Sobotnie mecze w Premier League
Sobotnie mecze w Anglii dostarczyły fanom na Wyspach i milionom oglądającym na całym świecie mnóstwo radości. Począwszy od niesamowitej pogoni Newcastle, skończywszy na porażce Diabłów z Wilkami, ale po kolei ...
Niesamowitą liczbą 41 (!) bramek uraczyli wszystkich piłkarze Premier League w sobotnie popołudnie. Newcastle, które przegrywało już na St James Park z Arsenalem 0-4, potrzebowało zaledwie 20 szalonych minut, by doprowadzić do wyrównania i fali niesamowitej frustracji Arsene'a Wengera i jego podopiecznych.
Sroki zaliczyły tym samym jeden z najbardziej epickich i niewyobrażalnych come backów w historii Premier League.
Theo Walcott nie potrzebował nawet 60 sekund, by po raz pierwszy umieścić piłkę w siatce Harpera. Chwilę później podwyższył Djourou a do 26 minuty za sprawą Van Persiego było już 4-0.
Kiedy z boiska w 50 minucie wyleciał Diaby, wydawało się, że i tak nie wpłynie to w żaden sposób na rozbitych gospodarzy.
Joey Barton i Kevin Nolan zainspirowali jednak Newcastle do pościgu, który ostatecznie zakończył się sukcesem, za jaki niewątpliwie można uznać remis w takich okolicznościach.
Manchester United zaliczył swoją pierwszą porażkę w Premier League w tym sezonie. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie miejsce tragedii, jakim okazało się Molineux. Wszystko szło po myśli Fergusona, kiedy wynik meczu otworzył Nani. Wydawało się, że 30 spotkanie bez porażki z rzędu w lidze stanie się faktem, ale George Elokobi i Kevin Doyle zapewnili jeszcze w pierwszej odsłonie Wilkom ważne 3 punkty, które będą miały niebagatelne znaczenie w walce o utrzymanie.
Louis Saha czterokrotnie wpisał się na listę strzelców w dreszczowcu na Goodison Park, gdzie Toffiki ograły 5-3 Blackpool.
Jedną z bramek dołożył były napastnik Leeds United Jermaine Beckford. Dla Mandarynek była to 5 porażka z rzędu, przez którą beniaminek coraz bardziej obsuwa się w dół ligowej tabeli, niebezpiecznie blisko strefy spadkowej.
Reprezentant Argentyny - Carlos Tevez znalazł sobie wymarzony sposób do celebracji swoich 27 urodzin. Jeszcze w pierwszej połowie domowego meczu z WBA skompletował hattricka, przy czym 2 gole zdobył z rzutów karnych.
Tevez ma teraz na koncie 18 bramek w bieżącym sezonie ligi angielskiej i zbliżył się na dystans 1 trafienia do liderującego klasyfikacji Bułgara.
Podopieczni Manciniego po tej wygranej tracą tylko punkt do drugich w tabeli Kanonierów.
Niko Kranjcar ładnym golem w ostatniej minucie meczu na White Hart Lane przypomniał się Harry'emu Redknappowi. Dzięki bramce reprezentanta Chorwacji gospodarze wygrali 2-1 z Boltonem, dla którego na listę strzelców wpisał się przymierzany do Liverpoolu przez media, jako część transakcji za Torresa - Daniel Sturridge.
Wigan po zwycięstwie 4-3 z Blackburn na DW Stadium uciekło przynajmniej na kolejkę ze strefy spadkowej.
Jason Roberts rozpoczął strzelanie, kiedy trafił do siatki swoich byłych kolegów, ale później po golach McCarthy'ego (2) i Rodallegi wyszli na prowadzenie. Samba dał nadzieje Rovers, ale później Ben Watson pewnie wykorzystał jedenastkę dla Latics, po tym jak Salgado powalił w polu karnym Mohameda Diame. Gol Dunna z samej końcówki niewiele już zmienił dla losów meczu.
Fulham dwukrotnie doprowadzało do remisu na Villa Park i wyjechało z Birmingham z cennym punktem. John Pantsil nie ma ostatnio zbyt wiele szczęścia. Zaliczył samobója na Anfield i teraz dołożył kolejnego, otwierającego wynik rywalizacji, co ciekawe ... w 13 minucie. Londyńczycy nie załamali jednak rąk i za sprawą Johnsona wyrównali.
W 72 minucie Kyle Walker dał ponowne prowadzenie chłopcom francuskiego menadżera, ale ostatni głos należał do Dempseya, który 6 minut później wyrównał.
Niesamowita końcówka Roberta Hutha złamała serca ekipie Sunderlandu, która już witała się z gąską w ogródku na Britannia Stadium. Gospodarze wygrali ostatecznie 3-2 dzięki trafieniom rosłego obrońcy w 83 i 90 minucie.
Komentarze (0)