Joe Cole po meczu
Joe Cole przyznaje, że Liverpool czeka trudne zadanie awansu do ćwierćfinału Europa League i przekonuje, że po faulu na nim w drugiej części gry powinien zostać odgwizdany rzut karny. Podopieczni Dalglisha przegrali w Bradze 1-0 i Anglik przyznaje, że tym samym utrudnili sobie życie.
Sporting objął prowadzenie w 18 minucie po rzucie karnym Alana, a Cole jest przekonany, że Liverpool również powinien wykonywać jedenastkę po tym, jak Kaka przewrócił go w "szesnastce".
Arbiter spotkania Serge Gumienny nie odgwizdał przewinienia, a Liverpool do końca spotkania bezskutecznie szukał wyrównującego gola.
- To był trudny wieczór i gra nam nie wychodziła - powiedział Cole.
- Graliśmy na małym kacu po meczu z United, mieliśmy ciężkie nogi. Jednak w drugiej połowie prawdopodobnie zasłużyliśmy na coś z gry i był ewidentny rzut karny, a wynik 1-1 byłby dobrym rezultatem.
- Jednak nie załamujemy się, wracamy na Anfield i w meczu rewanżowym zagramy dobre spotkanie. Postaramy się awansować do dalszej fazy rozgrywek.
- Trudno strzelić bramkę na wyjeździe w Europie i nam wczoraj od samego początku to nie wychodziło.
- W drugiej połowie byliśmy lepszym zespołem i arbiter powinien nam przyznać jedenastkę. Miejmy nadzieję, że dokończymy robotę na Anfield, zapowiada się emocjonująca noc.
- Brakowało nam Steviego (Gerrarda), jednak w drugiej połowie graliśmy poprawnie i kiedy Andy pojawił się na boisku, zaprezentował się z dobrej strony. Będzie w naszym zespole naprawdę ważnym zawodnikiem i jestem pewien, że fani z niecierpliwością czekają, by zobaczyć go grającego w duecie ze Suarezem.
- Wciąż jesteśmy w stanie przejść do ćwierćfinału, ale to będzie trudny wieczór.
W międzyczasie, Liverpool dzisiaj przekona się, czy uraz pachwiny Stevena Gerrarda, który wykluczył go z udziału w ostatnim meczu the Reds w Portugalii, będzie wymagał operacji.
Komentarze (0)