Różnice między Royem a Kennym
Liverpool miał już takie mecze. Chaotyczny, nijaki występ doprowadzający do rozczarowującego remisu w spotkaniu u siebie przeciwko odważnym, ale ograniczonym, rywalom.
Menedżer nieprzekonywująco zrzucił winę na zmęczenie po meczach reprezentacji. Hojne przyjęcie gości, które zapewniło im punkt, jest przeciwieństwem historycznej bezwzględności Anfield.
Podczas gdy ekipa Roya Hodgsona zostałaby wyśmiana, drużyna Kennego Dalglisha dostała gorące brawa za wszelkie starania. Podczas gdy wymówki Hodgsona zostałyby wykpione, a jego szczerość uznana za niestosowną, zażalenia Dalglisha wydawały się logiczne, a pochwała Wigan Athletic została przyjęta za serdeczną i zrównoważoną.
- To byłoby niesprawiedliwe, gdyby wyjechali bez punktu – powiedział Szkot. Hodgson często mówił z taką samą szczerością. – Po meczach reprezentacji większość piłkarzy wraca i jest to ciężkie dla nich – wyjaśniał Dalglish. Jeśli Hodgson zasugerowałby to samo, przypomniano by mu, że Wigan także miało piłkarzy, którzy udali się na reprezentacje.
Takie płyną korzyści z bycia królem. Dalglish jednak wie, że taka swoboda działania nie jest przyznawana przez prawo boskie. Pod zrelaksowanym zachowaniem, które jest z nim nawet po rozczarowaniach, kryje się człowiek, który rozumie swoich ludzi, które wie, że jego status kultu będzie trwał tak długo, jak długo będzie dostarczał tego, co oni chcą.
- Oczekiwania tutaj zawsze były możliwe do zrealizowania – powiedział po meczu.
Hodgson i Rafael Benitez nie zgadzali się z tym. Może nie poczuli tak instynktownie tego, co chcą fani Liverpoolu. Oni oczekują zwycięstw, a kiedy nie osiągają ich, nie oczekują ich we właściwy sposób.
Na tym polega różnica. Hodgson, jak sugerował Fernando Torres, nigdy nie pojął tego. Liverpool 63-latka również zremisował 1-1 z Wigan w tym sezonie. Podczas gdy wynik był taki sam, sposoby jego osiągnięcia nie mogły się jeszcze bardziej od siebie różnić.
Roberto Martinez uznał "tempo i entuzjazm drużyny" za główną różnicę pomiędzy Liverpoolem, z którym zremisował 1-1 w listopadzie, a Liverpoolem, z którym zremisował 1-1 w sobotę. – Oni grali z olbrzymią wiarą. Świetnie się rozumieją. Intensywność ich gry jest teraz o wiele większa – powiedział menedżer Wigan.
Liverpool gra teraz również dużo bardziej atrakcyjną piłkę. Hodgson wpoił drużynie doktrynę "wykop i módl się". Dalglish przywrócił natomiast słynne "pass & move". Nikt nie ilustruje zmiany menedżera lepiej, niż Raul Meireles (piąty gol w szóstym meczu i kolejny wspaniały wolej) czy Luis Suarez, który w pełnym debiucie dwa razy trafił w konstrukcję bramki i był ciągłym zagrożeniem. Fani Liverpoolu polubili Urugwajczyka. Suarez posiada spryt, przyspieszenie i stwarza zagrożenie.
- Piłkarze starają się wygrywać mecze. Wiedzieliśmy, że on będzie szukał kontaktu, jednak nie ma nic złego w próbach wywalczenia rzutów wolnych – powiedział Martinez.
Łatwo było Hiszpanowi być tak rozważnym, biorąc pod uwagę to, że Steve Gohouri zdobył ze spalonego gola dającego Wigan remis, na który zdaniem Dalglisha zasłużyli.
Martinez mimo to nie był jednak tak stanowczy jak Dalglish. Wracając do zagrożeń związanych z meczami reprezentacji, Szkot wyjawił, że analizował terminarz na przyszły sezon. – Sezon rozpoczyna się 13. sierpnia. 10. sierpnia odbędą się towarzyskie spotkania reprezentacji – powiedział.
Oficjalnie, Dalglish nie wie, czy będzie wtedy menedżerem. Gdyby Hodgson powiedział coś takiego, zostałby nazwany zarozumialcem. Ten sam zarzut nie zostanie przedstawiony Dalglishowi.
Rory Smith
Komentarze (0)