Roy o wsparciu zarządu
Roy Hodgson jednoznacznie stwierdził, że po rozmowie z właścicielami klubu po zwycięstwie z Boltonem, jest przez nich wspierany i nie obawia się o utratę swojej posady.
Po kolejnych fatalnych wynikach zespołu, w wielu mediach sugerowano, że NESV zaczęło intensywne poszukiwania następcy Hodgsona. Środowa porażka z Wolverhampton tylko umocniła przeciwników menedżera w przekonaniu, że nie nadaje się on na to stanowisko i że niedługo opuści Anfield Road.
Mimo wielu głosów krytyki, Hodgson zachowuje spokój i kategorycznie zaprzecza wszystkim spekulacjom.
- W środę po meczu rozmawiałem z Johnem Henrym i Tomem Wernerem. Po raz kolejny zapewnili mnie o tym, że nie muszę się obawiać o swoje stanowisko i że mogę na nich liczyć.
Zapytany o wsparcie zarządu klubu, Roy pewnie stwierdził, że zawsze mógł na nich liczyć.
- To nie chodzi o mnie. Praca tutaj jest dla mnie wielkim zaszczytem.
- Chodzi o LFC i formę naszych piłkarzy. Dlatego nie biorę sobie do serca wszystkich spekulacji związanych z moją osoba.
- Po tych kilku miesiącach spędzonych w Liverpoolu doszedłem do wniosku, że będę musiał przyzwyczaić się do ciągłej krytyki ze strony mediów - sprawiedliwej lub bezpodstawnej.
Hodgson jednocześnie dodał, że nawet spekulacje odnośnie jego osoby nie mogą popsuć dobrego nastroju po zwycięstwie nad Boltonem.
- Praktycznie codziennie jestem przez Was krytykowany [przez media], dlatego dzisiaj nie zamierzam się tym przejmować. Nie interesują mnie żadne negatywne komentarze.
- Gdybyśmy zdołali pokonać Wolverhampton, to dzisiaj pytalibyście mnie o nasz udział w przyszłorocznej Lidze Mistrzów. Jednak nie udało nam się tego dokonać i teraz koncentrujecie się na gorszych aspektach naszej gry. Szczerze mówiąc, ta atmosfera jest tworzona właśnie tu w tym pomieszczeniu.
- Nie ma to jednak większego wpływu na moją pracę. Muszę się koncentrować na naszych występach i ich ciągłej poprawie - zakończył Hodgson.
Komentarze (0)