Mecz z Man United decydujący

Odkąd zakończył się czas niepewności w Liverpoolu po przybyciu do klubu nowych właścicieli - Fenway Sports Group, z wizją nowego, lepszego świata na Anfield, posada Roya Hodgsona wisi na włosku.

Po dwóch upokorzeniach w przeciągu siedmiu dni, kolejny raz pojawia się pytanie - jeśli nie teraz, to kiedy?

Pokonani u siebie przez Wolves, skompromitowani na wyjeździe przeciwko Blackburn Rovers. Liverpool zajmuje 12. miejsce w tabeli Premier League, a nadzieje na odrodzenie się w drugiej części sezonu, są już niewielkie.

Ich pewność siebie legła w gruzach, cały sezon jest spisany na straty. Hodgson nie może przetrwać. Hodgson nie przetrwa. Fani, którzy wybrali się na Ewood Park, już wrócili do domu, a on ciągle jest trenerem.

Jest to sytuacja, którą kibice uważają za niemożliwą do zrozumienia. The Kop pokazała swój znany widok.

Ankiety wykazały, jak wielkim brakiem zaufania cieszy się Roy Hodgson. Aż 97 procent fanów żąda jego natychmiastowego odejścia z klubu. Na Anfield narodził się bunt.

Ta sytuacja nie będzie ostatnią. Decyzja została już podjęta długo przed tym, jak Mick McCarthy splądrował Anfield oraz przed ugotowaniem gęsi Hodgsona w Blackburn. FSG wiedziało już niemal od momentu kupienia klubu, iż będą wymagać menadżera młodego i ambitnego.

Hodgson miał nie odchodzić w styczniu. Właściciele klubu - John W. Henry oraz Tom Werner, mieli nadzieję, że jego reputacja nie zostanie zachwiana.

Ta nadzieja jednak wygasła. FSG wiedzą, że muszą działać błyskawicznie. Dalsze upadki będą wymagać większej pracy przy odbudowie klubu. Liverpool nie będzie grał w europejskich pucharach, to jest już niemalże pewne. Sezon będą musieli jednak zakończyć w górnych rejonach tabeli, aby móc następnie sprowadzić dobrych zawodników.

Dlatego właśnie FSG ma nadzieję znaleźć odpowiedniego menadżera, który pozostanie na stanowisku przez długi czas. Właśnie dlatego również uważa się, iż Liverpool zatrudni osobę na czas tymczasowy, która poprowadzi klub do końca sezonu, a następnie poszuka godnego zastępcy.

Jedynym problemem, który pozostał, jest moment, w którym ten topór wreszcie upadnie. Może to nastąpić dziś rano, wieczorem lub jutro. Gdyby nie to, że FSG jest tak słabo obeznane w sprawach piłki nożnej, z pewnością nastąpiłoby to już dawno temu.

Zmartwieniem kibiców Liverpoolu jest to, iż zwolnienie Hodgsona może nie nadejść w najbliższym tygodniu. Hodgson jest już na straconej pozycji. Dlaczego FSG wciąż na niego stawia, zamiast uwolnić kibiców od ich nieszczęścia?

Być może są to pozorne oznaki lojalności wobec uczciwego człowieka. Poprzedni włodarze Liverpoolu wyraźnie zaznaczyli, że w klubie panował chaos i potrzebny był spokój. Z perspektywy czasu można ocenić, iż klub potrzebował wstrząsu.

Bardziej prawdopodobne jest to, że Manchester United uratował Hodgsona do tej pory. Liverpool wyruszy w podróż na M62, aby stawić czoła swoim odwiecznym rywalom w Pucharze Anglii w niedzielę.

Wyruszanie w podróż na ten mecz bez menadżera jest przecież niemożliwe. Jednak wyjazd na takie spotkanie z nowym szkoleniowcem jest tym bardziej nie do pomyślenia.

Okrutnym podstępem byłoby wystawienie Hodgsona na wiatr przed pojedynkiem z najbardziej zaciekłymi wrogami, jednak FSG może zdecydować się na taką opcję, poświęcając krótkoterminowe rozczarowanie, a zastępując tym długi okres odbudowy zespołu.

Rory Smith