Nie widziałem jeszcze nic gorszego
Każdy, kto interesuje się piłką nożną i ogląda ją wystarczająco długo widział kilka prawdziwych boiskowych beznadziei. Wszyscy to przeżyliśmy. Mogę szczerze powiedzieć, że środowy mecz z Utrechtem był najgorszym, jaki widziałem w europejskiej piłce z udziałem Liverpoolu.
Od początku do końca wiało nudą. Jedyne elementy godne zauważenia to strzał Jovanovica w poprzeczkę z pierwszej połowy i pudło z bliskiej odległości Cole’a.
Wiem, że graliśmy o nic, jednak to Liverpool Football Club, wciąż z wielką i dumną historią. Nie możemy pozwalać klubom jak Utrecht przyjeżdżać na Anfield i wyjeżdżać z bezwysiłkowo zdobytym remisem.
Nie wspominając już o kibicach, którzy zawsze chcą widzieć energię i zaangażowanie. Nie mieliśmy nic do stracenia, mieli więc pełne prawo oczekiwać większej dawki emocji.
Wpuszczanie za darmo dzieci do lat 17 było wspaniałym gestem, ale nic z niego nie wynikło. 40 000 ludzi przyszło na stadion i wyobrażam sobie, jak bardzo czuli się zawiedzeni.
Zagadką było dla mnie, dlaczego Reds nie potrafili wymienić między sobą nawet kilku podań. Było to tym ciekawsze, że po przegranej z Newcastle Roy podobno przeprowadził poważną rozmowę z piłkarzami.
OK, większość nie wystąpiła ustępując miejsca młodszym, ale i tak nie było widać nikogo, kto odpowiedziałby na apel trenera i starał się jakoś specjalnie zabłysnąć.
Na szczycie tego wszystkiego znalazła się sprawa Fernando Torresa. Najpierw miał grać, później zasiadł na ławce, a w końcu Hodgson przepraszał fanów i media za dezinformację.
Nie był to dla Roya dobry tydzień. Znów wielu kibiców go krytykuje.
Musi sprawić, aby drużyna zaczęła grać lepiej i przede wszystkim bardziej konsekwentnie. Ludzie nie są głupi, a na pewno nie fani Liverpoolu, wspierający jeden z najlepszych klubów na świecie.
Zasługują i domagają się czegoś więcej, niż otrzymują w tym sezonie. A dostają słabą grę i gonienie w piętka z takimi zespołami jak Utrecht.
Tommy Smith
Komentarze (0)