Młodzi Reds ciągle w formie
Adam Morgan strzelił zwycięską bramkę w końcówce meczu z Manchesterem City dziś po południu. Dla drużyny Liverpoolu U-18 była to udana rozgrzewka przed zbliżającym się meczem FA Youth Cup.
Napastnik wykazał się wielkim opanowaniem posyłając piłkę w dolny róg bramki Citizens w 82 minucie. Raheem Sterling wyprowadził The Reds na prowadzenie w pierwszej połowie, jednak fantastyczny wolej Alexa Henshawa dał nadzieję na dobry wynik rywalom.
Oznacza to, że The Reds podejdą do meczu z Southend United 14 lutego z serią siedmiu spotkań bez porażki.
Gospodarze rozpoczęli obiecująco i już w pierwszych minutach po odbitym strzale Krisztiana Adorjana piłka spadła pod nogi Morgana, jednak Anglik nie trafił w światło bramki z narożnika pola karnego.
Liverpool chciał przedłużyć swój dobry początek nowego roku i po kwadransie gry Toni Silva miał swoją szansę, jednym ruchem mijając dwóch obrońców. Jego dobre, niskie dośrodkowanie zostało w ostatniej chwili przecięte przez obrońcę Manchesteru.
W tym momencie Czerwoni wyraźnie dominowali, co powinien potwierdzić bramką Sterling przejmując piłkę po błędzie Toma Skodsgruda, ale w tej dobrej sytuacji przestrzelił.
Młody skrzydłowy rozkręcał się z każdą chwilą. Niedługo później jego rajd i podanie otworzyły drogę do bramki Morganowi, jednak świetnie w bramce spisał się James Wood.
City rzadko zagrażało bramce Belforda, a najlepszą okazję pierwszej połowy miał w 38 minucie Bradley Robinson, którego strzał o centymetry minął słupek.
Liverpool odpowiedział prawie od razu i w końcu wyszedł na prowadzenie dwie minuty przed końcem pierwszej połowy. Adorjan podał Sterlingowi, a ten wytrzymał nacisk obrońcy i spokojnie posłał piłkę w róg bramki.
Dobrą grą w pierwszej połowie The Reds zasłużyli na coś więcej, niż jednobramkowe prowadzenie i po zmianie stron wciąż ambitnie atakowali przyjezdnych.
Jako pierwszy pokazał się Morgan w 48 minucie strzelając w brzuch bramkarza Manchesteru, a kolejne dobre uderzenie Sterlinga wylądowało na lewym słupku.
Wykorzystując okazje bramkowe Liverpool mógł mieć solidną przewagę jeszcze przed upływem godziny gry, jednak to goście umieścili piłkę w siatce udowadniając, że niewykorzystane sytuacje się mszczą. Wyrównał pięknym wolejem z 30 metrów Henshaw.
Był to spory cios dla The Reds, którzy mimo wszystko byli o włos od odzyskania prowadzenia sekundy po wznowieniu. Morgan po raz kolejny wypracował sobie świetną okazję, ale po minięciu bramkarza jego strzał z linii wybił obrońca.
Nagle mecz stał się wyrównany, a Citizens coraz groźniej atakowali raz po raz niepokojąc Tyrella Belforda.
Liverpool potrzebował drugiej bramki i po jakimś czasie zdołał odzyskać kontrolę za sprawą Silvy, który dwukrotnie był blisko.
Najpierw Portugalczyk minął obrońcę i oddał podkręcony strzał, który minimalnie minął długi słupek, a po chwili strzelił z 25 metrów zmuszając Wooda do fantastycznej interwencji końcami palców.
Kiedy na dziesięć minut przed końcem wydawało się, że młodzi The Reds będą musieli pogodzić się z remisem, Morgan w końcu strzelił swoją niewątpliwie zasłużoną bramkę. Anglik obrócił się na rogu szesnastki Citizens i posłał piłkę tuż przy bliższym słupku.
Mecz mógł skończyć się nawet 3:1, ale strzał Adorjana również odbił się od słupka.
Skład LFC: Belford, Poor, Smith, Sama, McGiveron, Coady, Sterling, Roddan, Morgan (Banton 83), Adorjan, Silva. Rezerwowi: Aylmer, Stephens, Sumner, Regan.
Komentarze (0)