Hodgson nie szuka zemsty
Roy Hodgson twierdzi, że nie będzie myślał o zemście kiedy w sobotę prowadzony przez niego West Bromwich Albion podejmie Liverpool, z którego w styczniu został zwolniony.
Doświadczony menadżer rozpoczął sezon jako trener Liverpoolu, ale po sześciu miesiącach zastąpił go na tym stanowisku Kenny Dalglish, legenda the Kop.
Hodgson z trudem zdobywał punkty poza Anfield a w pewnym momencie prowadzony przez niego Liverpool znalazł się w strefie spadkowej.
Przed wizytą the Reds na the Hawthorns, Hodgson skupia się na tym, żeby cenne punkty zostały w West Bromwich i pomogły drużynie utrzymać się w Premier League.
- To tylko kolejny mecz, ale jest niezwykle ważny, ponieważ do zakończenia ligi zostało tylko osiem kolejek - powiedział Hodgson.
- Nie sądzę, abym musiał się mścić albo komuś cokolwiek udowadniać.
- Jeśli ktoś uważa, że muszę coś udowodnić, sugerowałbym aby zobaczył czego dokonałem przez 36 lat swojej kariery.
- Myślę, że to bardziej o mnie świadczy, niż krótki, sześciomiesięczny epizod.
- Dla mnie to tylko sześć miesięcy w 36-letniej karierze i nie zamierzam się tym martwić.
- Żyję teraźniejszością i przyszłością. Co się stało w Liverpoolu to przeszłość.
Hodgson powtórzył również, że przez fanów domagających się powrotu Dalglisha nigdy nie dostał prawdziwej szansy na pokazanie w Liverpoolu swoich umiejętności menadżerskich.
- Ludzie, którzy mnie zatrudnili dość szybko opuścili klub. Myślę, że nowi właściciele znaleźli się w trudnym położeniu, ponieważ nie wygrywaliśmy wystarczająco często.
- Fani jasno wyrazili, że chcieli mojego odejścia. Wszsycy wiedzą, ze nawet przez minutę nie mogłem poczuć się na Anfield jak u siebie.
- To nie jest żaden sekret, przez wielu ludzi nie byłem postrzegany jako menadżer odpowiedni dla Liverpoolu. Chcieli kogoś innego, co uczyniło moje życie znacznie trudniejszym.
- Miałem pecha, że znalazłem się w klubie, w którym fani chcieli kogoś innego.
Komentarze (0)