Coś musi się zmienić
To nie może trwać nadal. Jeśli Roy Hodgson nie sprawi nagłej i trwałej poprawy gry swoich zawodników, pojawi się problem, a właściciele będą musieli podjąć swoją pierwszą wielką decyzję.
W środowy wieczór nie byliśmy świadkami jedynie z rozczarowującej porażki. Była to również wielka obraza dla Liverpool FC i słynnej czerwonej koszulki.
Po porażkach z Blackpool i Northampton Town byliśmy pewni, że widzieliśmy już najgorsze.
Wszyscy mówili o naszej słabej formie na wyjazdach, jednak występ przeciwko będącym na dnie tabeli Wolves był tragiczny.
Menedżer Liverpoolu zawiódł w kwestii taktyki, a piłkarze walki. Nikt nie zademonstrował serca i wiary. To tchórzliwe, chaotyczne i niemożliwe do zaakceptowania podejście.
Ustawienia, jakie ostatnio widzieliśmy są dla Liverpool FC niewybaczalne. Bronimy się bardzo głęboko, gramy przypadkowo i wolno, w sposób charakterystyczny raczej dla włoskiego futbolu. Częściej cofamy się, niż wychodzimy do przodu. Jak wiele podań do Pepe Reiny miało miejsce w pierwszej połowie?
Nowy rok zaczynamy z ośmioma porażkami w tym sezonie i najmniejszą liczbą punktów na koncie od 57 lat. Wraz z tym, o ile nic się nie zmieni, pojawia się duże prawdopodobieństwo, że Liverpool - tak, Liverpool - zakończy sezon w dolnej połowie tabeli.
Piosenki śpiewane kibiców z pewnością uraziły Roya Hodgsona, jednak fani na The Kop znani są ze swojej lojalności i wsparcia, jakim darzą menedżera, nie odwracając się od niego z powodu byle zachcianki. Są wściekli z powodu braku ducha, energii i spójności. Z pewnością, zdaniem wielu, potrzebny jest nowy szkoleniowiec.
Jeśli ma do tego dojść i Kenny Dalglish zdoła zmienić bieg wydarzeń, byłbym szczęśliwy widząc go na ławce trenerskiej.
Coś po prostu musi się zmienić. Jeżeli Roy Hodgson nie może tego dokonać, może faworyt kibiców powinien dostać szansę, o którą wciąż zabiega.
Komentarze (0)