Reakcja Kenny'ego na porażkę
Dalglish nie wpada w panikę po drugiej porażce w drugim meczu swojej kadencji i wierzy, że wszystkie problemy, które przyczyniły się do dzisiejszej przegranej z Blackpool da się rozwiązać na boisku treningowym.
Gole Gary’ego Taylora-Fletchera i DJ’a Campbella odmieniły losy spotkania po wspaniałym otwarciu w wykonaniu Fernando Torresa.
W pomeczowej rozmowie z dziennikarzami Kenny powiedział:
- Naturalnie, że jestem zawiedziony. Mimo dobrego początku wracamy do domu bez punktów. Wymieniliśmy kilka dobrych podań, a Fernando był na miejscu aby wykończyć akcję.
- Przy wyrównaniu byliśmy blisko przebicia się przez ich obronę, ale jedno niecelne podanie skończyło się tragicznie. Trzeba oddać, że gracz Blackpool ładnie to wykończył. Przy drugim nieźle wybroniliśmy rzut rożny, ale piłka wróciła w nasze pole karne i nie upilnowaliśmy krycia.
- Jest kilka spraw, które możemy poprawić. Kiedy problem tkwi w tobie, zawsze masz szansę na rozwiązanie go. Jeśli przegrywasz, bo drugi zespół był znacznie lepszy, wtedy nie można nic zrobić.
- To duże wyzwanie, ale w tym zawodzie rzadko zaczyna się pracę bez trudnych zadań. Mój nastrój poprawia nastawienie piłkarzy.
- Od jutra zaczynamy pracę. Dobrze było zobaczyć wysiłek włożony przez piłkarzy w ten mecz zważywszy na to, co przeszli w niedzielę. Nie jest łatwo grać przez ponad godzinę w 10 na Old Trafford.
- Możemy wyciągnąć pozytywy z dzisiejszego spotkania, jednak wszystkim najbardziej pomogłyby zwycięstwa. Każda drużyna w historii, która coś osiągnęła potrzebowała odrobiny szczęścia i być może obecnie odwróciło się ono od nas.
- Im bardziej się starasz, tym większe szanse na odwrócenie losu.
The Reds apelowali do sędziego o rzut karny w drugiej połowie o oczywistym zagraniu ręką obrońcy Blackpool. Sędzia wskazał jednak na rzut wolny przeciwko Liverpoolowi pokazując przy okazji żółtą kartkę El Nino.
- Najlepiej dla mnie będzie zostawić to bez komentarza.
Szkot musi przełknąć gorycz drugiej z rzędu porażki od czasu swojego powrotu do profesjonalnego trenowania. W pierwszym dniu urzędowania Króla Liverpool przegrał 1:0 z Manchesterem United w FA Cup.
- Istnieją okoliczności łagodzące – uspokaja Kenny – Na Old Trafford przegraliśmy po karnym w pierwszej minucie, a nasz kapitan wyleciał z boiska po pół godzinie gry. Nie mieliśmy za dużo szczęścia.
- Dziś byliśmy w dobrej sytuacji i gdyby jedno jedyne podanie przeszło, piłka nie znalazłaby się w naszej strefie obronnej i być może prowadzilibyśmy 2:0. Mecz potoczyłby się zupełnie inaczej.
- Jeśli zapytasz mnie o kluczowy moment meczu, będzie to strata tuż przed wyrównaniem.
Tymczasem Ian Holloway, zapytany na którym miejscu spośród wielu świetnych wyników Blackpool umieściłby dzisiejszy rezultat powiedział:
- To chyba najlepszy ze wszystkich. Stracić bramkę na początku i wygrać mecz to coś specjalnego.
- Jeśli przed sezonem powiedziałbyś mi, że zdobędziemy sześć punktów z Liverpoolem, nazwałbym cię skończonym szaleńcem.
Komentarze (0)