Z Perth do Liverpoolu - Historia Kinga
Dla młodego chłopaka, Toma Kinga, droga do Akademii Liverpoolu nie była zwyczajna. Urodził się w Norwegii, 16-latek spędził kilka lat żyjąc w Aberdeen, zanim ostatecznie osiedlił się w Australii.
To właśnie tam poznał smak piłki nożnej i wyróżniał się w centrum treningowym reprezentacji Australii.
Jednak jak to się stało, że życie w Perth tak szybko zamieniło się w grę dla Liverpoolu?
- Zostałem zauważony przez Manchester United, kiedy miałem około 12 lat. Przyjechałem tutaj na testy do kilku klubów, w tym do United, Manchesteru City i Liverpoolu - powiedział King podczas niedawnej rozmowy w Akademii.
- Przyjechałem tutaj i nie musiałem długo zastanawiać się nad podjęciem tej decyzji.
- Byłem w narodowym centrum treningowym w Australii. Działający tutaj system oznacza, iż profesjonalne drużyny nie mogą działać, zanim nie osiągną poziomu U21. Zaczynasz grę w tej grupie wiekowej, gdy masz około 17 lat. W tym centrum treningowym spędziłem około czterech lat.
- Kiedy tutaj przyjechałem, cała moja rodzina przebywała jeszcze w Perth. Jednak nasza rodzina pochodzi z Anglii, więc mam tu kilka osób, które mnie wspierają. Mam dziadków, którzy żyją w Wirral i Preston, a moja rodzina mieszka w Warrington.
- Mój tata jest z Liverpoolu, więc naturalnie dorastałem kibicując 'The Reds'.
- Uwielbiam życie tutaj. Jest wspaniałe. Chciałbym trochę australijskiej pogody, ale poza tym jest świetnie.
King zaliczył swój pierwszy występ dla drużyny U18 w ich ostatniej porażce 4-2 z Nottingham Forest.
Przyznał, że chciałby mieć większy wpływ w swoim debiutanckim sezonie, ale już wyznacza sobie cele, aby robić większe kroki w przyszłości.
- Miałem w tym roku kilka kontuzji. Miałem problemy z plecami, a gdy mi się polepszyło, to złapałem uraz Achillesa.
- Mam nadzieję, że to będzie koniec moich problemów, ponieważ będziemy teraz mieć kilka ważnych meczów w lidze.
- Morale w składzie jest świetne. Wszyscy są bardzo dobrzy. To jest jak jedna, wielka rodzina.
- Rodolfo upewnia się, że wszyscy dają z siebie wszystko. Kiedy jest taka potrzeba, to jest poważny, ale również śmieje się razem z nami.
Z taką międzynarodową przeszłością, nikt nie może winić Kinga za to, iż wciąż pozostawia sobie otwartą furtkę co do tego, w jakiej reprezentacji będzie grał.
Jednak jego australijskie korzenie oznaczają, że powinien wiązać swoją przyszłość z reprezentacją 'Socceroos'. Młodzik przyznaje, że ma słabość do swojego rodaka, który otrzymał status bohatera za swoje występy po drugiej stronie Stanley Park.
- Jestem Australijczykiem, więc będę dumny z gry dla mojego kraju - powiedział King.
- Chciałbym zobaczyć siebie w koszulce 'Oz', jednak w tym momencie jestem również otwarty na grę w reprezentacji Anglii. Zobaczymy, jak to się potoczy. Mam do przebycia długą drogę, zanim zaczniemy rozmawiać o tym w realistycznych warunkach.
- Kiedy byłem młodszy, bacznie przyglądałem się Harry'emu Kewell'owi, ale kontuzje sprawiły, że prawdopodobnie nigdy nie radził sobie tak dobrze w Liverpoolu, jak tylko mógł.
- Muszę też przyznać, że uwielbiam Tima Cahilla - jednak nienawidzę o tym mówić, bo on gra dla Evertonu! - zakończył King.
Komentarze (0)