Liga Europy podzieliła fanów
Podczas niedzielnego meczu z Newcastle na Anfield Liverpool będzie miał szansę, by pójść za ciosem i podtrzymać dobrą passę. Pod wodzą Kenny’ego Dalglisha nasza forma w meczach u siebie jest wspaniała, musimy znów przenieść ciężar gry pod pole karne rywali, tak jak zrobiliśmy to przeciwko Birmingham.
Jestem pewien, że Andy Carroll będzie zdeterminowany, by udowodnić, że jest już w pełni sił i że może zagrać przeciwko swojej byłej drużynie.
Niewątpliwie musimy zrewanżować się Newcastle za porażkę 3-1, jakiej doznaliśmy na St James’ Park w grudniu.
Nie zapomina się o takiej porażce. Takie przegrane bolą. Kiedy byłem piłkarzem, wykorzystywałem podobne wspomnienia jako motywację, gdy ponownie mierzyliśmy się z drużyną, która nas pokonała.
Biorąc pod uwagę fakt, że różnica punktowa pomiędzy The Reds a Tottenhamem zmalała do trzech punktów, piąte miejsce jest niewątpliwie realistycznym celem.
Jednak fani, z którymi rozmawiałem, są podzieleni w stosunku 50-50 w odpowiedziach na pytanie, czy chcieliby kwalifikacji do Ligi Europy. Wielu z nich wierzy, że z korzyścią dla nas byłoby, jeśli w przyszłym sezonie moglibyśmy skupić się jedynie na rozgrywkach krajowych. Mogę zrozumieć takie podejście.
Granie w czwartki i niedziele to nie jest idealna sytuacja. Negatywnie wpływa to na przygotowania do meczów ligowych.
Jeśli wywalczymy piąte miejsce, to oczywiście, weźmiemy co nasze. Jeśli jednak nie uda nam się, nie będzie to koniec świata. Cokolwiek się nie stanie, priorytetem na przyszły sezon musi być powrót do Ligi Mistrzów.
John Aldridge
Komentarze (0)