ze Stoke udało im się zrobić krok naprzód i uzyskiwać dobre wyniki. Wygrana z Tottenhamem dałaby im wiarę w końcowy sukces w lidze.
Walsh strzelił 37 goli w 112 meczach dla The Reds w latach 1984-1988, zanim przyjście Johna Aldridge'a i Petera Beardsley'a doprowadziło do jego transferu za 500 tysięcy funtów do Spurs. Paul twierdzi, że niemożliwe jest wytypowanie wyniku tego spotkania, jednak uważa, że Liverpool ma w jednym aspekcie zdecydowaną przewagę.
- Zakwalifikować się do fazy pucharowej Ligi Mistrzów na jeden mecz przed końcem rozgrywek grupowych to z pewnością dowód, że Harry dobrze organizuje grę drużyny - wyjaśnił Walsh.
- Jednak mieli kilka wpadek w lidze, zwłaszcza tuż po meczu w pucharach w środku tygodnia. Wygrali z Interem, ale potem ponieśli porażkę na wyjeździe z Boltonem i z pewnością nie chcą zaliczyć kolejnej straty punktów.
Komentarze (0)