TOT
Tottenham Hotspur
Premier League
22.12.2024
17:30
LIV
Liverpool
 
Osób online 1621

Przyszłość w jasnych barwach


Zapraszamy Państwa do zapoznania się z tym, co John Aldridge ma do powiedzenia na temat ostatniego meczu, przyszłości Liverpoolu i Arsene’a Wengera

Spotkanie z Arsenalem pokazało, że nasza przyszłość wygląda dobrze – wszystko dzięki wychowankom Akademii

Niedzielny występ młodych obrońców – Johna Flanagana i Jacka Robinsona – był wspaniały. Trudno o coś bardziej przerażającego, niż występ przeciwko Samirowi Nasriemu i Theo Walcottowi w obecności 60 tysięcy zgromadzonych na Emirates, jednak młodzi spisali się bez zarzutu.

To było wyjątkowo przyjemne, ponieważ wszyscy chcemy widzieć miejscowych chłopaków wychowanych w Akademii. Dostali tą szansę z powodu kontuzji, jakie dotknęły naszą obronę, a za nimi są następni, którzy pukają do drzwi. Wszystko polega na wykorzystaniu nadarzających się okazji i pokazaniu swoich możliwości – a to z pewnością im się udało.

Kiedy Robinson wszedł na boisko, bałem się o niego, ponieważ Walcott jest bardzo trudny do upilnowania. Stanął jednak na wysokości zadania dzięki swej szybkości i wielu blokom, którymi nie pozwolił na wrzucenie piłki w pole karne. Ciężko uwierzyć, że ma dopiero 17 lat.

Z prawej strony Flanagan upewniał się, że Nasri nie będzie miał możliwości kopnięcia piłki. Przypominał mi Jamiego Carraghera, kiedy ten po raz pierwszy pojawił się na tej pozycji. Ma wspaniały temperament, nigdy nie unika starcia, a z piłką obchodzi się schludnie i starannie. Udało mu się wywiązać ze swoich obowiązków przeciwko dwu klasowym zespołom – Manchesterowi City i Arsenalowi.

Kolejnym miejscowym wychowankiem, który zabłysną, był Jay Spearing – bez wątpienia najlepszy zawodnik meczu. Przez całe wieki musiał znosić ludzi, którzy mówili, że nigdy mu się nie uda – ze względu na to, że był za mały. Jednak kontuzja Stevena Gerrarda dała mu możliwość pokazania owym ludziom, że się mylili i z pewnością ową okazję wykorzystał. Nigdy nie zdarzyło mu się znaleźć w niewłaściwym miejscu, a z każdą grą staję się coraz lepszy. Ok, Spearing dał przeciwnikom rzut karny, jednak było to spowodowane przede wszystkim zmęczeniem po wielkim wysiłku.

Sposób w jaki piłkarze odpowiedzieli na utratę bramki pokazał bojowe zdolności i waleczny charakter zespołu. Sędzia miał rację przy obu rzutach karnych. To co zrobił Emmanuel Eboue było głupotą.

Jest jedna rzecz, o której muszę wspomnieć. Ktoś powinien pogadać z Lucasem Leivą i powiedzieć mu, żeby nie święcił tak ostentacyjnie przyznania rzutu karnego. Z tym powinno się poczekać, aż piłka znajdzie się w bramce. Na szczęście Dirk Kuyt spokojnie ją tam umieścił. Kuyt jest doskonałym wykonawcą rzutów karnych, spokojnym mimo presji. Mając 12 goli na koncie jest w tym sezonie naszym najskuteczniejszym strzelcem i tym bardziej należy się cieszyć, że zdecydował się przedłużyć kontrakt.

Planujemy i budujemy przyszłość co widać przez sprowadzenie Luisa Suareza i Andy’ego Carrolla, a także sięganie po młodych z Akademii. Żeby jednak udało im się stanąć na wysokości zadania, potrzeba także doświadczonych zawodników. Stevie, Carra, Kuyt i Pepe Reina są tutaj najistotniejsi.

Wiem, że zdobywając punkt, pomogliśmy Manchesterowi United, jednak nie możemy patrzyć na to w ten sposób. Faktem jest, że Arsenal zwyczajnie nie jest na tyle dobry, by wygrać ligę. To co powinniśmy zrobić, to zająć się porządkowaniem własnego domu i robieniem planów na przyszły sezon, z nadzieją, że będziemy w stanie rzucić wyzwanie na samym szczycie.

Wielka ulga, że z Jamie Carragherem wszystko w porządku

Kiedy Jamie Carragher leżał nieprzytomny na murawie, obawiałem się najgorszego. Myślałem, że ma złamaną szczękę, dlatego bardzo się ucieszyłem, kiedy okazało się, że ma się dobrze. Znając Carrę, mogę się założyć, że kiedy się obudził, chciał wrócić na boisko. Na pewno jest zdeterminowany, by zagrać w sobotę przeciwko Brmingham City, jednak kiedy doznaje się takiego urazu głowy, trzeba zachować ostrożność. Lekarze będą musieli mieć na niego oko.

