Wywiad z fanem Newcastle
Michael Martin z magazynu Newcastle United True Faith podzielił się swoimi refleksjami przed niedzielnym spotkaniem piłkarzy z St James' Park z Liverpoolem. Zapraszamy do lektury!
Jak czujesz się przed meczem na Anfield?
Bardzo pozytywnie, ponieważ raczej na pewno będziemy grać w Premier League za rok. To było celem naszym i każdej drużyny, która awansowała do tych rozgrywek, nawet jeśli dysponujemy dobrze opłacanym składem z doświadczeniem w najwyższej lidze. Gdyby udało nam się jeszcze skończyć sezon w górnej połowie tabeli, lato rozpoczęlibyśmy w dobrych nastrojach, czekając na coś szalonego.
Jak będziesz czuł się widząc Andy'ego Carrolla, wychodzącego na boisko w czerwonej koszulce?
Wciąż jest to bolesne. Nie powinno tak być po czterdziestu latach kibicowania, ale jego odejście porównuję do tych Supermaca (Malcolma Macdonalda - przyp. red.) w 1977 roku oraz Waddle'a, Beardsleya i Gascoigne w latach 80-tych. Jest symbolem polityki ludzi zarządzających naszym klubem, którzy przedkładają krótkoterminowe korzyści nad sukcesy boiskowe. Dzieje się tak od lat.
Odczuliście jego nieobecność?
Bez wątpienia. Drużyna była skupiona wokół Carrolla, a teraz w ataku przypominamy stępione narzędzie. Kontuzja Leona Besta również nam nie pomogła, choć i tak nie jest on zawodnikiem Premier League.
Kluczowi zawodnicy dla Newcastle?
Według mnie, duet środkowych obrońców Williamson-Collocini, a Tiote z przodu. Nolan oraz Barton są dla nas równie ważni. Enrique radzi sobie dobrze wychodząc do przodu, jednak niektórym jego zagraniom w defensywie daleko do ideału.
Joey Barton stwierdził, że był najlepszym pomocnikiem w Anglii. Twój komentarz...
Jest lepszy od większości i od części powoływanych do kadry narodowej. James Milner? Scott Parker? Jordan Henderson? Gareth Barry? Proszę. W Newcastle United Football Club znalazł swój duchowy dom. Fani lubią go, zadomowił się i demonstruje dobry futbol. Myślę, że Lamparda i Gerrarda rozbawiły jego słowa.
Słabości?
Kiepski atak. To oczywiste. Wszyscy próbują, jednak brakuje jakości.
Kogo z naszego zespołu cenisz?
Gerrard to wspaniały zawodnik, Carragher również wnosi bardzo wiele. Wygląda na to, że dla Suareza następny sezon może być wielki. Liverpool ma jakość na całej szerokości boiska.
Najlepsze i najgorsze wspomnienia z Anfield?
Najlepsze to bez wątpienia zwycięstwo 2-0, które było chyba jednym z mniej przyjemnych dla The Kop. Gole zdobywali Cole i Lee, dodatkowo zbiegło się to z rocznicą Hillsboroguh, a nasze wsparcie było formą hołdu. Był to wspaniały moment, kiedy dwie grupy kibiców zjednoczyły się z ważnego powodu. Stałem na The Kop w latach 80-tych, kiedy spadaliśmy do niższej ligi wraz z moim przyjacielem Scouserem. Niemal zemdlałem, zszokowany faktem, że Liverpool był wtedy nie do pokonania. Zwycięstwo w Pucharze Ligi 1-0, gdy w ataku występował Steve Watson i strzelił przepiękną bramkę, to inna warta wspominania chwila. Jak na ironię, pamiętny jest też mecz 3. rundy FA Cup w 1984 roku (tak myślę), rozgrywany w piątkowy wieczór ze względu na transmisje telewizyjne. Na Anfield mieliśmy mnóstwo swoich kibiców. Zgodnie ze słowami piosenki z finału FA Cup '74 (na melodię Blaydon Roses): "We taught the Scousers how to sing, we taught them how to sup, the only thing we didn't do was win the FA Cup." ("Nauczyliśmy Scouserów śpiewać, nauczyliśmy pić, jedyną rzeczą, jakiej nie zrobiliśmy to zdobycie FA Cup"). Polegliśmy 4-0, pokonani przez jedną z najlepszych drużyn Europy. To była moja pierwsza wyprawa na Anfield po kilku latach spędzonych w Second Division. Przez wiele lat Anfield było moim ulubionym stadionem wyjazdowym ze względu na The Kop. Uwielbiałem rozmiar tej trybuny, kształt, kolor. Fantastyczna. Teraz jednak nie. Powiedziałbym raczej: Old Trafford. Oczywiście, noc kiedy przegraliśmy 4-3, a Collymore zdobył bramkę w 100. minucie zapisała się w historii jako ta, w którą straciliśmy szanse na tytuł, ale w rzeczywistości tak nie było. Utraciliśmy go na obiektach Manchesteru City, West Hamu, gdzie remisowaliśmy i przegrywaliśmy spotkania, które musieliśmy wygrać. Nikt nigdy nie jedzie na Anfield, oczekując zwycięstwa.
Przewidywania?
1-1.
Komentarze (0)