Przydaliby się Young i Carroll
Zbliża się styczeń, a wraz z nim nowa fala spekulacji i plotek dotyczących już podobno zatwierdzonych transferów, a także potencjalnych celów Hodgsona. Słyszałem od dwóch osób, że Liverpool będzie chciał sprowadzić 4-5 nowych graczy i chociaż pomysł bardzo mi się podoba, nie potrafię sobie wyobrazić jego realizacji.
Okienko transferowe w środku sezonu to trudny czas na zakupy, a nasi właściciele nie sprawiają wrażenia, jakby chcieli przy pierwszym podejściu wydawać sporo pieniędzy.
Tak naprawdę kluczowe będzie zatrudnienie na przykład dwóch bardzo dobrych zawodników, którzy podniosą jakość pierwszego składu, a nie całej kadry. W obecnej sytuacji Liverpool nie może sobie pozwolić na kupno graczy na głęboką rezerwę.
Oczywiście wielkie pytanie brzmi: Kim mogliby oni być?
Konieczność wzmocnień jest boleśnie widoczna. Podstawą musi być lewy skrzydłowy, przydałby się także napastnik.
Myślę, że wzrok włodarzy klubu powinien paść na Ashley’a Younga i Andy’ego Carrolla. Są to zawodnicy z Premier League posiadający jakość i wiele lat gry przed sobą. Obaj dodaliby czegoś drużynie Roya, jednak czy będą dostępni w styczniu pozostaje niewiadomą.
Zbieramy, co sami posialiśmy
Każdy fan Liverpoolu może odczuwać mieszane emocje po losowaniu fazy pucharowej Ligi Europy.
Z jednej strony, było ono dosyć łaskawe. Pojedynek ze Spartą Praga jest zdecydowanie do wygrania, podobnie jak ewentualne starcie z Lechem Poznań lub Bragą. Roy musi zadbać o dotarcie do ćwierćfinału bez stresu.
Jednak oglądanie odbywającego się chwilę wcześniej losowania Ligi Mistrzów jasno musiało wszystkim uświadomić, jak nisko upadł Liverpool w tak krótkim czasie.
Denerwuję się widząc zapowiedzi wielkich pojedynków jak Arsenalu z Barceloną czy wycieczki Tottenahmu na mecz z Milanem.
Do niedawna takie mecze były prawem i przywilejem Liverpoolu. W bieżącym sezonie gramy nie w tych rozgrywkach co trzeba tylko dlatego, że w poprzednim roku nie graliśmy na odpowiednio wysokim poziomie.
Oglądanie starć wielkich klubów w walce o trofeum, które The Reds wznosili pięciokrotnie boli, ale trzeba przyznać że mamy to, na co zasłużyliśmy.
Oby piłkarze myśleli o tym podobnie, jak kibice.
Dlaczego Stevie nie mógł wrócić wcześniej?
Mówiono to już setki razy, a ja powtórzę po raz kolejny: Bez Stevena Gerrarda Liverpool FC jest znacznie słabszym zespołem.
Wielka szkoda, że jego powrót nastąpi tak późno. Lucas i Meireles wyśmienicie radzili sobie w środku pola pod jego nieobecność, ale nikt nie zastąpi kapitańskiej energii, napędzania drużyny i umiejętności. Oby był już w pełni zdrowy po kontuzji i pomógł nam odzyskać impet, który ostatnio po raz kolejny gdzieś zgubiliśmy.
John Aldridge
Komentarze (0)