Zapowiedź meczu
Już jutro o godzinie 14.30 na Stadium of Light Liverpool zmierzy się z drużyną Sunderlandu. Spotkanie odbędzie w ramach 30. kolejki Barclays Premier League i będzie 156 starciem obu drużyn w całej historii.
Po miażdżącym zwycięstwie the Reds nad Manchesterem United i klęsce w Lidze Europy, fani czerwonych mogą mieć mieszane uczucia przed tym spotkaniem, z pewnością jednak oczekiwać będą dobrego występu na wyjeździe.
W tym sezonie Liverpool odnosi nie tylko heroiczne triumfy nad liderami tabeli, ale także rozczarowujące porażki z zespołami z końca stawki. Jak zatem podopieczni Kenny’ego Dalglisha poradzą sobie z drużyną, która traci do nich tylko 4 punkty, zajmując obecnie ósmą pozycję w tabeli? The Reds po remisie z Wigan, porażce z Westa Hamem i zwycięstwie nad Czerwonymi Diabłami, z dorobkiem 42 punktów są na szóstym miejscu, mając 6 punktów straty do piątego Tottenhamu i 10 punktów do Chelsea, którym pozostaje jedno zaległe spotkanie.
Drużynie Czarnych Kotów nie wiodło się ostatnio najlepiej. Od 22 stycznia nie zanotowali zwycięstwa, przegrali cztery kolejne pojedynki, ale w ostatnim meczu zdołali zremisować 0-0 z Arsenalem na Emirates Stadium. Mecz z Liverpoolem będzie dla nich okazją powrotu na drogę zwycięstw przed własną publicznością, a także próbą zbliżenia się do wyniku 50 punktów na koniec sezonu - taki cel postawił przed swoimi zawodnikami trener Sunderlandu Steve Bruce. The Reds swoim ostatnim występem zaprzepaścili nie tylko wszelkie możliwości zdobycia jakiegokolwiek trofeum w tym sezonie, ale znacznie obniżyli szanse gry w Lidze Europy w przyszłym roku. Teraz Liverpool, żeby grać w tych rozgrywkach musi wyprzedzić Tottenham i zająć piąte miejsce. Obie drużyny potrzebują zatem punktów, z obu stron można spodziewać się walki. Podczas gdy zespół Dalglisha w dwóch ostatnich tygodniach przygotowywał się do spotkań ze Sportingiem Braga, the Black Cats mieli 15 dni przerwy.
W poprzednim meczu rozegranym na Anfield, Liverpool prowadzony przez Roya Hodgsona nie imponował. Mimo widocznej przewagi na boisku gospodarze mieli problemy z trafieniem do bramki przeciwnika, a prowadzenie zyskali za sprawą kontrowersyjnego gola strzelonego w 8. minucie przez Dirka Kuyta po niefortunnym kopnięciu Michaela Turnera i dobrej reakcji napastnika the Reds. Już w 25. minucie goście zdołali jednak wyrównać, trafiając do bramki Pepe Reiny z rzutu karnego, podyktowanego za zagranie ręką Christiana Poulsena. W drugiej połowie tempo gry spadło i gorsza dyspozycja gospodarzy została wykorzystana przez Darrena Benta. Remis i jeden punkt zdołał uratować Steven Gerrard, który w 64. minucie fenomenalnym strzałem głową nie pozostawił złudzeń Simonowi Mignoletowi.
W jutrzejszym spotkaniu the Reds z pewnością nie będą mogli liczyć na swojego kapitana, który przeszedł niedawno operację pachwiny i pozostanie poza grą jeszcze przez ponad trzy tygodnie. Dodatkowo zabraknie także Martina Kelly’ego i Fabio Aurelio. Do treningów powrócili już jednak Jonjo Shelvey i Daniel Agger i być może ten ostatni pojawi się jutro na boisku. Drużyna Czarnych Kotów tymczasem może cieszyć się z powrotu kapitana Lee Cattermole’a i Danny’ego Welbecka, a także Bolo Zendena i Neduma Onuoha, którzy według słów Steva Bruce’a "mogą być dostępni". Z dużą pewnością zabraknie jednak Fraizera Campbella, Michaela Turnera i Davida Meylera.
Jeszcze przed fatalnym spotkaniem ze Sportingiem Braga na Anfield, Dalglish ogłosił, że jego priorytetem na pozostałą część sezonu będą rozgrywki europejskie. Teraz Szkot będzie musiał zmienić swoje preferencje:
- Nie wiem, czy brak gry w Lidze Europy pomoże nam czy nie. Triumf w tym sezonie byłby dla nas powrotem do Europy. Wiemy, że teraz w każdym ligowym meczu musimy dać z siebie wszystko i zdobyć tyle punktów, ile jest możliwe.
- Do gry w Europie można dostać się tylko wygrywając mecze. Jeśli wygramy ich wystarczająco dużo i zgromadzimy wystarczającą ilość punktów, zagramy w przyszłym sezonie także poza Anglią.
Steve Bruce natomiast powiedział:
- W zeszłym sezonie zagraliśmy wspaniałe spotkanie na wielkiej arenie. Teraz musimy zrobić to ponownie, zagrać wyjątkowo dobrze. Jutrzejsze zwycięstwo pozwoli nam zbliżyć się do Liverpoolu. Przed nami jeszcze osiem spotkań w Premier League. Gdybyś powiedział o tym komuś jeszcze trzy, cztery lata temu, ten odpowiedziałby ci, że to się na pewno nie wydarzy. My nadal mamy jednak nadzieję, że zakończymy sezon w pierwszej szóstce lub siódemce.
Statystyki niemniej przemawiają na korzyść the Reds. W 155 spotkaniach obu drużyn, ekipa z Merseyside wygrywała 71 razy i 33 razy remisowała. W ostatnich 19 meczach Sunderland wygrał dwukrotnie. Od czasu przejęcia sterów w klubie, Kenny Dalglish poprowadził drużynę w dziewięciu meczach Premier League, dwa razy odnosząc porażkę, dwa razy remisując i pięć razy wygrywając. W tym samym czasie Sunderland zanotował cztery porażki, dwa remisy i trzy zwycięstwa. W czterech ostatnich spotkaniach na własnym terenie strzelili Liverpoolowi jedną bramkę.
Dla Kenny’ego Dalglisha forma, jaką zaprezentują jego zawodnicy może być kartą przetargową w rozmowach z właścicielami klubu. Jeśli jutro the Reds staną na wysokości zadania, ich zwycięstwo będzie jednocześnie 250. triumfem w całej trenerskiej karierze króla Kenny’ego. Jeżeli tak się stanie, obejrzy go 49 tys. widzów. Bilety na to spotkanie zostały wysprzedane już 11 marca.
Komentarze (0)