Hodgson żałuje swoich słów
Roy Hodgson przeprosił kibiców, którzy poczuli się obrażeni jego słowami po przegranym meczu z Wilkami w środę wieczorem. Ósma porażka Liverpoolu w sezonie spotkała się z gwizdami kibiców, co skłoniło Hodgsona do pewnych konkluzji, że drużyna nie ma wsparcia.
- Jestem rozczarowany i naturalnie żałuję, jeśli obraziłem fanów w jakiś sposób - powiedział Hodgson na konferencji w Melwood.
- To nie miał być obraźliwy komentarz w żaden sposób - dodał menedżer.
- Odpowiadałem na pytanie o tym, jakie to uczucie, kiedy kibice cie wyśmiewają. Dałem do zrozumienia, że to mnie dotknęło i byłem rozczarowany, ponieważ nikt nie chce być nielubiany.
- Zdawałem sobie sprawę z pewnych spraw i byłem przygotowany, że znajdę się pod obstrzałem. Jestem bardzo rozczarowany, jeśli moje słowa zostały odebrane jako atak na kibiców.
- Wiem, że należy przyjąć krytykę, ale nie mam łatwo. Poruszam się pod górkę i dla wielu kibiców nigdy nie byłem pierwszym menedżerem na liście życzeń.
W końcowych momentach meczu z Wilkami, które wcześniej ani razu nie wygrały na wyjeździe w tym sezonie, kibice zaczęli złośliwe śpiewać "Hodgson for England", a także przywoływać byłego menedżera Kenny'ego Dalglisha.
Po zakończonym pojedynku, Hodgson pokusił się o sugestię, że lepiej, jeśli kibice skierują swoją energię, by wspierać drużynę the Reds.
- Mam nadzieję, że kibice klubu zaczną wspierać zespół, ponieważ tego nam potrzeba. Nie tracimy punktów z premedytacją - powiedział Hodgson w środę.
Rano na konferencji prasowej przed ważnym pojedynkiem z Boltonem, Hodgson wyraził zrozumienie dla kibiców, którzy są niezadowoleni z menedżera oraz drużyny.
- Fani zawsze mają prawo wyrazić swój gniew i niezadowolenie. Liverpool ma fantastycznych kibiców, ale potrzebują czegoś, co ich porwie do reszty i w środę nam to nie wyszło - dodał.
- Wątpię, że byli z kogoś zadowoleni i jako menedżer jesteś pierwszą osobą, na którą wskażą.
- Wsparcie Anfield nie ulega wątpliwości i możemy się o tym przekonać szczególnie, kiedy nadchodzi kryzys.
Hodgson, zatrudniony na Anfield od lipca 2010 roku, jest u sterów drużyny, która zanotowała najgorszy start w historii klubu od ponad 50 lat.
Liverpool zajmuje 12. pozycję w tabeli i ma na koncie 22 oczka po 18 kolejkach. The Reds rozpoczną nowy rok kalendarzowy mając na koncie najniższą pulę punktów od sezonu 1953/54, który zakończył się degradacją do niższej ligi
Drużyna prowadzona przez Hodgsona pożegnała się również z Pucharem Ligi, w którym przegrała u siebie po rzutach karnych z Northampton, zespołem czwartej ligi.
Część piątkowych gazet sugeruje, że włodarze klubu tracą cierpliwość do Hodgsona i rozważą jego zwolnienie, jeśli wyniki Liverpoolu nie ulegną znacznej poprawie. 63-letnik Anglik jest przekonany, że może sprowadzić sukces na Anfield, jeśli otrzyma więcej czasu.
- W przeszłości menedżer miał trochę więcej czasu, a cierpliwość była większa - dodał Hodgson. - Przez lata to się zmieniło.
- Jakiś czas temu ludzie zdawali sobie sprawę z tego, że potrzeba czasu, by zbudować zespół. Teraz każdy oczekuje nagłych zmian w bardzo krótkim terminie.
- Wiem, że przy odpowiedniej ilości czasu, cierpliwości i odrobinie szczęścia, wrócimy tam gdzie nasze miejsce. W tej chwili sporo nas od tego dzieli i musimy ciężko pracować, żeby się udało.
Komentarze (0)