Wywiad ze Stevem Clarkiem
Po czterech bezpośrednich zwycięstwach Liverpoolu dziennikarze złapali trenera pierwszej drużyny Steve’a Clarka, który opowiedział dlaczego zawodnicy zasługują na specjalną wzmiankę za ich ciężką pracę. Clark nie szczędził szczegółów dotyczących ostatniej zmiany systemu gry, formy Glena Johnsona, pożądanego powrotu Jamiego Carraghera i zdradził dlaczego Joe Cole nadal może odegrać dużą rolę na Anfield w tym sezonie.
Steve, domyślam się, że teraz Melwood musi być bardzo szczęśliwym miejscem, zwłaszcza po fantastycznym zwycięstwie w niedzielę?
- Dobrze było wygrać i utrzymać tempo. To jest dla nas dobry moment. Im dłużej będziemy utrzymywać taki stan, dobra sytuacja będzie stawała się jeszcze lepsza.
Już przed meczem miałeś wspaniałe powitanie. To był miły akcent ze strony Chelsea…
- Przeżyłem wspaniałe czasy w Chelsea, zarówno jako zawodnik, jak i trener. Zawsze jest miło kiedy wracasz i spotykasz się z takim przyjęciem. To pokazuje, że twoja praca była doceniana. Za każdym razem kiedy tam wracam jestem im za to wdzięczny.
Co najbardziej ucieszyło ciebie, Kenny’ego i Sammy'ego w niedzielnym występie?
- Myślę, że pewność siebie jaką pokazali zawodnicy i elastyczność. To trudne miejsce zarówno do gry, jak i osiągnięcia dobrego wyniku. Tym właśnie się kierowaliśmy. Myślę, że wykonaliśmy kilka dobrych ruchów i wykreowaliśmy lepsze sytuacje. Jeśli spojrzysz na statystyki meczowe, zobaczysz, że Chelsea w ciągu 90 minut miała tylko dwa celne strzały, co dla nich, grających u siebie jest bardzo niezwykłe.
Cztery czyste konta pod rząd, jakie to uczucie?
- Twój sukces zawsze zależy od twojej obrony. Jeśli bronisz się dobrze całą drużyną i nie dopuszczasz przeciwnika do własnej bramki, wtedy dajesz sobie szansę na wygraną. Wiem, że to brzmi jak jakiś wytarty frazes i naprawdę jest proste, ale podstawą każdej dobrej drużyny jest budowa silnej obrony. Dobrze dla nas, że w kilku ostatnich meczach nie straciliśmy bramki. Dobrze dla Pepe i dla pewności siebie każdego. Mam nadzieję, że będziemy to kontynuować.
Jamie Carragher był poza grą od listopada, ale nie myślałeś o tym przy okazji tego meczu, prawda?
- Kiedy wprowadzasz do swojej drużyny takiego zawodnika jak Jamie, wiesz czego oczekujesz. To był oczywiście wielki mecz i trudny dla niego samego, ponieważ tak długo znajdował się poza grą. Wiesz jednak, że przy takiej okazji adrenalina meczowa pomoże mu przez to przejść. Przemawiały za tym jego doświadczenie i charakter.
W trzech ostatnich meczach graliśmy trzema obrońcami wykorzystując dwóch skrzydłowych. Ta taktyka jest bardzo efektywna…
- Jest to coś, co chcieliśmy zrobić przeciwko Stoke, żeby wykorzystać kolejnego znakomitego zawodnika w drużynie w celu zlikwidowania ich zagrożenia w powietrzu. Poszło nam znakomicie. Zdecydowaliśmy się powtórzyć to w niedzielę i znowu dobrze zadziałało. Bardzo dobrze jest kiedy możesz grać dwoma lub trzema różnymi systemami. Jeśli twoi zawodnicy potrafią się przystosować i wpasować w którykolwiek z systemów zwiastuje to wspaniałą przyszłość.
Czy zamierzacie kontynuować grę tym systemem?
- Tak, z meczu na mecz będziemy się mu przyglądać. Musisz wybadać swojego przeciwnika i zrozumieć jego słabe i mocne strony. Dla nas to dobrze, bo oznacza, że możemy być bardziej elastyczni, a przez to trudniejsi do rozpracowania. Możemy zmienić system, aby wpasować się w odpowiedni sposób gry. Dobrze jest zatem grać różnymi systemami.
Jak bardzo satysfakcjonuje cię jako trenera ciężka praca, którą widzisz na treningach, owocująca w ważnych meczach?
- Jest to wspaniałe zarówno dla menadżera, jak i sztabu szkoleniowego kiedy osiągasz pozytywne rezultaty. Dobrze jest kiedy zmieniasz trochę ustawienie i wygrywasz. Wiele z tych zasług należy się zawodnikom. To oni wychodzą na boisko i muszą to wszystko wykonać. Ostatnio idzie im to znakomicie.
Czy byłeś pod wrażeniem pracy, jaką wykonali zawodnicy podczas treningów?
- Byłem pod wrażeniem ich postawy odkąd po raz pierwszy pojawiłem się w klubie. Nawet na samym początku, kiedy trudniej było osiągnąć dobry wynik, kiedy nie byliśmy w stanie osiągać tego, czego chcieliśmy, podczas treningów mogłeś zobaczyć ich pracę i ich głód. Przyjęli to, co chcieliśmy im przekazać i miejmy nadzieję, że ostatnie wyniki są odbiciem tego jak trenowali.
