TOT
Tottenham Hotspur
Premier League
22.12.2024
17:30
LIV
Liverpool
 
Osób online 1626

Kenny większy niż klub?


Dzień spędzony na ulicach Liverpoolu i w pubach w okolicach Anfield, powoduje, że zaczynasz wątpić w trafność słynnego zdania Dalglisha, że nikt nie jest większy niż klub.

Jest czwartek wieczór w pobliżu bramy Shankly'ego i Dalglish jest wszędzie. Na odznakach, na flagach oraz na plakatach - wszędzie King Kenny. Ludzie rozmawiają o Dalglishu na ulicach, a w pubach śpiewają o nim piosenki. W oficjalnym sklepie klubowym ludzie stają w ogromnych kolejkach, aby kupić limitowaną edycję koszulek retro,podkładki pod myszkę, obudowę do telefonu, kubki albo proporczyki, wszystko z podobizną Dalglisha. W sklepie znajdziemy również książki i magazyny z jego zdjęciami na okładkach, wszystkie z różnymi wersjami jednego tematu: King is back!

Poziom wiary w wielkiego bohatera, jakim jest Dalglish, w Liverpoolu jest niezaprzeczalny i niezapominalny. Można to porównać prawie do religii, gdyby nie fakt, że w większościach religii część wyznawców wątpi w Boga. Z Dalglishem jest inaczej ramię w ramię z nim podążają tłumy kibiców, które nigdy nie zwątpią. On wymyka się konwencjom. Dalglish był poza trenerką przez ponad dziesięć lat, teraz kilka minut przed jego przyjściem nadzieja i wiara wróciły w miejsce, które zbyt długo tych dwóch rzeczy nie miało. W ostatnim tygodniu został dziadkiem bliźniaków. W ten piątek (4.03) będzie obchodził sześćdziesiąte urodziny, ale według mnie jest najmłodszym sześćdziesięciolatkiem w Liverpoolu.

- O tak, uśmiechnął się. Sześćdziesiąt lat. I musisz dodać VAT do tego. To tylko wiek, czyż nie? Dla mnie nie ma znaczenia w jakim wieku jestem.

Jack by się zgodził. Jest taksówkarzem w Liverpoolu. W swoim świecie jest wiecznie niezadowolonym dzieciakiem. Mówi, że jest fanem Liverpoolu, ale musisz się nad tym zastanowić. Kibice Liverpoolu uśmiechają się na co dzień Jack nigdy się nie uśmiecha. U niego za uśmiech płaci się dodatkowo.

Aby udowodnić swoje przywiązanie do klubu Jack podnosi rękaw i pokazuje opaskę na nadgarstku, która wspomina Hillsbrough. Nie pytam o historię, ponieważ wiem, że jest w niej załączony żal i smutek. O Dalglisha jednak spytam.

Żadnych zastrzeżeń na temat powrotu Dalglisha, Jack?

- Jedynym zastrzeżeniem jakie znam jest to Apaczów w Ameryce. Mówisz o Kennym Dalglishu. Nie ma do niego zastrzeżeń.

Żadnych? Całkowita prawda?

- On jest Bogiem i to wszystko - powiedział Jack.

Weszliśmy do pubu Sandon dwie godziny przed rozpoczęciem meczu ze Spartą Praga. Ten pub to historyczne miejsce. To tutaj w marcu 1892 roku został założony Liverpool FC. Tutaj także Tom Hicks jr, syn byłego właściciela klubu, próbował załagodzić atmosferę związaną z jego rodziną. Został zakrzyczany i wyniesiony za drzwi przez kibiców Liverpoolu.

- Emocje tutaj zmieniły się - powiedział John z Birkenhead.

- Była złość na właścicieli, na Roya Hodgsona, na fatalne miejsce w tabeli. Od momentu jak przyszedł Kenny wszystko się zmieniło. Ludzie uspokoili się. Wszyscy mu ufają. Spędzałem noce na forach internetowych pisząc o tym i o tamtym. Teraz już tego nie robię, po prostu nie ma na co się uskarżać. Od momentu przyjścia Kennego wszyscy ufają, że będzie dobrze.

Później, po tym jak Liverpool wygrał ze Spartą i Dalglish mógł cieszyć się z pierwszego zwycięstwa w pucharach na Anfield po powrocie. Poszedłem w ciche miejsce pubu i spytałem o presję związaną z udźwignięciem tej odpowiedzialności.

- Nie ma żadnego ciężaru, powiedział. Nie sądzę, żeby to mogło być obciążenie kiedy masz po swojej stronie tylu ludzi. - dodał

Ktoś zapytał mnie czy jak przyszedłem, myślałem o tym, że kibice mogą zareagować przeciwnie do tego jak to zrobili, jeśli poszłoby mi źle. Wydaje mi się, że byłoby odwrotnie. Jeśli bym nie wziął tej roboty to wtedy mogliby mieć pretensje. Wszyscy chcemy pomóc klubowi. Gdy ktoś poprosi Cię o pomoc a ty mówisz nie, to jak w takim razie pomagasz?

