Liverpool potrzebuje motywacji
Mamy niewiele czasu na uporządkowanie wszystkiego po środowym wieczorze. Sezon prowadzonego przez Owena Coyle'a Boltonu jest udany i na papierze czeka nas trudniejszy test niż spotkanie z Wolves.
W osobie Kevina Daviesa, Bolton ma zawodnika dobrego jak nikt inny w tym, co robi. Duże wrażenie wywiera na mnie także Johan Elmander.
Korzysta on z gry Daviesa, potrafi jednak samodzielnie kreować przyzwoite akcje i wymieniać podania.
Część swojego dotychczasowego sukcesu, bez wątpienia zawdzięczają Owenowi Coyle'owi. Lee Chung Yong nie znajdował uznania w oczach poprzedniego menedżera, ale Coyle docenia jego grę i daje mu szanse. Podobnie sytuacja ma się w przypadku Alistaira Holdena.
Jedyny pozytyw, jakiego możemy się doszukiwać - w obecnej sytuacji mało przekonywujący - to fakt, że w tym sezonie pokonaliśmy Bolton na Reebok Stadium, pomimo ich dobrej gry. Był to trudny, pełen walki mecz, ale byliśmy przygotowaliśmy się odpowiednio i nagrodą była zwycięska bramka Rodrigueza.
Jeśli historia ma się powtórzyć, Hodgson musi szybko zmotywować swoich piłkarzy. Potrzebują pozytywnej energii. Skoro po porażce z Newcastle czuli determinację, widocznie nie okazała się ona wystarczająca i powinna być większa.
Liverpool po prostu musi wypełniać plan minimum.
Piłkarze muszą z pełnym poświęceniem walczyć dla klubu, koszulek, kibiców i wreszcie, samych siebie.
Phil Thompson
Komentarze (0)