Podsumowanie meczu
Ryan Babel zaliczył dobry występ i w dużej mierze sprawił, że powrót Gerarda Houlliera na Anfield okazał się rozczarowaniem. Cała drużyna rozegrała dobre zawody, zwyciężając w poniedziałkowy wieczór 3:0.
Holenderski napastnik w ostatniej chwili zastąpił Fernando Torresa i zabójczym strzałem zdobył drugą bramkę w meczu. Już po kwadransie można było zauważyć, że the Reds pozbierali się po zeszłotygodniowej porażce z Tottenhamem Hotspur.
Pierwszego gola w 14. minucie zdobył David Ngog i miał duży wkład w zwycięstwo, które spowodowało, że Liverpool przesunął się na ósme miejsce w ligowej tabeli ze stratą siedmiu punktów do czwartego Manchesteru City. Dziesięć minut po przerwie wynik strzałem w okienko ustalił Maxi Rodriguez.
Przed meczem, media skupiły się na powrocie i osiągnięciach Houlliera na Anfield. Z pewnością był zadowolony powrotem i ciepłym przyjęciem ze strony fanów Liverpoolu, ale z gry swojego zespołu już nie.
Szanse od pierwszych minut gry dostał Babel, który zastąpił na szpicy Torresa. Hiszpan dostał zgodę na opuszczenie meczu, kiedy okazało się, że jego żona zaczęła rodzić.
Już po pierwszych kilku minutach przed dobrą szansą stanął Dirk Kuyt. Po faulu na prawej stronie boiska, Raul Meireles dośrodkował piłkę w pole karne. Obrona gości nie potrafiła wybić futbolówki, co spowodowało lekkie zamieszanie w polu karnym. W końcu futbolówka trafiła na 15. metrze do Kuyta, jednak jego strzał z volley’a przeleciał obok słupka.
Aston Villa zareagowała na szybki atak Czerwonych i Martin Skrtel, który rozgrywał 100-tny mecz dla Liverpoolu był zmuszony do interwencji, kiedy uprzedził Marca Albrightona przed przyjęciem piłki od Stewarta Downinga.
Kibice, którzy musieli stawić czoła Bałtyckim warunkom atmosferycznym, szybko się rozgrzali, ponieważ już w 14. minucie cieszyli się z pierwszego gola. Skrtel zgrał głową w stronę bramki po dośrodkowaniu z rzutu rożnego Meirelesa. Przytomnie przed bramką rywali zachował się Ngog i strzałem głową z najbliższej odległości nie dał szans Bradowi Friedelowi.
To był perfekcyjny początek meczu dla gospodarzy, którzy musieli sobie radzić bez Torresa, Stevena Gerrarda i Jamiego Carraghera. Nie speszyło to reszty zespołu i dwie minuty później na tablicy wyników widniało 2:0. Lucas Leiva podniósł piłkę nad obroną the Villans i Babel sprytnie wykorzystał brak zdecydowania defensorów rywali po czym umieścił piłkę w bramce.
Nie takiego początku spotkanie spodziewał się Houllier. W pierwszych trzydziestu minutach kapitan meczu, Pepe Reina nie miał wiele pracy a piłkarz grający przed nim stanął przed szansą podwyższenia. Soto Kyrgkiaos znalazł pozycję do strzału po dośrodkowaniu Meirelesa, ale w trudnej sytuacji jednak nie zdołał celnie uderzyć na bramkę.
Wyraźnie gol strzelony przez Babela podbudował jego pewność siebie i przed przerwą mógł dołożyć kolejną bramkę. Holender uderzył z pierwszej piłki po sprytnym podaniu Meirelesa, jednak futbolówka minęła o metr dalszy słupek bramki gości.
Houllier domagał się od swoich zawodników więcej walki, zaangażowania i po kilku minutach drugiej połowy o mało co nie skończyło się golem. Z lewej trony boiska przedarł się Downing. Anglik wyłożył piłkę na czwartym metrze do Gabriela Agbonlahora, ale świetnym refleksem wykazał się Reina.
Podopieczni Roya’a Hodgsona rozpoczęli kontrę po której padła trzecia bramką. Ngog znalazł trochę miejsca z lewej strony, wbiegł w pole karne i wysunął piłkę do Rodrigueza. Argentyńczyk ustalił wynik meczu precyzyjnym strzałem w okienko.
Wydawało się, że trzy-bramkowa zaliczka nie wystarcza Liverpoolowi. Glen Johnson włączył się do akcji ofensywnej, minął dwóch zawodników rywali jak tyczki slalomowe i znalazł się w dogodnej okazji, ale strzelił prosto w bramkarza Aston Villi.
Chwilę później Anglik znów stanął przed szansą, jednak w tej sytuacji posłał piłkę w trybuny. Słaba Villa opadła z sił i przytomna interwencja Jonatana Hogga uratowała przyjezdnych od starty gola. Głową po rzucie rożnym strzelał nie kto inny, jak Kyrgiakos, jednak przy słupku dobrze ustawiony był pomocnik Villi.
Czerwoni kontynuowali ataki, jednak nie przyniosło to większej ilości goli. Na zakończenie 16. kolejki angielskiej Premier League, Liverpool pokonał przed własną publicznością Aston Villę 3:0.
Komentarze (0)