Roy o Joe i Fernando
Roy Hodgson ma nadzieję, że kariera Joe Cole’a nabierze rozpędu po tym, jak Anglik zdobył w doliczonym czasie gry zwycięską bramkę w spotkaniu z Boltonem. Utalentowany pomocnik pomógł Liverpoolowi rozpocząć 2011 rok od wygranej zdobywając drugiego gola w 18 występie w tym sezonie.
Od kiedy Joe trafił latem na Anfield ze Stamford Bridge jego kariera nie układa się najlepiej.
- Bramka dużo mu pomoże, jednak już w tej chwili jest dość pewny – powiedział Hodgson.
- Joe jest bardzo pewnym siebie piłkarzem. Zawsze myśli, że gra dobrze, dlatego nie jest zbyt zmartwiony jeśli o to chodzi.
- Jednak oczywiście jedną z rzeczy, za które wie, że będzie krytykowany jest fakt, że nie strzela wystarczająco dużo bramek.
- Kiedy myślimy o czasie spędzonym przez niego w Liverpoolu mamy przed oczami wszystkie te sytuacje bramkowe, które należało wykorzystać, a on tego nie zrobił.
- Dlatego jestem pewien, że jest zachwycony mogąc zostawić to za sobą dzięki zdobyciu bardzo, bardzo ważnej zwycięskiej bramki z Boltonem.
- Musi upewniać się, że zawsze kiedy dostaje szansę wykorzystuje ją, ponieważ w składzie jest konkurencja.
Innym strzelcem gola w ostatnim spotkaniu był Fernando Torres. Zanotował on z Boltonem szóste trafienie w dwudziestu dotychczasowych występach w sezonie 2010-11.
- Torres był niesamowity. Wszędzie wokół ludzie chcieli postawić krzyżyk na Fernando i myślę, że było to bardzo pochopne – dodał Hodgson.
- Widzę go każdego dnia na treningu, dostrzegam, do czego jest zdolny. Ciężko pracuje i chce się dla nas dobrze spisywać.
- Chwilami pokazywał grę klasy światowej, podobnie jak Steven Gerrard.
- Wyrównująca bramka była czymś niesamowitym i jeśli mamy zaliczyć dobry sezon tych dwóch zawodników musi grać na maksimum swoich możliwości, tak właśnie było ostatnio.
- W klubie są zawodnicy walczący o osiągnięcie swojej prawdziwej formy. Myślę jednak, że z Boltonem każdy był dużo bliżej jej osiągnięcia niż w dotychczasowych meczach.
- Fernando znalazł się znów tam gdzie być powinien i jeśli uda nam się podtrzymać tą dyspozycję jestem pewien, że forma wszystkich zawodników poprawi się wraz z przyjściem pewności wynikającej z bycia nieco wyżej w tabeli i możliwości patrzenia w jej górną, a nie dolną część.
Hodgson myśli, że wywalczone w ostatniej chwili zwycięstwo nad ludźmi Owena Coyle’a pokazuje charakter, jaki posiada jego zespół. Wspomniany mecz był pierwszym, w którym Liverpool wygrał mimo, że jako pierwszy stracił bramkę.
Teraz chce zobaczyć po raz kolejny taką dyspozycję w dzisiejszym spotkaniu z Blackburn. Ma też nadzieję, że the Reds poprawią swoje wyniki na wyjazdach. Jak dotąd jego zawodnicy wygrali poza Anfield jedynie dwa spotkania ligowe.
- To pokazuje, że musimy podbudować nasz charakter oraz wiarę w siebie i w to co robimy. Musimy mieć więcej wiary w naszą grę. Myślę, że było to bardzo widoczne w sobotę.
- W meczu z Boltonem graliśmy z bardzo groźną drużyną. Wszyscy ich chwalili.
- Dobrze, że odrobiliśmy straty. Nie zdarzało nam się to często i jestem pewien, że powinniśmy być w stanie robić to częściej.
- W piłce nożnej chodzi o jakość techniczną i taktyczną, prawda? Jest jednak również trzeci wymiar, którego nabiera coraz więcej zespołów w tej lidze. Tym wymiarem jest duch, odwaga i determinacja – zakończył Hodgson.
Komentarze (0)