Jak bardzo jesteś zadowolony z pracy z Kennym i Sammym?
- Przebiega ona wspaniale. Jestem tutaj około czterech tygodni, ale jest tyle gier i sesji treningowych, że wydaje mi się jakbym był tutaj dłużej. Wspaniale jest znowu być tak zaangażowanym. Długi czas byłem poza grą. Każdy dzień to dla mnie przyjemność.
Jak ważne jest kontynuowanie dobrej passy w meczu przeciwko Wigan w sobotę?
- Jest naprawdę ważne. Kiedy tu przybyliśmy, klub znajdował się w bardzo złym położeniu, był nisko w tabeli. Bardzo ważne wtedy było, żeby ustawić klub na właściwym miejscu i awansować tak wysoko, jak tylko się da. Jedynym sposobem, żeby to zrobić jest wygrywanie meczy. Kiedy nakładają się na siebie zwycięstwa, wtedy szybko awansujesz w tabeli. Teraz jesteśmy w lepszej pozycji, ale na pewno nie takiej, w jakiej powinien znajdować się Liverpool Football Club. Chcemy być wyżej.
Wigan znajdują się na trzecim miejscu od dołu i walczą o przetrwanie - czy to nie czyni ich groźnym rywalem?
- Myślę, że wystarczy spojrzeć na ostatnie wyniki w Barclays Premier League i przekonać się, że każdy może być teraz zagrożeniem. W ostatni weekend topowe drużyny spotkały się z tymi z dołu i przegrały. To pokazuje, że w tej lidze każdy może pokonać każdego. Musimy się mieć na baczności, ale być także pewni siebie i myśleć, że znowu zaprezentujemy się z dobrej strony. Chcemy to kontynuować, dołożyć do naszej zdobyczy kolejne trzy punkty i spoglądać ku zespołom, które znajdują się nad nami.
Razem z Kennym i Sammym oglądaliście wczoraj mecz rezerw, które pokonały Tranmere Rovers 4-0 w spotkaniu towarzyskim. Czy było to dobre ćwiczenie dla zawodników ze składu?
- To był uroczy poranek. Mieliśmy trzech czy czterech piłkarzy, którzy nie grali ostatnio i potrzebowali gry. Dla nich i dla mnie było to dobre ćwiczenie. Nie wiem wiele o młodszych zawodnikach, więc mogłem ich na wskroś poznać.
Zawodnik, którego znasz bardzo dobrze - Glen Johnson - zmienił pozycję i zagrał na lewej stronie. Nie uważasz, że szło mu naprawdę kapitalnie?
- Glen jest bardzo wartościowym zawodnikiem i jednym z czołowych graczy reprezentacji Anglii. Nie będziesz grać regularnie na poziomie międzynarodowym jeśli nie jesteś znakomitym zawodnikiem. Pracowałem z Glenem w Chelsea. Zawsze bardzo miło się z nim współpracuje. Myślę, że ta zmiana ponownie go pobudziła. Zagrał na lewej stronie i udowodnił, że może tu grać równie dobrze, co na prawej. Zawsze lepiej jest mieć elastycznych zawodników, którzy radzą sobie bez względu na to na jakiej pozycji się znajdują. To wspaniała sytuacja dla menadżera i sztabu szkoleniowego.
Jak tam Joe Cole po nieobecności w dwóch meczał spowodowanej kontuzją kolana?
- Znowu wrócił do treningów. Jeszcze nie dołączył do grupy, ale trenuje indywidualnie. Mam nadzieję, że przed końcem sezonu zobaczymy prawdziwego Joe Cole’a. Jeżeli Joe złapie formę i skoncentruje się na boisku, wtedy z pewnością stanie się dużym atutem tego składu.
Siedmiu twoich graczy znajduje się na zgrupowaniu kadry narodowej, czy krzyżujesz wszystkie swoje palce, żeby wszyscy na sobotę wrócili bez szwanku?
- Nie jest to idealna sytuacja, kiedy międzynarodowe mecze towarzyskie wypadają ci w czasie gdy ty masz właśnie dobrą passę i chcesz mieć wszystkich zawodników razem. Mamy nadzieję, że ta przerwa nie przerwie naszego dobrego tempa, zwłaszcza dlatego, że nasi zawodnicy porozjeżdżali się po różnych stronach świata. Liczymy, że wrócą zdrowi i w dobrej formie. W czwartek policzymy wszystkie głowy, a jedyną prawdziwą sesję treningową będziemy mieć prawdopodobnie w piątek. Jestem jednak pewny, że chłopcy będą gotowi na sobotę.
Dla takich młodych chłopaków jak Danny Wilson, który został powołany do kadry Szkocji to dobra okazja nie uważasz?
- To fantastyczny zaszczyt dostać powołanie, zwłaszcza dla kogoś takiego jak Danny, który nie miał wiele okazji żeby się tam zaprezentować. Na treningach pokazał on kapitalną postawę i jest naprawdę wartościowym członkiem drużyny. To miłe dla niego, że dostał taką nagrodę. Miejmy nadzieję, że zagra.
Czy Steven Gerrard i Martin Kelly będą dostępni na sobotni mecz z Wigan?
- Mamy nadzieję, że tak będzie, jeżeli jednak nie, to w składzie są dostępni inny zawodnicy, którzy mogą wykonywać podobną pracę.
Komentarze (0)