Pierwsza konferencja Dalglisha
Nowy-stary trener Liverpoolu, uwielbiany przez pokolenia fanów Kenny Dalglish obiecuje, że nie będzie miał problemu z odejściem, kiedy pojawi się odpowiedni kandydat na długoletniego menedżera The Reds.
Po odejściu z klubu Roya Hodgsona w ostatnią sobotę King Kenny objął stery na Anfield do końca obecnego sezonu.
Na dzisiejszej oficjalnej prezentacji w klubie Dalglish powiedział:
- Z tego co rozumiem, moja kadencja ma się zakończyć w lecie i nie mam z tym problemu. Słyszałem różne historie dotyczącego moich rzekomych żądań, ale tak naprawdę kiedy tylko zadzwonił telefon, moja odpowiedź brzmiała: Tak.
- Nie ma żadnych warunków ani obietnic, nic.
- Zostając do końca sezonu, i tak będę jednym z najdłużej pracujących menedżerów w Premier League!
- Jeśli będziemy radzić sobie naprawdę dobrze i pojawi się ktoś lepszy ode mnie nie będę robił żadnych problemów. Jestem tutaj tylko dla dobra klubu i jeśli będzie ono wymagało mojego ustąpienia, nie ma sprawy.
Minęło sporo czasu odkąd Dalglish zasiadał na ławce trenerskiej, jednak w przeciwieństwie do dziennikarzy trener nie robi z tego problemu.
- Prawdopodobnie widziałem tyle samo spotkań, co każdy inny związany z piłką i dla mnie ta przerwa nie ma znaczenia.
- Nie jest tak, jakbyś zasnął i obudził się po latach zastając wszystko nowe. Piłka nożna nie funkcjonuje w ten sposób.
- Nauka odegrała dużą rolę w rozwoju futbolu, ale kiedy przechodziłem do Blackburn, to my wprowadzaliśmy techniczne innowacje. Nie jestem w stanie być dokładnie na bieżąco z rozwojem technologii, ale znam jej możliwości, a to wystarczy.
- Na koniec i tak liczy się wkład ludzki i piłkarze. Chodzi o relacje z zawodnikami, twoje doświadczenie i piłkarską wiedzę. Mimo trwającej dekadę przerwy klub uznał, że nie jest ze mną tak źle, skoro półtora roku temu sprowadzono mnie do Akademii.
59-latek zdobył jako trener Liverpoolu trzy tytuły mistrzowskie i dwukrotnie wygrał FA Cup w czasie pięciu i pół roku na stanowisku. Do tego dorobku dodać trzeba niezliczone trofea kiedy grał na Anfield z numerem 7.
Czy wracając nie naraża swojego statusu żyjącej legendy?
- Zupełnie odwrotnie. Myślę, że większym ryzykiem byłoby nie przyjęcie posady – odpowiada Kenny.
Dalglish zdążył już mianować byłego asystenta trenera Chelsea, Steve’a Clarke’a na trenera pierwszego zespołu.
- Jakość sztabu jest dla nas ważna i Steve zdecydowanie wpisuje się w to, czego szukamy.
- Wracając z Old Trafford rozmawialiśmy z Comollim i padło nazwisko Clarke’a. Trzeba mu oddać, że chociaż zadzwoniliśmy wczoraj wieczorem, dziś rano stawił się już na treningu.
- To pokazuje, jak kusząca jest możliwość pracy w Liverpool Football Club nawet dla osoby, która miała wkład w sukcesy Chelsea za czasów Mourinho.
Padło pytanie o hierarchię w nowym układzie trenerskim.
- Współpraca Sammy’ego Lee ze Stevem układała się rano świetnie. Wszyscy jesteśmy tu pracownikami i nie wiem, jakie są oficjalne nazwy stanowisk. Do zespołu dołączy Clarke, dodatkowo będę jeszcze ja i Sammy.
