SG był załamany odejściem Torresa
Steven Gerrard wyjawił, że był załamany po decyzji Fernando Torresa o opuszczeniu klubu na rzecz Chelsea, jednak wierzy, że drużyna jest na krzywej wznoszącej.
- Byłem załamany, wywrócony do góry nogami, jednak zadzwoniłem do niego po transferze – powiedział Gerrard.
- Nie było żadnych uraz podczas rozmowy. Miałem i mam z nim dobre relacje. Stał się moim przyjacielem. Strzelił dla nas wiele wspaniałych goli i mam fantastyczne wspomnienia. Rozkoszowałem się grą z nim. Nie możesz więc przejść z jednej skrajności w drugą i pokłócić się z nim, krytykując go.
- On jednak zrozumie również, jak ja się czuje. Fernando jest bystrą osobą i zrozumie, że fani Liverpoolu są także zasmuceni.
- Klub jest teraz znacznie szczęśliwszy. Jest w lepszym miejscu, niż był w ostatnich latach. Mamy nowych właścicieli, z którymi dosyć długo rozmawiałem. Mają oni naprawdę ciekawe plany.
- Ufam im, ufam im nawet jeszcze bardziej po tym, co zdarzyło się w zeszłym tygodniu. Sposób, jakim działali w końcówce okienka transferowego, zrobił na mnie duże wrażenie. Byłem trochę ostrożny na początku, ponieważ za bardzo zaufałem poprzednim właścicielom.
- Tym razem dałem sobie więcej czasu na ocenienie ich. Jak na razie byli jednak znakomici. Klub znowu jest w dobrym miejscu dzięki nim, a ostatnie trzy lub cztery tygodnie były naprawdę pozytywne. Zaliczyliśmy kilka dobrych wyników. Chłopacy znowu się uśmiechają. Prawdę mówiąc, cieszę się, idąc do pracy.
Gerrard przyznał, że powrót Kennego Dalglisha na Anfield był głównym czynnikiem w czasie odradzania się drużyny.
- Przede wszystkim, on jest dobrym człowiekiem. Pomagał mi przez całą karierę. Dawał mi rady, nawet zanim powrócił na stanowisko menedżera. Zawsze miał dla mnie czas. Troszczył się o mnie. Wiem, jak bardzo chciał powrócić do tej pracy i jestem zadowolony, że dostał to, co chciał.
- Czuję, że może on poprowadzić klub naprzód. Jak każdy wie, to przyjdzie z wynikami. Jak na razie jest dobrze i chciałbym, by przedłużono mu kontrakt.
- To wszystko dzięki niemu. Dorastając, moim doświadczeniem w Liverpoolu było to, by nie wywieszać brudnego prania w miejscach publicznych. W ostatnich latach było dużo złej prasy. Bez przerwy.
- Nie chcemy, by klub tak funkcjonował. Kenny przychodząc, podniósł jednak na duchu fanów i piłkarzy. Myślę, że widziałeś tę determinację w ostatnich spotkaniach. Piłkarze z pewnością grają dla Kennego.
Komentarze (0)