Holloway ostrzega Dalglisha
Ian Holloway uważa, iż Kenny Dalglish zaryzykował utracenie swojego dziedzictwa na Anfield, po powrocie na stanowisko menadżera swojego byłego klubu.
W środę, menadżer Blackpool przepowiada Dalglishowi ciężką przeprawę podczas jego pierwszego meczu na stanowisku szkoleniowca 'The Reds', po swojej rezygnacji z tej funkcji 19 lat i 11 miesięcy temu. W trakcie trwania swojej kadencji, 'King Kenny' zdobył z zespołem z Anfield trzy tytuły mistrza Anglii oraz dwa razy wygrał FA Cup.
Od tego czasu wiele się zmieniło. Liverpool nie jest już dominującą siłą, jak jeszcze kilkanaście lat temu. Blackpool natomiast zdołało w tym czasie wspiąć się z czwartej ligi do Premier League.
Mimo, że Holloway jest bardzo zadowolony z powrotu Dalglisha na ławkę trenerską, menadżer 'The Seasiders' zamierza popsuć jego wielki powrót na Bloomfield Road. Obawia się jednak, że próba odrodzenia Liverpoolu przez Szkota może się niekorzystnie skończyć dla Blackpool.
Holloway przywołał katastrofalną próbę uratowania Newcastle United w 2009 roku przez Alana Shearera.
- Kiedy był wystaczająco młody, aby grać, robił ogromną różnicę na boisku. Jednak kiedy stoisz na linie, rzeczy które powiesz, nie zawsze mają taki sam efekt.
- Spójrz na Alana Shearera w Newcastle. To najlepszy przykład. Na szczęście, kibice nadal go lubią. Kiedy dorastałem, Liverpool dominował i mam nadzieję, że znowu uda im się to osiągnąć, ponieważ Kenny nie zasłużył na zrujnowanie świetnych relacji z fanami. A kibice piłki nożnej potrafią być zmienni.
Dalglish brał udział jako piłkarz w trzech triumfach Liverpoolu w europejskich pucharach. Holloway ma jednak wątpliwości, czy to uchroni Szkota od krytyki ze strony fanów, jeśli nie zdoła powstrzymać obecnego kryzysu drużyny z Anfield.
Liverpool ma cztery punkty przewagi nad strefą spadkową, po pięciu porażkach w ośmiu ligowych meczach. Holloway wierzy, że klucz do sukcesu Dalglisha spoczywa na cierpliwości kibiców.
- Liverpool powróci na należyte miejsce z powodu pasji swoich fanów - dodał Holloway. - Obawiam się jednak, że ich pasja czasami jest zbyt wielka.
- Muszą trochę wyluzować. Mają teraz na miejscu swojego człowieka, muszą stać murem za nim oraz ze zespołem. Czułem, że mieli tutaj trzech z czterech zawodników światowej klasy - i stracili Xabiego Alonso oraz Javiera Mascherano.
- Czy mają kim ich zastąpić? Nie wydaje mi się. Kenny ich nie zastępuje, więc nie można oczekiwać zbyt wiele.
Blackpool stanowi wyzwanie dla Dalglisha oraz jego zawodników, w szczególności gdy klubem dowodzi Holloway, który wprowadzeniem 'The Seasiders' do Premier League podwoił liczbę klubów z hrabstwa Lancashire, występujących w najwyższej klasie rozgrywek w Anglii.
Zszokowali wszystkich zwycięstwem 2-1 w październiku na Anfield, po ogłoszeniu przybycia do Premier League. Od tego czasu Blackpool pokonało West Brom, Wolverhampton, Stoke oraz Sunderland, mimo że zdarzało im się także przegrać trzy spotkania z rzędu.
- To był fantastyczny rezultat na Anfield - wspomina Holloway.
- Sposób, w jaki graliśmy, był równie dobry jak wynik meczu. Poradziliśmy sobie bardzo dobrze, trzymaliśmy nerwy na wodzy i zdobyliśmy dwie bramki przed The Kop.
- Pokazaliśmy, że możemy wiele zdziałać na tym poziomie i jestem pewien, że będzie to dla Liverpoolu kolejny, ciężki mecz - zakończył Holloway.
Komentarze (0)