- Jeśli wszyscy będziemy działać wspólnie, mamy większą szansę na sukces.
Razem z Kennym na stadionie Manchesteru pojawił się wczoraj Jamie Carragher. Nadzieje obrońcy na pójście w trenerkę nie są tajemnicą.
- Jamie jest w trakcie zdobywania uprawnień, robi to w Akademii. Jestem pewien, że chce być zaangażowany w piłkę po zakończeniu kariery i na pewno mu się to uda.
- W tym momencie wciąż leczy przemieszczony bark i chociaż robi ogromne postępy, wciąż nie wrócił do treningów.
- Wiem, że obecnie potrzebne są odpowiedzi na kilka pytań, ale do tej pory nie mieliśmy czasu, aby je sprecyzować.
Dziennikarze chcieli wiedzieć o planach transferowych nowego trenera, ale jedyne, co wyciągnęli z Kenny’ego to:
- Dajcie mi odetchnąć!
- Nie wiem dokładnie, czy sprowadzimy kogoś, czy nie.
Siedzący na konferencji po prawicy menedżera Comolli został zapytany, czy będzie miał decydujące słowo w sprawie styczniowych zakupów.
- Tak jak mówiłem na początku, jeśli Kenny’emu nie będzie pasować piłkarz, którego uznamy za odpowiednie wzmocnienie to oczywiście on podejmie decyzję. Nic się nie zmieniło – odparł Damien.
- Nawet nie rozmawialiśmy jeszcze o rynku transferowym. Pracowaliśmy nad tym z Royem i właścicielami, ale wciąż muszę wprowadzić Kenny’ego w sytuację.
- Czy będziemy aktywni? Nie wiem jeszcze. Styczniowe okienko zawsze jest bardzo trudne.
Wcześniej Ryan Babel wzbudził kontrowersje umieszczając na portalu społecznościowym zdjęcie Howarda Webba w koszulce Manchesteru United dodając do niego kilka ostrych słów w kierunku arbitra.
- To jak zabawa prawda? – zareagował Dalglish – To dokładnie tak daleko, jak ja bym się posunął.
Nie mogło zabraknąć tematu Fernando Torresa i pytania o ocenę Hiszpana w tym sezonie.
- Za mojej kadencji gra świetnie! Pracując samotnie z przodu wykonywał ogromną robotę. Ktoś mnie wczoraj spytał, czy przydałaby mi się magiczna różdżka w tej pracy. Nie potrzebuję jej, póki mamy Fernando.
- Wciąż jest wielkim snajperem i wciąż wywołuje strach wchodząc na boisko.
- W tym klubie nigdy nie chodziło o indywidualistów. Chodzi o jedność i zespół, a my nim jesteśmy. W drużynie nie ma ‘ja’. Od nas zależy, aby jak najbardziej pomóc Torresowi, ale musimy się wspierać wszyscy nawzajem.
Ktoś taki jak Dalglish dobrze wie, co to znaczy być prawdziwym graczem Liverpoolu i zapewnił, że w szatni wszyscy rozumieją odpowiedzialność płynącą z noszenia czerwonej koszulki.
- Nie ma nikogo, kto nie doceniałby i podziwiał wielkości klubu, jego tradycji i historii. Nawet zawodnicy sprowadzeni w lecie w pełni zdają sobie z tego sprawę. Nie jest trudno pojąć, co Liverpool znaczy dla ogromnej rzeszy ludzi.
- Piłkarze są dumnymi ludźmi. Chcą poprawić wyniki dla siebie oraz dla kibiców, którzy przychodzą nas oglądać.
Jedno z ostatnich pytań dotyczyło stosunku żony trenera, Mariny do całej sprawy.
- Tak naprawdę, to ona chciała być trenerem! Ostatnim razem odnosiła sporo sukcesów. Najprawdopodobniej zadzwoniła do Iana Ayre’a i prosiła o tę pracę.
Komentarze (0)