Rezerwy wygrywają, Cole imponuje
Joe Cole zaliczył imponujące 45 minut w środowym meczu rezerw, wygranym z Manchesterem City 1-0 w pucharze Lancashire Senior Cup. Występ w tym meczu numeru 10 'The Reds' był sporym zaskoczeniem. Anglik zagrał tuż za napastnikiem, którym był w tym spotkaniu Nikola Saric. Liverpool awansował do ostatniej czwórki dzięki bramce, którą zdobył Gerardo Bruna po pół godzinie gry.
Była gwiazda Chelsea pokazała kilka ładnych zagrań w pierwszej połowie meczu, którą zdominowali 'The Reds'. Przypomniał się tym samym menadżerowi, Kenny'emu Dalglishowi, licząc na występ w pierwszym składzie zespołu przeciwko Wolves w sobotę.
Jednak nie tylko Cole błyszczał w Liverpoolu.
Tacy piłkarze, jak Tom Ince, którego na zasadzie wypożyczenia chce ściągnąć Notts County oraz Dani Pacheco odegrali również rolę we wszystkich najlepszych akcjach meczu.
Po nerwowym początku spotkania, kiedy to City było bliskie zdobycia bramki, Cole miał pierwszą dobrą okazję, podczas gdy wkręcił w ziemię dwóch obrońców Manchesteru, jednak jego strzał pofrunął obok bramki.
W 28 minucie świetną okazję rozpoczął Ince. Saric zagrał do Cole'a na skraju pola karnego, a nasz numer 10 sprytnie wykończył akcję. Jego radość nie trwała jednak długo, gdyż sędzia liniowy podniósł choriągiewkę, sygnalizując pozycję spaloną.
Nagle, dwie minuty później, 'The Reds' wyprowadzili kolejną dobrą okazję. Saric podał do Ince'a, który galopem pognał na bramkę City, jednak bramkarz Manchesteru, David Gonzalez dobrze się spisał i przerwał zagrożenie.
Pacheco miał jeszcze dobrą sytuację po szybko wykonanym rzucie wolnym, zanim drużyna McMahona dostała w końcu zasłużoną nagrodę za swoją grę w ataku.
Świetna piłka, zagrana przez Ince'a znalazła Jacka Robinsona, grasującego po lewej stronie. Obrońca popisał się mądrym podaniem do Cole'a, jednak strzał 29-letniego zawodnika został obroniony przez Gonzaleza. Bruna był jednak na odpowiednim miejscu i skierował piłkę do siatki.
Pod koniec pierwszej połowy, Bruna był bliski podwojenia swojego dorobku bramkowego, jednak został zatrzymany przez Gonzaleza. Argentyński zawodnik Liverpoolu miał kolejną szansę w 44 minucie po znakomitym zagraniu Cole'a, jednak kolejny raz na jego drodze stanął bramkarz City.
W przerwie meczu, McMahon zastąpił Cole'a Davidem Amoo, natomiast Emmanuel Mendy wszedł za Danny'ego Wilsona.
Jednakże, w niewielkim stopniu zmieniło to przebieg meczu, w którym to Liverpool kontrolował wydarzenia na murawie.
Amoo wdarł się w lewą stronę pola karnego i oddał strzał, który poleciał jednak prosto w ręce Gonzaleza.
Następnie Ince spróbował śmiałego lobu, który wylądował na poprzeczce. City w tym czasie w końcu zbliżyło się do bramki 'The Reds', jednak piłka po strzale jednego z zawodników 'The Citizens' poszybowała nad bramką.
Gospodarze zaczęli naciskać jednak za późno, a najlepszą okazję zmarnował John Guidetti po 20-metrowym rajdzie. Dobrze spisał się Peter Gulacsi, który sparował piłkę poza bramkę.
Jednak Liverpool był mocniejszą drużyną i McMahon dał szansę nowemu zawodnikowi. Jason Banton pojawił się na ostatnie 12 minut tego zasłużonego zwycięstwa.
Skład: Gulacsi, Flanagan, Robinson, Darby (c), Wilson (Mendy 45), Roberts, Pacheco, Bruna, Ince, Cole (Amoo 45 (Banton 78)), Saric. Unused subs: Bouzanis, Palsson.
Zawodnik meczu według liverpoolfc.tv: Tom Ince
Komentarze (0)