Wygląda dobrze. Dużo się uśmiecha. Robi to z urokiem.

- Sześćdziesiąte urodziny, krok milowy w twoim życiu, powód do radości?

- Nie zdobędę dzięki temu trzech punktów, prawda? - zapytał.

- Punktów nie zdobędziesz. Będziesz miał tyle samo lat ile Shankly kiedy odchodził na emeryturę.

- Naprawdę?

- Tak. Trochę to dziwne, że ty zaczynasz wszystko od początku w tym samym wieku kiedy on kończył.

- Nie wiem czy to dziwne, to po prostu mój wiek. Nie mogę go zmienić. Cieszę się sobą, dlatego nie mam problemów. Wiek jest dla mnie nieważny. To był zaszczyt móc tutaj wrócić.

- Piłkarze chcą, abyś został jako stały manager.

- Ale to nie oznacza, że od razu wygrają mecz.

- Z pewnością to formalność, prawda?

- Nie wiem co się wydarzy. Nie było na razie żadnych rozmów. Nikt nie jest większy od klubu, już to kiedyś mówiłem. Cokolwiek postanowią będzie dobrze i nie będę miał z tym problemu. Nie ważne co powiedzą zawsze ich poprę w 100 %. Powiem jeszcze raz to co powiedziałem na początku pracy. Nie ma żadnego ultimatum, chcę po prostu dobrze wykonywać swoją robotę i umożliwić Liverpoolowi wygrywanie, jeśli to mi się uda będę szczęśliwy.

W Sandon powiedzą Ci co zrobił do tej pory. Na stanowisku trenera zatrudnił Steve'a Clarka. Wprowadził do pierwszej drużyny młodego Martina Kelley'ego. Mówiło się prawdziwie lub nie, że Hodgson rzadko otwierał drzwi do Akademii, że nie dawał młodym możliwości rozwoju.

Dalglish jest na szczycie wszystkiego w tym klubie. Sprzedał Torresa za ogromne pieniądze, który nie chciał dłużej grać w Liverpoolu. Kupił Luisa Suareza i potencjalną gwiazdę Andy'ego Carrolla w zamian. Dwóch w cenie jednego. Kiedy mówiło się o zwolnieniu Hodgsona ten chciał kupić takich zawodników jak Carlton Cole z West Hamu i Robert Huth ze Stoke City.

Robert Huth, czyli według Micka irlandzkiego fana Liverpoolu, nowego Paula Konchesky'ego. Nawet nie chcę myśleć co jeszcze zrobił by Hodgson z pieniędzy otrzymanych za Torresa.

Minęło 20 lat od momentu jak Dalglish opuścił Liverpool. Wiele rzeczy pozostało takich samych, ale jest jedna ogromna różnica:

- Moja osoba - mówi Dalglish.

- To prawda, to jest największa zmiana. Nigdy nie stałbym tak długo tutaj po meczu. Bylibyśmy w biurze otwierając drugą butelkę wina. To tylko pokazuje jak bardzo zmieniła się gra.

Opowiada historię przed meczem z West Hamem. Miał 15 lat kiedy miał testy w West Hamie. Według rodziców był za młody, więc wrócił do Glasgow. Przywiózł ze sobą jednak prezent, buty Pumy, które jak twierdzi pasują na niego teraz.

Śmiechy, żarty i nie ma Go. Na zewnątrz zebrany tłum kibiców. Dopingują Carraghera, Gerrarda, Kuyta, Carrolla, Suareza i Meirelesa. Ale w tym klubie jest tylko jeden Król. Nikt nie jest większy od klubu? Może tak, a może nie.

Tom English

Doceniasz naszą pracę? Postaw nam kawę! Postaw kawę LFC.pl!

Komentarze (0)

Pozostałe aktualności

Jak Merseyside stało się 51. stanem USA  (0)
21.12.2024 20:57, Kubahos, The Athletic
Alisson o nowych trenerach bramkarzy  (0)
21.12.2024 20:34, FroncQ, liverpoolfc.com
Zubimendi o powodach odrzucenia oferty The Reds  (5)
21.12.2024 15:00, Mdk66, thisisanfield.com
Statystyki przed starciem ze Spurs  (0)
21.12.2024 14:56, Wiktoria18, liverpoolfc.com
Tottenham: Przedstawienie rywala  (0)
21.12.2024 14:52, A_Sieruga, liverpoolfc.com
Keïta o obecnej formie Liverpoolu  (2)
21.12.2024 13:10, K4cper32, liverpool.com
Sytuacja kadrowa Liverpoolu i Tottenhamu  (0)
21.12.2024 11:22, BarryAllen, liverpoolfc.com
Darwin Nunez bliski zawieszenia  (5)
21.12.2024 10:51, Tomasi, thisisanfield.com