Kenny chwali zmienników
Kenny Dalglish wierzy, że kadra Liverpoolu prezentuje się bardzo dobrze, pomimo serii kontuzji jakie w ostatnim czasie dotknęły zespół. Obecnie drużyna Dalglisha przygotowuje się do podjęcia na Anfield zespołu Newcastle. Oba zespoły zmierzą się w najbliższą niedzielę.
The Reds wywalczyli 27 punktów w ostatnich 14 ligowych meczach. Biorąc pod uwagę jedynie rundę wiosenną, Liverpool znajduje się na trzecim miejscu, za Manchesterem United i Chelsea.
Zwycięstwo 5-0 nad Birmingham było najwyższym tryumfem od sierpnia 2010, pozwoliło ono również na zmniejszenie dystansu do zajmującego piąte miejsce Tottenhamu, który wyprzedza Liverpool już tylko o trzy punkty. Jest to tym bardziej imponujące, że The Reds grali bez wielu graczy pierwszego zespołu: kapitana Stevena Gerrarda, Glena Johnsona, Daniela Aggera i bohatera rekordowego transferu Andy’ego Carrolla.
Maxi Rodriguez ustrzelił hat-tricka, gola zdobył również inny nieco zapomniany piłkarz, Joe Cole, który wszedł z ławki.
Dalglish wierzy, że postawa rezerwowych jest dla klubu niezwykle ważna.
- Sądzę, że to zwycięstwo pokazuje, jak daleko zaszli ci piłkarze. To oni walczą o wynik na boisku, przeciwko Birmingham spisali się fantastycznie – powiedział Dalglish.
- Bardzo miło było widzieć jak chłopcy sobie radzą. Świetnie, że Maxi zdobył trzy, a Joe Cole jednego gola.
- Dobrze, że utrzymywali się tak blisko kondycji meczowej jak tylko mogli dzięki treningowi. Kiedy dostają szansę gry, mogą grać bardzo dobrze.
- Grają dla Liverpoolu, to jest najważniejsze. To, że są dumni ze swojej gry pokazuje, że są ogromnie dumni ze swojego klubu. Sądzę, że ich gra w sobotę to odzwierciedlała.
Gra takich piłkarzy jak Maxi i Cole, a także jak pojawienie się w składzie Johna Flanagana i Jacka Robinsona nabrały dodatkowej wartości podczas absencji wielu podstawowych graczy.
Wygraną nad drużyną Alexa McLeisha udało się osiągnąć pomimo kontuzji Gerrarda, Carrolla oraz podstawowych defensorów: Johnsona, Aggera i Fabio Aurelio.
Dalglish zauważył, że praca jaką wykonali zmiennicy spowodowała, że przez kilka następnych tygodni będzie musiał się nagłowić nad wyborem na kilku pozycjach, gdy do zdrowia wrócą kontuzjowani piłkarze.
- Bardzo dobrze poradziliśmy sobie z Birmingham – stwierdził boss The Reds.
- Dwóch młodych chłopaków zagrało na bokach obrony, a drobny Jay w środku pola. Tak, Steven i Andy nie zagrali, ale o to właśnie chodzi w klubie, po to jest skład – by poradzić sobie z kontuzjami i zawieszeniami, kiedy się przytrafią.
- Im lepiej radzą sobie zmiennicy, tym większy później problem dla mnie, jednak jest to przyjemny problem.
Dalglish, który tuż przed meczem ma zdecydować, czy gotowi na występ są Carroll (kontuzja kolana) i Johnson (kontuzja ścięgna podkolanowego), stwierdził, że wkład jaki wniósł Joe Cole jest w szczególności wart podkreślenia.
- Gol Joe nie był mało znaczący.
- Dla niego może być to niezwykle ważne trafienie, ponieważ ze względu na kontuzje i zawieszenia nie miał tak wielu okazji do gry, ile by chciał.
- Miał ciężki okres, jednak to w jaki sposób pracuje na treningach każdego dnia przynosi mu wiele korzyści. Planował wziąć sobie dzień wolnego we wtorek, jednak przyszedł na trening. Doceniam to.
- Nie pozwolił, aby brak występów negatywnie na niego wpłynął. Wszystko, o co mogę prosić każdego, kto dostaje swoją szansę, to by wyszedł na boisko i dał z siebie wszystko. Joe jest fantastyczny na treningu. Ma wszystko poukładane, nie ma żadnego problemu.
- Joe, Maxi i inni sami stwarzają sobie szansę na grę, ponieważ na treningu są oddani pracy i zdeterminowani.
- Każdy musi ciężko pracować, żeby coś zyskać, Joe nie różni się od innych pod tym względem. On pracował, więc dostał swoją szansę. To może być dla niego ważne.
Dalglish odmówił komentarza na temat spekulacji prasowych, które łączą The Reds z obrońcą Blackburn Philem Jonesem, czy też z Joeyem Bartonem, który wystąpi przeciw Liverpoolowi w najbliższą niedzielę. Szkot przyznał jednak, że Sroki rozgrywają świetny pierwszy sezon po powrocie do Premier League.
- Sądzę, że mają bardzo dobry sezon – powiedział Dalglish. – Niedawno awansowali, później zmienił im się manager (Alan Pardew zastąpił Chrisa Hughtona w grudniu). Wokół tej zmiany było dużo zamieszania, jednak Pardew poradził sobie bardzo dobrze.
- W styczniowym okienku transferowym stracili Andy’go Carrolla, który przyszedł do nas. Nie mieli okazji zastąpić go kimś innym, zabrakło im czasu. W tym wypadku uważam, że mogą być usatysfakcjonowani tym, co zrobili w obecnym sezonie.
- Zostajesz wynagrodzony zależnie od tego, co robisz na boisku. Jeśli nie jesteś wystarczająco dobry, odbije się to na liczbie zdobywanych punktów - dodał Dalglish.
Komentarze (0)