Liverpool walczył o Adama
Charlie Adam opuszczał siedzibę klubu w zakłopotaniu po tym jak Blackpool pomimo rozmów między graczem, a urzędnikami nie zgodziło się sprzedać go Liverpoolowi.
Adam, który był celem trenera Liverpoolu - Kennego Dalglisha - w zeszłym tygodniu jasno określił, że pragnął przenosin na Anfield poprzez złożenie prośby o transfer.
Jednak beniaminek Premier League odmówił sprzedaży swojego kapitana i kluczowej postaci drużyny podczas trwającego sezonu. To sprawiło, że menedżer Blackpool - Ian Holloway - zatrzymał sfrustrowanego i niezadowolonego piłkarza przynajmniej do zakończenia kampanii.
Tottenham próbował pozyskać Adama na White Hart Lane w ostatnich godzinach okienka. Harry Redknapp od dawna monitoruje karierę pomocnika, ale potwierdził, że złożył ofertę zbyt późno.
- Staraliśmy się dopiąć ten transfer. Daniel Levy (prezes Tottenhamu) był pewien, że mu się uda. Przesyłaliśmy szybkie wiadomości, ale zabrakło kilku minut - mówił Redknapp. - Zawodnik zdecydowanie chciał zmienić klub... widocznie prezesowi nie udało się uzyskać niezbędnych podpisów dwóch akcjonariuszy.
W ostatnim, szalonym dniu okienka transferowego Blackpool odrzuciło dwie oferty Liverpoolu. Jedną opiewającą na 8,5 mln funtów oraz drugą wartą 10 mln funtów. Druga wpłynęła do klubu około 21:00. Blackpool wyceniło Adama na 14 mln, wbrew temu, że pozyskało go za jedynie 500 000 w 2009 roku.
Adam rozmawiał z prezesem Mandarynek, Karlem Oystonem, w próbach dokonania transferu swoich marzeń, który jednocześnie zapewniał większe dochody, ale bez pożytku. Rozgrywający uważa, że powinien otrzymać zgodę na dołączenie do Liverpoolu jako wyraz wdzięczności ze strony Blackpool za pomoc w wywalczeniu awansu do najwyższej klasy rozgrywkowej. Ponadto sądzi, że cena, którą za niego wyznaczono jest nierealistyczna.
Blackpool miało świadomość, że Adam jest znaczącym ogniwem w walce o utrzymanie w Premier League. Szkot ma jeszcze przez 18 miesięcy ważny kontrakt.
Oyston powiedział: - Nie musimy zajmować się wyceną - oczywiście ona jest do rozważenia - ale najważniejsze, że nie chcemy stracić formy, albo złamać ducha zespołu, co miałoby zły wpływ na grę.
- Patrząc na inne zespoły, które rozgrywają pierwszy sezon w Premier League, w momencie zmiany trenera, albo po odejściu kluczowych piłkarzy, wszystko zaczyna się rozpadać.
- Żadna oferta nie była nawet bliska skłonienia nas do przemyślenia jej i co najważniejsze, jeśli byliby naprawdę zainteresowani, złożyliby najlepszą możliwą propozycję.
Komentarze (0)