TOP 3 Bradleya
W niedzielnym meczu po zawodnikach Dalglisha nareszcie widać było zadziorność i chęć gry. Cała drużyna się starała i chociaż remis pozostawia niedosyt, trzech najlepszych graczy Liverpoolu wskazać trzeba.
Zasłużone prowadzenie dał gospodarzom Raul Meireles, ale dwa szybkie gole po przerwie Distina i Beckforda odwróciły losy spotkania. Bramka Dirka Kuyta z jedenastu metrów wystarczyła do zatrzymania na Anfield tylko jednego punktu.
Jak po każdym meczu, John Bradley wybrał trzech jego zdaniem najlepszych Czerwonych na boisku w derbowym starciu.
1. FERNANDO TORRES
To on poprowadził Liverpool duchowo inspirując kolegów do lepszej gry. Rozruszał trybuny swoim strzałem w słupek kiedy we wspaniałym stylu uwolnił się i nie dał przepchnąć Distinowi. Grał mężnie i odważnie chociaż obrońcy go nie oszczędzali. Po kolejnych faulach wstawał i grał dalej ciężko pracując szukając dziury w obronie Evertonu.
Po zmianie stron trudniej mu było się tak pokazać, bo goście grali zdecydowanie lepiej. Mimo to wciąż próbował i może mówić o pechu, gdyż nie znalazł się na liście strzelców. Dobrze poradził sobie z wyznaczonymi zadaniami i właśnie tego potrzeba, aby odnaleźć się w roli samotnego napastnika, jak Fernando.
Bez cienia wątpliwości to był najlepszy Torres, jakiego oglądaliśmy w tym sezonie. Wyglądało na to, że czuł się on na boisku pewnie i komfortowo jak nigdy. Jeszcze niedawno mówiło się, że nie jest w stanie zagrać dwóch meczów w tygodniu. Właśnie rozegrał trzy w ciągu siedmiu dni i w każdym pracował w pocie czoła. To bardzo pozytywny znak na resztę sezonu.
2. Martin Kelly
Martin wchodzi na drugie miejsce podium wyprzedzając następnego zawodnika dosłownie o włos. Znów zagrał fantastycznie. To kolejny gracz, który rozruszał trybuny bo jak na derby Merseyside, zaczęły się ony wyjątkowo spokojnie jeśli chodzi o kibiców. Wtedy Kelly ruszył prawym skrzydłem, uciekł Osmanowi i Baines’owi i jeszcze dobrze dośrodkował, co ustawiło standardy na niedzielne popołudnie. Dał Liverpoolowi przewagę.
Nie miał za wiele problemów z Osmanem, sztab Niebieskich przeniósł więc na jego stronęAnichebe. Później, przy drugim golu Evertonu większość z nas czekała na odgwizdanie faulu, bo Kelly został naprawdę solidnie sponiewierany i tragicznie upadł na murawę, co mogło zakończyć się poważną kontuzją. Taki twardy chłop jak Martin wstał i grał dalej mając swój udział przy doprowadzeniu do wyrównania.
3. Raul Meireles
W ostatnich meczach coraz bardziej krytykowany, w niedzielę Meireles okazał się kluczowym graczem Liverpoolu. Zwłaszcza w pierwszej połowie. Wszystkie akcje, które wychodziły The Reds w pewnym momencie rozwoju były kreowane przez Portugalczyka. Łączył linię pomocy z Fernando Torresem i uważam, że świetnie mu to wychodziło.
Dobrze, że w końcu strzelił bramkę. Był to jego 33 strzał w koszulce Liverpoolu, więc trochę musieliśmy czekać. Tak naprawdę za długo, patrząc jak Raul strzela w reprezentacji narodowej. To gracz na naprawdę wysokim poziomie i teraz powinniśmy częściej oglądać go cieszącego się z gola.
Również jemu trudniej się grało po zmianie stron. Everton zorientował się, że stanowi zagrożenie i zapewnił mu dodatkową uwagę. W przekroju całego spotkania Raul zasługuje na bardzo dobrą notę.
Komentarze (0)