ZAPOWIEDŹ MECZU
Koguty nie są już bandą nieudaczników - tak twierdzi Roy Hodgson, a my podpisujemy się pod jego stwierdzeniem. Liverpool jedzie jutro do Londynu, gdzie na ważną batalię o trzy punkty czeka Harry Redknapp i jego Tottenham Hotspur. Zapraszamy na krótką zapowiedź niedzielnego pojedynku.
Nasz menedżer bardzo pochlebnie wypowiada się na temat naszego rywala. Trudno zaprzeczyć, że Tottenham zastąpił Liverpool na górze tabeli i jest jednym z zespołów, które teraz mogą pretendować do wielkiej czwórki. Jednak czy Koguty walczą tylko o czwarte miejsce? Nie. Nasz przeciwnik celuje o wiele wyżej, a sam Harry Redknapp zapowiada nawet bój o mistrzostwo Anglii.
Jego pewność siebie nie bierze się znikąd. Tottenham w niesamowitym stylu zakończył swój ostatni pojedynek w Premier League z arcy-przeciwnikiem czyli Arsenalem.
Krótko przypomnimy, że Koguty wygrały tydzień temu na terenie rywala po raz pierwszy od 17 lat! Arsenal prowadził 2-0 i mógł przeskoczyć Chelsea w tabeli. Tottenham ustępował pod każdym względem, a jednak odrobił straty i zgarnął trzy punkty. Tydzień temu po końcowym gwizdku Phila Dowda widać było wybuch ekstazy wśród przyjezdnych.
O szansach na mistrzostwo Anglii nie mówi zresztą tylko Redknapp, bowiem w podobnym tonie wypowiada się doświadczony obrońca William Gallas, który latem zmienił barwy klubowe, żeby zostać Kogutem.
Ciekawostką może być to, że Tottenham zdobył koronę mistrza w 1951 i 1961 roku. Fanatycy drużyny z Londynu widzą w tym jakiś znak i zaraz dodają, że rok, który kończy się jedynką jest dla nich szczęśliwy.
Trzeba przyznać, że Harry Redknapp wykonał niesamowitą pracę na White Hart Lane, gdyż jego klub osiąga bardzo dobre rezultaty przez ostatnie półtora roku, czego zupełnie nie można powiedzieć o naszej drużynie.
Półtora roku temu to Liverpool był bliski zdobycia mistrzostwa Anglii, a zabrakło nam wtedy czterech punktów. Teraz to już tylko dawne wspomnienie, a jakąkolwiek dyskusję czy wzmiankę o tytule mistrza w kontekście the Reds można odłożyć na lata do przodu.
Kolejnym ciekawym faktem jest to, że w tej fazie sezonu byliśmy wtedy o 14 punktów wyżej, niż w tym sezonie. Ten stan rzeczy nie poprawia nastroju przed meczem, chociaż Liverpool spisuje się lepiej, niż na początku kadencji Roya Hodgsona. Ostatnie sześć spotkań w lidze przyniosło nam 13 oczek, dlatego Liverpool pnie się w górę tabeli i patrzy raczej w górę, niż w dół.
Pojawia się jednak małe światełko w tunelu... a co, jeśli Liverpool wygra ten pojedynek i to różnicą dwóch bramek? The Reds przeskoczą swojego niedzielnego rywala w tabeli i dyskusja o celach na koniec sezonu może zmienić swój koloryt.
Nie zmieni to jednak faktu, że Tottenham podejdzie do tego pojedynku jako faworyt. Koguty są na fali po kolejnym imponującym widowisku w Lidze Mistrzów. Tym razem zwycięstwo nad Werderem Brema zapewniło awans do fazy pucharowej.
Koguty mogą mieć wzmocnioną jedenastkę na ten mecz, gdyż do gry szykuje się już Jermain Defoe. Rafael van der Vaart ma natomiast 50 procent szans na grę, po tym jak w ogóle nie znalazł się w kadrze na mecz Ligi Mistrzów.
Do treningów w piątek miał wrócić Michael Dawson, jednak do gry na głównej estradzie będzie potrzebował przynajmniej dwóch tygodni. Kolejny obrońca Ledley King również jest wyłączony z gry.
Podobnie jak w przypadku reprezentanta Holandii, mecz może opuścić Jermaine Jenas, który po 20 minutach gry opuścił boisko w trakcie pojedynku z Werderem.
Jeśli chodzi o Liverpool sytuacja kadrowa nie stanowi dla nas żadnych zagadek. Z gry wypadł Steven Gerrard, gdyż nabawił się kontuzji podczas zgrupowania reprezentacji Anglii.
Do gry na 100 procent wraca Brazylijczyk Lucas, po tym jak musiał odczekać jeden mecz zawieszenia, po czerwonej kartce ze Stoke. Na ławce możemy zobaczyć Joe Cole'a, gdyż Anglik uporał się już z kontuzją ścięgna udowego.
Skład jaki ma jutro szansę wybiec na White Hart Lane przedstawia się następująco:
LIVERPOOL: Reina - Johnson, Carragher, Skrtel, Konchesky - Kuyt, Meireles, Lucas, Rodriguez - Ngog, Torres
ARBITER: Martin Atkinson
Komentarze (0)