Lawrenson o meczu ze Spartą
Myślę, że fakt iż to Glen Johnson był najbliżej zdobycia bramki w czwartkowy wieczór w Pradze, świadczy o braku opcji Liverpoolu w ataku. Zawsze uważałem, że ważne jest podchodzenie do meczu u siebie z golem na wyjeździe i chociaż Kenny Dalglish nie wystawił defensywnego składu, nie spodziewałem się bramki.
Mecz pomógł menedżerowi odkryć kilka prawd o jego zespole.
Przede wszystkim, David Ngog nie może grać jako samotny napastnik.
Po prostu nie wydaje się zdolny do przetrzymania piłki i można zastanawiać się, czy kiedykolwiek mu się to uda, nawet mając do pomocy innego piłkarza.
Johnson natomiast wyglądał na najbardziej efektywnego piłkarza, wychodzącego do przodu. Można krytykować go za grę w defensywie, jednak nie mogłem dostrzec nikogo, kto tak bardzo angażował się w akcje ofensywne.
Martin Kelly dobrze radził sobie na prawej obronie, ale jeśli Kenny chce powrócić do systemu z cofniętymi skrzydłowymi, który tak dobrze sprawdził się w meczu z Chelsea, prawa flanka jest idealnym miejscem dla Johnsona.
Gdy myślisz o podaniach, jakich będzie potrzebował Andy Carroll, dochodzisz do wniosku, że niezbędny będzie ktoś wrzucający piłki w pole karne.
Mówiąc to, nie widzę wielu problemów w czwartek.
Thomas Repka spędził cały mecz na próbach odcięcia Ngoga - przedostać się za niego i dwu lub trzy bramkowe zwycięstwo nie powinno być problemem.
Mark Lawrenson
Komentarze (0)