Odkąd straciliśmy Gerrarda z powodu kontuzji, Carra przewodzi drużynie w sposób doskonały. Wiele zyskaliśmy z jego powrotu do środka. To trochę jakby mieć menadżera na boisku. Potrafi doskonale pokierować piłkarzami, którzy są wokół niego i pomóc takim jak John Flanagan i Jack Robinson.

Trzeba mieć nadzieje, że Carra zostanie z Liverpoolem po zakończeniu kariery – w takiej czy innej roli - bowiem ma bardzo dużo do zaoferowania. Na szczęście do tego czasu mamy długą drogę, jako że Jamie udowodnił, iż ciągle jest klasowym obrońcą.

Brak występów w Europie może okazać się ukrytym błogosławieństwem

Jeśli Liverpool nie zagra w Europie, w cale nie będzie to oznaczać końca świata. Jestem pewien, że nasza ligowa forma może wiele zyskać właśnie dzięki temu, że nie będziemy tam występować, a także da nam możliwość lepszego walczenia o domowe puchary.

Granie w czwartki i niedziele nie jest dobre i przeszkadza w przygotowaniu się do meczów ligowych. Bez występów w Europie, zespół nie znajdzie się pod olbrzymią presją, a menadżer nie będzie musiał martwić się odpowiednią rotacją. Chcemy dostać się z powrotem do Ligi Mistrzów. To nasz priorytet. I będzie to łatwiej osiągnąć jeśli nie zakwalifikujemy się do Ligi Europy.

Zapomnijmy o Tottenhamie – Liverpool powinien uważać na Everton

Oprócz pogoni za Tottenhamem, Liverpool musi też podołać wyzwaniu rzuconemu przez rywali ze Stanley Park. Everton znajduje się zaledwie dwa punkty za nami i jest w doskonałej formie. David Moyes przypomina Paula Danielsa ze swoją umiejętnością „wyciągania z kapelusza” rezultatów. Jest bardzo ważne, żeby Liverpool zakończył sezon powyżej nich i powinno to stanowić dodatkową motywację na ostatni miesiąc sezonu.

Everton ma przed sobą bardzo ciężkie spotkanie z Manchesterem United, powinniśmy więc to wykorzystać i dokonać rzezi Birmingham na Anfield. Nadchodzące dwa spotkania w domu – właśnie przeciwko Birmingham, a także Newcastle – to doskonała okazja, by wykorzystać to co, zbudowano dzięki rezultatom w meczach z Manchesterem City i Arsenalem. Od przybycia Kenny’ego, Anfield zamieniło się w prawdziwą twierdzę i dobrze, żeby dalej nią było.

Arsene Wenger pokazał, że nie umie wytrzymać presji

Dla mnie szczytowym momentem niedzielnego spotkania była reakcja Kenny’ego Dalglisha na zdenerwowanie Arsena Wengera. Myślę, że Kenny był bardzo powściągliwy – w żaden sposób nie można tego porównać do tego, jak ja wybuchłem podczas Mistrzostw Świata w 1994 roku.

Wenger kompletnie się pogubił i nie jestem w stanie zrozumieć na czym polega jego problem. Doliczono minimum osiem minut, w ciągu których nastąpiły kolejne przerwy. Zamiast obwiniać innych powinien zając się własnym podwórkiem, ponieważ atak Eboue na Lucasie był czystą głupotą.

Presja dopadła Wengera w niedziele. Nie był w stanie jej wytrzymać i cała frustracja wyszła na zewnątrz.

John Aldridge

Doceniasz naszą pracę? Postaw nam kawę! Postaw kawę LFC.pl!

Komentarze (0)

Pozostałe aktualności

Jak Merseyside stało się 51. stanem USA  (0)
21.12.2024 20:57, Kubahos, The Athletic
Alisson o nowych trenerach bramkarzy  (0)
21.12.2024 20:34, FroncQ, liverpoolfc.com
Zubimendi o powodach odrzucenia oferty The Reds  (5)
21.12.2024 15:00, Mdk66, thisisanfield.com
Statystyki przed starciem ze Spurs  (0)
21.12.2024 14:56, Wiktoria18, liverpoolfc.com
Tottenham: Przedstawienie rywala  (0)
21.12.2024 14:52, A_Sieruga, liverpoolfc.com
Keïta o obecnej formie Liverpoolu  (2)
21.12.2024 13:10, K4cper32, liverpool.com
Sytuacja kadrowa Liverpoolu i Tottenhamu  (0)
21.12.2024 11:22, BarryAllen, liverpoolfc.com
Darwin Nunez bliski zawieszenia  (5)
21.12.2024 10:51, Tomasi, thisisanfield.com