Musimy inwestować w zespół
Sobotnia porażka z West Bromem potwierdziła to, co wszyscy wiemy od dłuższego czasu. Liverpool potrzebuje znacznych wzmocnień w letnim okienku transferowym.
Od swojego powrotu na ławkę trenerską Kenny Dalglish wykonał świetną pracę, ale z tymi piłkarzami, którymi dysponuje nie można spodziewać się cudów. Kiedy w końcu zostanie zaprezentowany jako menedżer na stałe, będzie mógł zacząć rozwiązywać te problemy, ale na realne wzmocnienie składu potrzebne będą duże pieniądze.
Nie ma wątpliwości, że dwie kontuzje w pierwszej połowie słono nas kosztowały na The Hawthorns.
Zarówno Glen Johnson, jak i Daniel Agger to obrońcy na światowym poziomie, a po ich zejściu cała drużyna zaczęła wyglądać gorzej.
Patrząc na wcześniejsze kontuzje Martina Kelly’ego i Fabio Aurelio widać, że w najbliższych meczach cała linia obrony składać się będzie ze stoperów. Nie jest to idealna sytuacja zwłaszcza w momencie, kiedy oczekujemy od defensorów bardziej ofensywnej gry i zwiększania opcji w rozegraniu.
Zdecydowanie potrzebujemy lewego obrońcy, Comolli powinien też zastanowić się nad problemem jeszcze jednego środkowego.
Urazy kazały Dalglishowi przesunąć Carraghera na prawą stronę, jednak taki ruch osłabia serce naszej defensywy. Martin Skrtel nie może pochwalić się najlepszym sezonem, a Aggerowi co i rusz przytrafiały się kolejne kontuzje.
Sotirios Kyrgiakos zawsze daje z siebie wszystko, ale czasami maksimum jego możliwości to wciąż za mało dla klubu takiego jak Liverpool.
Ostatnimi czasy można usłyszeć plotki o planach ściągnięcia Gary’ego Cahilla z Boltonu i myślę, że ten transfer byłby dobrą odpowiedzią na nasze potrzeby.
Brak szerokiej kadry rzuca się w oczy na każdym etapie sezonu. Z całą pewnością potrzebujemy kogoś, kto będzie w stanie zrobić rajd skrzydłem i dokładnie dorzucić piłkę na głowę Andy’ego Carrolla lub do Luisa Suareza. Mamy siłę ognia, z której możemy być dumni. Teraz trzeba usprawnić formacje za plecami napastników.
Można ściągnąć pięciu zawodników, ale nie chodzi tylko o zwiększenie liczby graczy w Melwood. Potrzebujemy najlepszych możliwych transferów, które popchną klub do przodu.
Prze remisie Tottenhamu z Wigan zaprzepaściliśmy wielką szansę na zmniejszenie dystansu. Trzeba dalej walczyć o piąte miejsce chociaż obawiam się, że wynik tej rundy jest już ustalony.
Nie jestem fanem Martina Atkinsona. Nie uważam go za wybitnego sędziego i kiedy prowadzi mecz Liverpoolu zawsze sprawy układają się tak, że najważniejsze decyzje zapadają na naszą niekorzyść.
Nie można jednak zrzucać odpowiedzialności za ostatni wynik na sędziego. Oba karne zostały podyktowane prawidłowo.
Przegraliśmy sobotni mecz na własne życzenie.
Było to ciężkie popołudnie między innymi dla Andy’ego Carrolla. Podobna sytuacja miała miejsce z Fernando Torresem, który zaraz po przyjściu do Liverpoolu stał się najczęstszym celem ataków obrońców rywali.
Oczywiście Andy nie da się stłamsić. To duży chłopak, który potrafi o siebie zadbać.
Musi jednak uważać na swój temperament aby nie dać się ponieść po ciosach rywali. Im chodzi dokładnie o to, aby go sprowokować i Andy musi mieć tego świadomość.
Przed meczami z Liverpoolem trenerzy innych zespołów będą pouczać swoich obrońców, aby od pierwszego gwizdka nie dawali mu żyć, jak w sobotę Jonas Olsson. Niebezpieczeństwo polega na tym, że Carroll nie wytrzyma, zareaguje w niewłaściwy sposób i wyleci z boiska.
Dla tego młodego napastnika przyszedł ciężki okres. Po tak głośnym transferze z Newcastle musi nauczyć się żyć pod presją i jak sobie z nią radzić.
Nie udało mu się strzelić przeciwko WBA, ale z każdym meczem będzie dochodził do formy i pełnej sprawności fizycznej. Nie mam wątpliwości, że będzie świetnym nabytkiem dla Liverpoolu.
Czas odpowiedzieć City
The Reds muszą zapomnieć o porażce i odprawić Manchester City z kwitkiem w poniedziałkowy wieczór.
Nie będzie to łatwe biorąc pod uwagę rozpęd rywali po zdemolowaniu Sunderlandu i problemy z kontuzjami w Liverpoolu.
W tym sezonie udawały się już świetne mecze z Chelsea i Manchesterem United na Anfield i mam nadzieję na podobny rezultat w poniedziałek.
Czynnikiem motywującym musi być chęć rewanżu za to, co stało się na City of Manchester Stadium na początku tego sezonu. Tamtego dnia zagraliśmy po prostu tragicznie.
Zwycięstwo umocni ducha drużyny i pozwoli na dobre zapomnieć o meczu z WBA.
Nowy kontrakt dla Lucasa to dobry ruch
Nigdy nie byłem wielkim fanem umiejętności Brazylijczyka ale muszę przyznać, że zasłużył nową umowę.
Przez ostatni rok zanotował ogromny postęp i stał się ważnym ogniwem pierwszego składu Liverpoolu.
Nowy kontrakt ma sens, bo klub musi bronić pieniędzy, które zainwestował w jego rozwój.
Zbyt często czeka się z przedłużeniem kontraktu zbyt długo, przez co piłkarze odchodzą w ostatnim roku jego obowiązywania za marne grosze.
Dla Liverpoolu niezwykle ważne jest dawanie długoletnich umów zawodnikom, których chcemy tu zatrzymać zanim okaże się, że są dostępni po obniżonej cenie.
John Aldridge
Komentarze (0)