ARTYKUŁ
Lucas Leiva w pełni zasłużył na nowy kontrakt, który kończy niesamowity zwrot w karierze Brazylijczyka. W lecie ubiegłego roku było prawie przesądzone, że odejdzie z klubu po trzech latach walki o miejsce w składzie.
Lucas był poinformowany, że jeśli nadejdzie korzystna oferta, klub nie będzie stawała na drodze do jego odejścia. Powiedziano mu, że nie jest już potrzebny na Anfield.
Lucas zamiast przyznać się do porażki w długotrwałej walce o akceptację w Liverpoolu, stał się bardziej zdeterminowany aby osiągnąć swój cel.
Powiedział władzom klubu, że nie chce nigdzie odchodzić. Podczas okresu przygotowawczego starał się udowodnić, że dojrzał i posiadł niezbędne umiejętności by osiągnąć sukces w Premier League.
- Powiedziałem, że będę ciężko trenował i walczył o swoje miejsce, ponieważ jestem profesjonalistą - ujawnił na początku sezonu.
- To nie był łatwe, ale czasem musisz być opanowany.
Ku jego uciesze żaden klub nie złożył oferty a Lucas nie oglądał się za siebie.
Przez kilka lat żył w cieniu Xabiego Alonso, Javiera Mascherano oraz Stevena Gerrarda, ale w tym sezonie stał się kluczową postacią.
Był jednym z niewielu jasnych punktów podczas sześciomiesięcznej kadencji Roya Hodgsona i jeszcze poprawił swoją formę od czasu gdy menadżerem Liverpoolu został Kenny Dalglish.
Dwudziestoczterolatek zamknął usta wielu ludziom, którzy krytykowali jego przenosiny za 6 milionów funtów z Gremio w lecie 2007 roku.
Niewielu graczy Liverpoolu w ostatnich latach było tak różnie ocenianych przez kibiców.
Przyjechał do Liverpoolu jako najmłodszy gracz, który otrzymał „złotą piłkę” przyznawaną najlepszemu piłkarzowi ligi brazylijskiej.
Oczekiwania były ogromne, ale podczas gdy Lucas starał się zaadoptować w lidze angielskiej, wielu zastanawiało się nad sensownością tego transferu.
Z pewnością nie pomogła mu czerwona kartka, którą otrzymał w derbach na Goodison Park. Lecz często Lucas był kozłem ofiarnym i obwiniano go o nieudolność całego zespołu.
W pewnym momencie nawet wielki zwolennik talentu Brazylijczyka, ówczesny menadżer Liverpoolu Rafael Bentiez, dał mu odczuć, że może wkrótce odejść z klubu.
- Kiedy nie masz pełnego zaufania, czasem wolisz grać w inny klubie - wyznał Lucas.
Nie tylko wielu fanów uwierzyło teraz w talent Brazylijczyka, ale on sam nabrał pewności siebie.
Jego talent eksplodował w tym sezonie.
Fizycznie mocniejszy, bardziej odporny psychicznie i grający z większą pewnością siebie. Nie tylko Liverpool zyskuje na jego rozkwicie. Lucas ustabilizował swoją pozycję w reprezentacji Brazylii prowadzonej przez jego byłego trenera z Gremio - Mano Menezesa. Nosi zaszczytną koszulkę z numerem 5 na plecach. W przeszłości grali w niej wielcy piłkarzy tacy jak Dunga i Mauro Silva.
Miesiąc temu został ojcem po raz pierwszy. Jego żona urodziła mu syna, którego nazwali Pedro. Teraz właściciele Liverpoolu docenili jego postęp na boisku oferując mu nowy kontrakt. Po przejściu ciężkich czasów Lucas otrzymuje obecnie nagrodę za pozostanie na Anfield.
James Pearce
Komentarze (0)