Kennedy o Carrollu
Chociaż zawodnicy ci mają zupełnie inne metki z ceną, legenda Anfield, Alan Kennedy ma wiele wspólnego z Andym Carrollem. Obaj, gdy zostali skuszeni perspektywą zdobywania trofeów w Liverpoolu zostawili za sobą ukochane Newcastle United. Pomimo tego, że oddalili się od swojego dziecięcego klubu, nadal odczuwają silne uczucia do swoich północno-wschodnich korzeni.
Podczas gdy Carroll przygotowuje się do występu przeciwko Srokom w niedzielę po raz pierwszy, odkąd w styczniu padł brytyjski rekord transferowy wynoszący 35 milionów funtów, Kennedy dobrze wie, co będzie działo się w głowie napastnika podczas tego spotkania.
56-letnia gwiazda oczekuje powrotu napastnika po kontuzji kolana i uważa, że Carroll będzie kipieć przeróżnymi emocjami.
- To zawsze jest specjalne wydarzenie, kiedy stajesz naprzeciwko swojemu byłem klubowi – powiedział. Nie możesz tak po prostu udawać, że jest tak samo, jak w przypadku innych gier.
- Przede wszystkim chcesz zaimponować i pokazać swoją wartość, uzasadnić opuszczenie klubu. Chcesz udowodnić, że jesteś lepszy. Jestem pewny, że tak samo będzie z Andym.
- Newcastle United stanowiło ogromną część jego życia. Nie przestajesz ot tak być jego fanem.
- Jestem pewny, że pojawi się na tym spotkaniu jego rodzina z północy. To będzie mieszanka nerwów i ekscytacji.
Relegacja Newcastle do drugiej dywizji w sezonie poprzedzającym przybycie Kennedy’ego na Anfield latem 1978 roku oznaczała, że następne spotkanie z Magpies, już w czerwonej koszulce, nastąpiło dopiero po ponad pięciu latach.
Do spotkania Carrolla z jego byłymi kolegami dojdzie znacznie szybciej. Po raz pierwszy od transferu, napastnik ponownie pojawił się na St James' Park w zeszłym tygodniu, na zremisowanym meczu z Manchesterem United, który Carroll oglądał w prywatnym boksie.
Kennedy podkreśla jednak, że jeżeli Carroll udowodni Kenny'emu Dalglishowi swoją gotowość, nie będzie żadnych sentymentów.
- Dla mnie to była inna sytuacja. Nie mierzyłem się bowiem z Newcastle od kilku lat, odkąd dołączyłem do Liverpoolu, jestem jednak pewny, że postawa Andy’ego będzie taka sama jak moja – dodał.
- Twoim jedynym zadaniem jest robić jak najlepiej to, co do ciebie należy i uzyskać dla Liverpoolu najlepszy rezultat jaki tylko się da. W takim spotkaniu możesz jednak za bardzo się starać, ponieważ jesteś zdesperowany, żeby wszystko dobrze poszło.
- Kiedy tak się dzieje, czasami popełniasz błędy. On musi się rozluźnić i pozwolić, żeby mówiły za niego jego głowa i nogi.
- Uważam, że Andy’emu pomoże to, że Newcastle nie grozi spadek. Jeżeli Andy dobrze zagra, a Liverpool wygra, nie będzie to mieć żadnych poważnych konsekwencji. Byłoby to znacznie trudniejsze dla niego, gdyby Sroki nadal o coś walczyły.
- On rozpaczliwie chce grać i wpisać się na listę strzelców. Kenny jednak, nie wykorzysta go, jeżeli na sto procent nie będzie gotowy.
- Po tym, jak zespół poradził sobie z Birmingham City, nie ma potrzeby, żeby go poganiać.
Kariera Kennedy’ego rozkwitła po przeprowadzce z Newcastle na Anfield wartej 330 tysięcy funtów. W czasie siedmiu lat i 359 występów zdobył tu dwa Puchary Europy, cztery puchary ligowe i cztery ligowe tytuły.
Były obrońca uważa, że Carroll tak samo pomoże the Reds wzbogacić ich salę trofeów.
- Dołączenie do Liverpoolu było dla mnie dość łatwą decyzją – powiedział. Newcastle za jednego zawodnika otrzymało jedną trzecią miliona i ostatecznie byli z tego zadowoleni. To był brytyjski rekord transferowy za obrońcę.
- To było dziwne, ale nie czułem jakiejś dodatkowej presji. Tak samo jest z Andym i pieniędzmi, jakie Liverpool za niego zapłacił. Nie można się nad tym zastanawiać.
- Po opuszczeniu klubu, często wracałem, żeby oglądać mecze Newcastle. Powrót do tego miejsca jest zawsze przyjemnością.
- Kiedy dorastałem, moją lokalną drużyną był Sunderland, od momentu jednak, jak mój brat zaczął grać w Newcastle, to oni stali się moim zespołem.
- Kiedy Terry McDermott wrócił do nich w 1982 roku, Jackie Milburn próbował przekonać mnie, żebym i ja wrócił, ja byłem jednak szczęśliwy w Liverpoolu. Nie długo po tym zdobyłem zwycięską bramkę w finale Pucharu Europy i nie myślałem o przeprowadzce.
- Odkąd Andy przeniósł się tutaj, robi na mnie naprawdę dobre wrażenie. Bardzo dobrze się tutaj sprawuje.
- Dwa gole, które zdobył przeciwko Manchesterowi City były fantastyczne, a zadowolenie na jego twarzy niezwykle miłe do oglądania.
- Znalazł się w kilku świetnych pozycjach. Jest równie dobry grając po ziemi, jak i w powietrzu.
- To widać, jak bardzo cieszy go piłka nożna. Wystawianie go razem z Luisem Suarezem będzie przysparzać obronie wiele problemów.
- Suarez to inteligentny piłkarz. Jego próby są niekonwencjonalne, a on jest całkiem inny, od tego, co uważamy za symbol gracza Liverpoolu – kogoś, kto trzyma się podstawowych zasad. To niezwykle ekscytujący gracz, zapierający swoją grą dech w piersiach.
Zawodnik, przezwany przez Kopites "Barneyem Rubblem" opuścił Liverpool w 1985, kiedy Kenny Dalglish sprzedał go do Sunderlandu.
Obecnie Kennedy jest stały gościem na Anfield i cieszy go wpływ, jaki Dalglish wywarł na klub w ciągu czterech miesięcy odkąd ponownie zajął miejsce trenera the Reds.
- Kenny wykonuje absolutnie wspaniałą pracę – dodał. Wraz ze sobą wniósł równowagę i porządne kierownictwo. Nasza pewność jest wysoka, nie będzie jednak łatwo w niedzielę przeciwko Newcastle.
- Alan Pardew to sprytny menadżer, a jego drużyna pokazała charakter, kiedy przegrywając 4-0 z Arsenalem, zdołała z nimi zremisować.
- Domowa forma Liverpoolu jest jednak znakomita, a oznaki na przyszłość są naprawdę obiecujące.
Komentarze (0)