TOT
Tottenham Hotspur
Premier League
22.12.2024
17:30
LIV
Liverpool
 
Osób online 1616

Przegraliśmy, ale są pozytywy


Obawiam się, że istnieje tylko jedno wyrażenie do opisania moich uczuć po porażce w ostatnich minutach z Tottenhamem na White Hart Lane - czuję się, jakby ktoś mnie wypatroszył.

Zwycięstwo nad bardzo dobrymi Spurs postawiłoby Liverpool w bardzo dogodnej sytuacji - gdybyśmy wygrali 2. bramkami, wyprzedzilibyśmy ich w tabeli - więc patrzenie, jak 3 punkty wyrywają się nam z rąk w ostatnich sekundach meczu było tym bardziej irytujące.

Pomimo to, można wynieść wiele pozytywów z pojedynku przeciwko Kogutom. Liverpool przynajmniej pojechał do Londynu po 3 punkty, co jest miłą odmianą od reszty ich wyjazdowych spotkań.

Wielkim wstydem było to, że nie poszli za ciosem po trafieniu na 1:0. Maxi - który moim zdaniem zagrał najlepszy mecz w czerwonej koszulce - oraz Torres zmarnowali dobre okazje, ale przynajmniej próbowali coś zdziałać. W istocie, stworzyli więcej okazji podbramkowych niż w spotkaniach z Wigan i Stoke razem wziętych!

Ogólnie system 4-4-2 z Ngogiem wspierającym Torresa spisał się całkiem nieźle. Na ten moment, z piłkarzami zdolnymi do gry, jest to nasza najbardziej optymalna formacja.

W Londynie widzieliśmy Torresa stojącego mniej więcej na pozycji środkowego napastnika, gdzie mamy z niego więcej pożytku, z Ngogiem, który był odpowiedzialny za tzw. "brudną robotę".

Ci dwaj wciąż potrzebują zgrania - komunikacja i zgranie pomiędzy nimi wciąż nie funkcjonują najlepiej - ale można już zauważyć pozytywne fragmenty.

Świetnie było również zobaczyć graczy ustawionych szerzej w sytuacjach na zdobycie gola i przy kreowaniu szans na nie, czego w tym sezonie często nie widzieliśmy. Szkoda jedynie, że Maxi nie pokazywał więcej zimnej krwi w swoim wykończeniu. Zagrał dobry mecz, a podania, które otrzymał od Torresa - swoją drogą, jedno z lepszych, jakie widziałem w swoim życiu - zasługiwało na odpowiedni finisz. Niestety zbyt długo myślał, tak samo jak Torres chwilę później.

Indywidualna forma Fernando będzie oczywiście na ustach wszystkich przez długi czas. Wciąż trochę się o niego martwię; momentami wygląda jakby nie cieszył się grą w piłkę i spuszcza głowę w dół. Jednak jest lepiej niż kiedyś: nie łapie już kontuzji i - jak już mówiłem - kilka jego podań do Maxiego było rewelacyjnych. Miejmy nadzieję, że przejdzie przez ten etap i wkrótce zobaczymy dawnego Fernando.

Patrząc w przyszłość, tego typu występ musi być przykładem dla kolejnych wyjazdowych gier. Musimy wyjeżdżać i próbować wygrywać wyjazdowe mecze - zawsze powtarzam, że Anfield samo o siebie zadba - i po wielu ciężkich wycieczkach być może będziemy mieli szansę zobaczyć większy respekt do Liverpoolu grającego z dala od Merseyside.

John Aldridge

Doceniasz naszą pracę? Postaw nam kawę! Postaw kawę LFC.pl!

Komentarze (0)

Pozostałe aktualności

Jak Merseyside stało się 51. stanem USA  (0)
21.12.2024 20:57, Kubahos, The Athletic
Alisson o nowych trenerach bramkarzy  (0)
21.12.2024 20:34, FroncQ, liverpoolfc.com
Zubimendi o powodach odrzucenia oferty The Reds  (5)
21.12.2024 15:00, Mdk66, thisisanfield.com
Statystyki przed starciem ze Spurs  (0)
21.12.2024 14:56, Wiktoria18, liverpoolfc.com
Tottenham: Przedstawienie rywala  (0)
21.12.2024 14:52, A_Sieruga, liverpoolfc.com
Keïta o obecnej formie Liverpoolu  (2)
21.12.2024 13:10, K4cper32, liverpool.com
Sytuacja kadrowa Liverpoolu i Tottenhamu  (0)
21.12.2024 11:22, BarryAllen, liverpoolfc.com
Darwin Nunez bliski zawieszenia  (5)
21.12.2024 10:51, Tomasi, thisisanfield.com