Z pamiętnika McParlanda
W najnowszej odsłonie wypowiedzi dyrektora Akademii Frank McParland opowie o dniu, kiedy John W Henry zupełnie bez zapowiedzi pojawił się w Kirkby, a także ile zmienić może zatrudnienie Damiena Comolli’ego.
Pierwsza połowa sezonu była tutaj, w Akademii bardzo ekscytująca.
Zachwycaliśmy się niektórymi spotkaniami i grą różnych grup wiekowych, a sprawy pozaboiskowe po kilku kolejnych usprawnieniach również zdają się iść w dobrym kierunku.
Przede wszystkim chodzi oczywiście o pojawienie się NESV i zatrudnienie nowego dyrektora strategii piłkarskich- Comolli’ego.
Kilka tygodni temu, kiedy wszyscy zajmowali się załatwianiem codziennych spraw związanych z funkcjonowaniem Akademii byliśmy mile zaskoczeni, kiedy w drzwiach stanął John W Henry. Nie było żadnego zamieszania ani specjalnego umawiania się. Chciał po prostu przyjść i się przedstawić.
Rozmawialiśmy przez dobrą godzinę, a później podobne dyskusje odbył z Rodolfo Borrellem i Pepem Segurą.
Jego wiedza o naszych działaniach była imponująca. Miał mnóstwo informacji o nawet aktualnych wydarzeniach w Kirkby. Wiedział, od jak dawno pracujemy na zapleczu klubu i podziękował wszystkim za dotychczas wykonaną pracę.
Rozmawialiśmy oczywiście o planach na przyszłość i był żywo zainteresowany tym, co Akademia ma do zaoferowania. Czytałem o sposobie Henry’ego na prowadzenie klubów sportowych i wiem, że w Red Sox starał się postawić na młodzików, którzy będą w stanie przebić się do pierwszej drużyny. Chce to wprowadzić także u nas.
Na pożegnanie zapowiedział, że zamierza niedługo sprowadzić kogoś, czyje przyjście będzie sporą korzyścią dla klubu.
Oczekiwałem jakiś wiadomości w przeciągu kilku tygodni, ale John przyszedł powrotem już następnego dnia mówiąc, że przyprowadził Damiena Comolli’ego.
Znam Damiena już ponad dekadę, więc byłem zachwycony jego zatrudnieniem w Liverpoolu.
W czasie swoich pierwszych dni w klubie byłem scoutem pierwszego zespołu i często na siebie wpadaliśmy, bo pełnił on podobną funkcję w Arsenalu.
Ma wspaniałe doświadczenie, głęboką wiedzę na temat piłkarzy w Europie i nie mam wątpliwości, że przysłuży się Liverpoolowi w przyszłości.
Jego filozofią jest sprowadzanie młodych zawodników i od jego przyjścia bardzo często można go spotkać w Akademii.
Dla nas oznacza to tylko dobre wieści. Zawsze interesuje się tylko najlepszymi z młodych i już teraz obserwujemy sytuacje i planujemy oferty dla kilku fantastycznych nastolatków.
Jego poszukiwania obejmują cały kontynent, co w połączeniu z obecnym stanem Akademii może zapewnić bardzo interesujące najbliższe lata.
Jeśli chodzi o obecną sytuację, niewiele zmieniło się przez ostatni tydzień.
Uderzenie mrozu zmusiło nas do odwołania większości zajęć na dworze, ale U-18 rozegrali pod dachem sparing 8 na 8 z rezerwami, który wypadł bardzo dobrze. W ciągu dwóch godzin chłopaki pokazali kawał dobrej gry, czemu pomogły hokejowe zmiany.
John McMahon i Rodolfo byli zachwyceni ze swoich podopiecznych, a mecz oglądaliśmy wspólnie z Kennym i Pepem, którzy również opuszczali halę bardzo zadowoleni.
Jedynym, co zasmuciło Dalglish był chyba brak możliwości wyjścia na boisko i gry z chłopakami. Bardzo lubi angażować się w zajęcia praktyczne z drużynami U-15 czy U-16. Zawsze chodzi cały dzień z wielkim uśmiechem na twarzy, kiedy uda mu się strzelić zwycięską bramkę.
Jeśli lodowe warunki nie ustąpią, za tydzień również będzie mógł założyć buty i pograć z młodzikami na hali. Będziemy też mogli zająć się meczem w FA Youth Cup.
Już raz przekładaliśmy to spotkanie i mamy nadzieję, że pogoda we środę pozwoli na normalne jego rozegranie, bo nasi zawodnicy naprawdę potrzebują meczu o stawkę.
Wszyscy nie mogą się doczekać i chcą pokazać się z jak najlepszej strony, aby pozytywnym akcentem zakończyć tę część sezonu i rozpocząć zimową przerwę.
Komentarze (0)