Daily Telegraph, (…)">
SOU
Southampton
Premier League
24.11.2024
15:00
LIV
Liverpool
 
Osób online 1778

ARTYKUŁ


Zapraszamy do lektury artykułu dziennikarza Daily Telegraph, Rory’ego Smitha. Autor stara się w nim opisać rzeczywistą rolę Joe Cole'a w drużynie Liverpoolu, kierując się numerem z jakim gra Anglik i przywiązaną do niego pozycją na boisku.

Joe Cole: piłkarz bez numeru

Po potwierdzeniu wiadomości, że Liverpool zdobył podpis Joe Cole'a na kontrakcie z dużą ilością zer, łatwo byłoby zażartować na łamach ogólnokrajowej gazety, zamieszczając tam tytuł: "Witamy numer 7". To proste, ale bardzo mylne. Gdy Cole akceptował warunki 4-letniej umowy, na mocy której na jego konto wpływa tygodniowo 90 tysięcy funtów, część ludzi na Anfield twierdziła, że w tym właśnie problem.

Byli oczywiście w błędzie. Wybór siódemki na koszulce byłby może nieco bardziej pragmatyczny, jednak Cole zdecydował się negocjować z innym nowym nabytkiem Liverpoolu, Milanem Jovanovicem, prawa do numeru 10. Serb, którego gra to mieszanka siły i dobrej zabawy, zaakceptował życzenie Anglika, pozwalając mu na ubieranie koszulki, jaką było mu dane nosić w Chelsea.

Oczywistą konkluzją jest legenda związana z numerem 7, znaczenie osób, które ją nosiły. Duchy Keegana i Dalglisha to zbyt duży ciężar dla Cole'a. Klub z Anfield nie zrezygnował może z przyznawania siódemki nowym piłkarzom, jak miało to miejsce w Milanie z 3 i 6 czy w Cagliari z 11, ale wydaje się, że coś takiego powinno mieć miejsce. Spośród następców Dalglisha, tylko Peter Beardsley i Steve McManaman dodali temu numerowi magii. Paul Walsh, Harry Kewell, Vladimir Smicer i Robbie Keane okazali się niegodnymi dziedzicami.

Decyzja Cole'a mówi wiele nie tylko o spadku przypisanym do numeru 7, ale również o jego postrzeganiu własnej osoby. Anglik widzi się jako dziesiątkę. Z dziesiątką grał w Chelsea. Według niego, jego najmocniejsza pozycja to, przypisana zwyczajowo do tego numeru trequartista - zaraz za jednym bądź dwoma napastnikami. Problem polega na tym, że taka pozycja nie istnieje w angielskiej wizji futbolu.

Jak każdy zespół, również w reprezentacjach z numerami związany jest określony prestiż. W Anglii to dziewiątka. Podświadoma hierarchia w zespole mówi, że numer 9. wychodzi jako pierwszy, niczym talizman, wokół którego wszystko jest zbudowane. W Argentynie, rolę tą pełni numer 5., noszony przez pomocnika nazywanego caudillo. Niemcy - tu również największym poważaniem cieszy się piątka, z którą grał niegdyś Franz Bekenbauer. Warto wspomnieć jeszcze o systemie z libero: przed laty funkcję tę pełnił Matthias Sammer z numerem 6.

Numer 10 jest inny. W Ameryce Łacińskiej czy na południu Europy, jest on odosobniony, poza resztą. Noszą go wyłamujący się z kolektywu indywidualiści. Drużyna istnieje, pełna jest niszczycieli, defensorów i skrzydłowych , a na środku tej orkiestry stoi dyrygent. Chwila zastanowienia i okazuje się, że lista sławnych dziesiątek jest dłuższa od pozostałych.

W Anglii tradycja ustawienia 4-4-2 nakazuje, by piłkarz z tym numerem był po prostu kolejnym napastnikiem, wsparciem dla dziewiątki. Nawet przy opierającym się na dwóch wysoko ustawionych skrzydłowych 4-5-1, które stało się ostatnio podstawą wielu zespołów, dziesiątka to zwyczajny pomocnik. Większość zawodników spełnia jedno z powyższych kryteriów. Również najlepsi z nich - Wayne Rooney, Robin van Persie - postępują zgodnie z tymi samymi zasadami, co ich koledzy. Są kreatywni, świetnie wyszkoleni technicznie, fantazyjni. Nie prowadzą drużyny, nie określają tempa. To jedne z wielu instrumentów w orkiestrze.

Cole jest inny. Przypomina Stana Bowlesa i Rodneya Marsha, klasyczne dziesiątki, piłkarzy inspirujących i jednocześnie doprowadzających do furii. To cecha, tłumacząca dlaczego fani tak bardzo chcą go oglądać - wydaje się w magiczny sposób porządkować drużynę. Czemu jednak tak wielu menedżerów zdecydowało się poradzić sobie bez jego pomocy? Guus Hiddink, Fabio Capello, Jose Mourinho i Carlo Ancelotti. Wszyscy uznali go za zbędny luksus. Nie darzono Cole'a zaufaniem na upragnionej przez niego pozycji nie ze względu na brak umiejętności. Taka rola zwyczajnie nie istnieje w Premier League, nie w akceptowanej przez piłkarza formie. Przesuńcie go więc na lewą stronę. Jest tam równie dobry.

Rory Smith

Doceniasz naszą pracę? Postaw nam kawę! Postaw kawę LFC.pl!

Komentarze (0)

Pozostałe aktualności

Bednarek nie zagra z Liverpoolem  (19)
20.11.2024 17:49, Mdk66, thisisanfield.com
Statystyki przed meczem z Southampton  (0)
20.11.2024 14:50, Vladyslav_1906, liverpoolfc.com
Michał Gutka specjalnie dla LFC.PL!  (13)
20.11.2024 13:31, Gall1892, własne
Mac Allister, Núñez i Díaz w reprezentacjach  (0)
20.11.2024 12:48, FroncQ, liverpoolfc.com
Trening U-21 z pierwszym zespołem - wideo  (0)
20.11.2024 09:45, Piotrek, liverpoolfc.com
Szoboszlai z trafieniem na wagę remisu  (1)
20.11.2024 09:45, Ad9am_, liverpoolfc.com