Dalglish: Zapomnijmy o przeszłości
Kenny Dalglish jest zdania, że ostatnia seria bez zwycięstwa w meczach z Arsenalem nie będzie miała dla Liverpoolu znaczenia, kiedy oba kluby spotkają się dziś na Emirates Stadium. The Reds nie pokonali Kanonierów na ich obiekcie od lutego 2000 roku, kiedy jedyną bramkę zdobył Titi Camara.
Szkot pozostaje pewny, iż jego podopieczni zdołają przerwać złą passę pod warunkiem, że zaprezentują poziom taki jak w spotkaniu z Manchesterem City.
- Historia pojedynków nie jest dla mnie ważna - powiedział Dalglish na przedmeczowej konferencji prasowej - Nie myślałem, że przegramy z West Bromem, ale tak się stało. Dlaczego więc mielibyśmy nie pokonać Arsenalu?
- Poprzednie rezultaty nie robią żadnej różnicy. To do niczego nie prowadzi, najważniejsza jest teraźniejszość.
- Do meczu podejdziemy tak samo jak zrobiliśmy to w poniedziałek z Manchesterem City - dodał boss The Reds - Tak powinno być w każdym spotkaniu. Nie zamierzamy usiąść i wyjaśniać naszej strategii. Są jednak pewne zasady, do których piłkarze dostosowali się grając przeciwko City. Dokładnie to chcielibyśmy oglądać.
Kanonierzy mają świadomość, że każdy wynik inny niż zwycięstwo może pozbawić ich szans na tytuł mistrzowski.
Podopieczni Arsene'a Wengera, pomimo sugestii jakoby nie posiadali mentalności pozwalającej na zdobywanie trofeów, do niedawna walczyli na czterech frontach. Dalglish wierzy, że są w stanie połączyć swój wychwalany styl gry z osiąganiem sukcesów.
- Arsenal to fantastyczna drużyna.
- Jeszcze miesiąc temu liczyli się w walce o cztery trofea. Teraz pozostała im tylko Premier League, jednak nie umniejsza to faktu, iż mają piłkarzy ze znakomitymi umiejętnościami, a ich grę lubi oglądać wielu kibiców.
- Przed nami ciężki mecz i wiemy, co nas czeka, ale oni również mają do wypełnienia trudne zadanie.
- Ich zespół podziwia wielu ludzi i ja jestem jednym z nich.
- Jeśli wychowujesz sobie dobrych piłkarzy, szanse na tytuły są większe - uważa Dalglish - Myślę, że w tym roku mieli oni troszeczkę pecha. Z jednych rozgrywek wyeliminował ich Manchester United, z innych Barcelona.
- To były trudne mecze. Mogli trafić na słabszych rywali, ale czasem trzeba pogodzić się z losem. Czasami nie decydują umiejętności, ale losowanie.
Pytany o nadzieje na zajęcie pozycji, dającej prawo gry w Lidze Europy, King Kenny odpowiedział:
- Staramy się wyciągnąć jak najwięcej z każdego meczu. Pod koniec sezonu podliczymy punkty i zobaczymy, gdzie jesteśmy.
- Jeśli zdobędziemy kwalifikację do Ligi Europy, będziemy ją mieć, jeśli nie, to nie. Nie wybiegamy jednak w przyszłość dalej niż spotkanie z Arsenalem.
Komentarze (0)